FENDER Mustang GTX-50

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
Marcin Komorowski
2020-06-12
FENDER - Mustang GTX-50

Dekada obecności wzmacniaczy Fender Mustang na rynku zmieniła podejście do kreowania brzmienia.

Od Mustang I, przez Mustang II, Mustang GT, po najnowszą serię Mustang GTX mogliśmy obserwować rosnącą w postępie geometrycznym funkcjonalność konstrukcji opartych na modelowaniu cyfrowym, a jednocześnie coraz bardziej uniwersalnych w sensie możliwości połączeń – już nie tylko z gitarą ale też z mikserem, komputerem, urządzeniem mobilnym, czy z internetowymi zasobami Fendera.

BUDOWA

Obudowa oklejona czarnym tolexem ma otwarty tył, a wyglądem – w przeciwieństwie do poprzednich generacji swojej serii – przypomina bardziej klasyczne wzmacniacze Fendera, choćby Hot Rod Deluxe George Benson, z którego przejęty został materiał maskownicy 12-calowego głośnika Celestion G12P-80. Logotyp jest w wersji znanej ze starych wzmacniaczy z lat 70. typu Blackface i Silverface. Także rączka nawiązuje do klasycznych Fenderów będąc przeciwieństwem współczesnych uchwytów z serii GT.

Kolejnym podobieństwem do Hot Roda jest miejsce panelu sterowania umieszczonego na górze z tyłu. Mieści on od lewej: gniazdo wejściowe, potencjometry czułości, głośności, trójpasmowej korekcji, pogłosu i końcowej głośności, za nimi kolorowy wyświetlacz LCD, pokrętło encoder otoczone przyciskami funkcyjnymi, po lewej stronie gniazda mini jack – wejście AUX i wyjście słuchawkowe.

Odświeżone i bardziej estetyczne gałki panelu – regulacja „analogowa” dla tradycjonalistów.

Z tyłu znajduje się przyłącze zasilania, wyłącznik, gniazdo USB, gniazdo przełącznika nożnego. Opcjonalny, dedykowany footswitch GTX-7 z siedmioma przyciskami i wyświetlaczem umożliwia strojenie, przełączanie programów, sterowanie looperem (max. 60 sekund). Dwa gniazda XLR umożliwiają nagrywanie lub transmisję sygnału na front bez użycia mikrofonu – to cecha wzmacniaczy basowych, wprowadzona w generacji III – Mustang GT.

W przypadku braku interfejsu audio, partie gitarowe można nagrywać w programie typu DAW (Digital Audio Workstation) przez złącze USB. Wewnętrzne oprogramowanie aktualizuje się za pośrednictwem Wi-Fi. Można też pobierać z chmury Fendera gotowe presety lub dzielić się swoimi. Oprócz sterowania z poziomu panelu, wzmacniacz można też programować z użyciem urządzenia mobilnego (telefonu, tabletu) dzięki łączności Bluetooth z aplikacją Fender Tone 3 (na iOS i Androida). Protokół umożliwia również odtwarzanie dźwięku, co przydaje się podczas ćwiczenia z podkładami lub na próbach.

Szybki selektor w formie gałki pomaga szybko przebić się przez presety i parametry.

Wzmacniacz wyposażono również w stereofoniczną pętlę efektów, dzięki czemu wciąż można używać ulubionych procesorów. Większość opcji jest dostępna z poziomu wzmacniacza lub urządzenia mobilnego, jednak do korzystania z loopera potrzebny jest przełącznik nożny. Przydaje się on również podczas występu w trybie setlisty – można przygotować kolejne programy do poszczególnych piosenek. Oczywiście nie zabrakło tunera działającego na wyświetlaczu wzmacniacza (i przełącznika).

WRAŻENIA

Wzmacniacz na pierwszy rzut oka wygląda jak klasyczne Fendery, a dzięki temu, że panel sterowania jest przy tylnej krawędzi na scenie nie będzie widać wyświetlacza zdradzającego, że to konstrukcja cyfrowa. Ma to też pewien mankament, bo obsługa jest nieco mniej wygodna niż w przypadku poprzednich wersji z panelem przy froncie. Oczywiście zawsze można ułatwić sobie obsługę telefonem lub tabletem. Mimo przejrzystości pokładowego interfejsu, czytelności ekranu i logiki menu jest to znacznie wygodniejsze, ze względu na łatwiejszy dostęp do poszczególnych funkcji i możliwość umieszczenia urządzenia w zasięgu ręki, choćby na pulpicie nutowym. To też ułatwia ustawienie brzmienia w większym pomieszczeniu, gdy muzyk stoi dalej od wzmacniacza.

GTX-50 to ograniczona wyłącznie wyobraźnią ilość barw, wzmacniaczy, konfiguracji, które sprawdzą się w dowolnym stylu. A wszystkie do przywołania z pamięci pod przyciskiem.

200 komórek pamięci zawiera presety przedstawiające ogromne możliwości brzmieniowe, które kryją się w tym dość niepozornie wyglądającym urządzeniu. Można je dowolnie modyfikować wybierając symulacje różnorodnych modeli wzmacniaczy, kolumn, dodając efekty i dowolnie zmieniając ich kolejność. Wśród 40 symulacji modeli wzmacniaczy znanych z generacji GT, w GTX dołączono także Blues Junior, Vibro King, JC Clean, Silver Jubilee, do dyspozycji pozostaje kilkanaście symulacji kolumn.

Ilość efektów jest wręcz porażająca, więc wymienimy tylko ich podstawowe kategorie: Stompbox (przestery i kompresory), Modulation (efekty modulacyjne typu chorus, phaser, flanger), Delay (echa o specyfice analogowej i cyfrowej z nabijaniem tempa klawiszem TAP), Reverb (pogłosy – od klasycznych sprzężynowych, przez plate, po typowo cyfrowe), a także inne (np. auto-wah czy octaver). Przy tym wszystkim obsługa nie jest skomplikowana – wychodząc od gotowych presetów można je modyfikować i po niedługim czasie bez korzystania z instrukcji można się zorientować jak zapisywać własne programy. Klawiszami funkcyjnymi z prawej strony ekranu przechodzi się przez kolejne warstwy programu, pokrętlem zmienia parametry widoczne na ekranie i zatwierdza je kliknięciem.

Pod ręką tuner, footswitch, chmura z presetami, ustawienia – obsługa tego menu jest naprawdę intuicyjna.

BRZMIENIE

Jakość symulacji oraz efektów jest bardzo dobra, co potwierdza też użycie słuchawek oraz próby nagrywania przez wyjścia symetryczne XLR. Głośnik Celestion Seventy 80 jest w ostatnich latach dość często spotykany w różnych wzmacniaczach i dobrze sprawdza się także w tym modelu. Fabryczne programy dają pojęcie o możliwościach urządzenia, jednak jeszcze lepsze rezultaty brzmieniowe można uzyskać budując wirtualny zestaw według własnego uznania, co jest wskazane u bardziej doświadczonych gitarzystów, a może stanowić pewne ryzyko u młodych adeptów gitary, których możliwości mogą przytłoczyć a końcowy rezultat nie zawsze będzie dobry (np. ze względu na kolejność efektów w torze).

Wzmacniacz prawidłowo oddaje specyfikę różnych typów gitar – słychać instrument podłączony do konkretnego wzmacniacza, a nie tylko symulację i efekty takie same bez względu na podłączoną gitarę. Można nawet pokusić się o podłączenie gitary akustycznej, w tym przypadku sprawdzą się symulacje Acustasonic albo Studio Preamp, który również daje całkiem dobry rezultat z gitarą basową.

Komplet przyłączy gwarantuje 100-procentową funkcjonalność urządzenia

PODSUMOWANIE

Waga niecałych 9 kilogramów przy 12-calowym głośniku i mocy 50 W jest wręcz spełnieniem marzeń o lekkim, a jednocześnie dobrze brzmiącym i funkcjonalnym wzmacniaczu. Tak naprawdę jest to potężny kombajn muzyczny z niespotykaną ilością połączeń analogowych i cyfrowych. Wzmacniacz wygląda jak lampowy Fender, a w tym klasycznym opakowaniu dostajemy najnowszy oręż gitarzysty, który sprawdzi się w dowolnej stylistyce muzycznej zaskakując plastycznością i jakością brzmienia.

Nowością w tej serii jest zastosowanie głośnika marki Celestion

www.fender.com

 

Konstrukcja: cyfrowa
Moc: 50 W
Głośnik: 12" Celestion G12P-80 Seventy 80
Gniazda: INPUT (TS 1/4”); AUX (TS 1/8”); PHONES (TS 1/8”); USB (Micro); FOOTSWITCH; LINE OUT L, R (XLR); FX SEND L, R; FX RETURN R, L (TS 1/8”)
Regulacje: GAIN, VOLUME, TREBLE, MIDDLE, BASS, REVERB, MASTER, MULTIJOG, przyciski funkcyjne
Komunikacja: USB, Bluetooth, Wi-Fi
Wymiary: 489 × 432 × 223 mm
Masa: 8,85 kg
Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
5.5
Brzmienie:
5.5
Jakość / Cena:
5.5
Cena
1 760.00 zł
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie MagazynGitarzysta
Magazyn Gitarzysta
kwiecień 2020
Kup teraz