Na początku było granie – a jakżeby inaczej! – w garażu. U Zbyszka Maciejczyka rozbrzmiewały covery rockowych klasyków. Później wypłynęły własne utwory, był koncert WOŚP i Soła Blues, a wreszcie uzbierało się tego na debiutancką płytę „Inny świat”.
Garaż z Brzeszcz w swoim składzie ma trzech emerytowanych górników, a niektórzy członkowie zaliczyli w odległej przeszłości kilka punk rockowych skoków w bok. Dojrzali faceci – nic nie muszą, ale mogą wszystko. O kasę się raczej nie pokłócą, jak to miało w zwyczaju kilka wielkich bandów, sodówka też do głowy pewnie nie uderzy – to domena młodości. Po prostu skupili się na graniu tego co lubią, a jak to bywa z pokoleniem wychowanym na radiowej Trójce na liście inspiracji między innymi Black Sabbath, Led Zeppelin czy Rush.
Garaż więc nie kombinują. Stawiają na prostotę, zresztą dobre gatunkowe granie zawsze jest w cenie, a ekipa z Brzeszcz bez wątpienia potrafi grać solidne, pieprzne rockowe numery gdzie gitary przydzwonią zadziornym riffem, wokalista lekko zachrypłym głosem będzie śpiewał o tym, że uczciwość i naturalność to naczelne wartości, a towarzyszyć będzie temu całkiem rzeczowa sekcja. W składzie dwóch gitarzystów i jest tu kilka naprawdę świetnych gitarowych harmonii rodem z heavy metalu.
Są momenty akustyczne („Ciche spojrzenie”), ballady w hard rockowym anturażu („Inny świat” z ładną melodią gitar, uderzająca potężnym refrenem i galopująca w środku kompozycji „Ona”), bluesowe intra („Rzeki toń” rozpoczyna się partią tak cudnie knajpianego, starego, archetypicznego wręcz deltowskiego bluesa, że aż żal, że tematu nie pociągnięto na cały kawałek), funkowy flow („Moja kraina”), a wreszcie przede wszystkim hard rockowe strzały z „Polityczną grą”, „Wilkimi planami”, „Ambicją” i „Autokracją” na czele.
Albumu słucha się dobrze, produkcja nie pozostawia wiele do życzenia, utwory są solidne i przemyślane. Bardzo rzetelna, polskojęzyczna gitarowa płyta wprost z garażu emerytowanego górnika z Brzeszcz.
Recenzował: Grzegorz Bryk