This Place Will Become Your Tomb
Gatunek: Rock i punk
Niewielu zespołom w ostatnich latach przyglądam się z taką ekscytacją jak Sleep Token. Prawdę mówiąc, w ostatnim dziesięcioleciu zostałem prawdziwym fanem raptem kilku, z czego akurat największy z nich, Ghost, jeszcze przed 2010 rokiem.
W każdym razie, bohaterowie tego tekstu, zamaskowani, tajemniczy i działający na pograniczu metalu, popu i alternatywy, są jednym z tych zespołów, i mam pozytywny problem, aby wskazać inny, który dostarczałby tak wielu emocji.
Debiutancki album Brytyjczyków był bez wątpienia jedną z najciekawszych płyt 2019 roku, a na dobrą sprawę, był po prostu debiutem roku nieznanej nikomu wcześniej kapeli, dowodzonej przez ukrywający się za maską głos, do którego ciężko nie żywić szczerej sympatii, a może nawet nieco odważniej, uwielbienia. O ile na "Sundowning" Vessel miał w sobie dużo przelewanej na słuchaczy rozpaczy, dwójka, przepełniona trwaniem w zawieszeniu przez pandemię, ma w sobie bardziej katartyczny charakter, a sam wokalista jakby był pogodniejszy.
Oczywiście, opinii na temat tego, która emocja lepiej opisuje głos i towarzyszące mu dźwięki, będzie tyle, ilu odbiorców – i bardzo dobrze. W przeciwieństwie do dość jednowymiarowego debiutu, „This Place Will Become Your Tomb” wymaga większego skupienia, odkrywania tej płyty najlepiej pod wpływem różnych stanów emocjonalnych. Złość i metal są tutaj tylko drobnym punktem wyjścia w poszukiwaniach złotego środka, o czym przekonali słuchaczy w przedpremiowych singlach, i jeśli mieliście kontakt z debiutem, to wiecie drodzy czytelnicy, że djent/metalcore spod znaku Sleep Token nie wymyśla tego gatunku na nowo, ale podany w tak przystępnej i ograniczonej formie to nic innego jak powiew świeżości. Za nią z kolei idą dźwięki bliższe elektronicznej alternatywie, z zakusami na wyjście z klubów do dużych aren.
W „Distraction” Brytyjczycy prezentują nic innego jak mroczny, senny pop z przeszywającą fraza w refrenie „It’s Too Late For Me”, a z kolei dla przeciwwagi w takim „Descending” odnajdą się fani nowoczesnych brzmień basowych, a sama konstrukcja utworu bliższa jest post-dubstepowi niż gitarowej muzyce ogółem. Zresztą, wystarczy posłuchać podnoszącego na duchu refrenu i delikatnie wplatanych syntezatorów, aby zrozumieć, że Sleep Token równie dobrze odnajdą się na scenie obok Twenty One Pilots, co Muse i późnego Bring me the horizon, a fani całej trójki, z różnych względów, powinni mieć Sleep Token na swojej uwadze. Właściwie, to przede wszystkim za uniwersalność, brak powtarzalności – bo grupa potrafi zarówno mocno ryknąć i dołożyć do pieca czysto metalcore’owym breakdownem jak w mrocznym „Hypnosis”, co snuć się po sennych rubieżach spod znaku projektów Chino Moreno („Telomeres”), zachwycając cały czas pięknym głosem Vessela, i superkreatywnym rytmem, bez którego większa część tej płyty nie miałaby takiej mocy rażenia.