Pierwsza przygoda Randalla Smitha z budowaniem wzmacniaczy zaczęła się... jako żart. W drugiej połowie lat 60. Smith zajmował się naprawą wzmacniaczy w swoim sklepie muzycznym w San Francisco, kiedy poproszono go o „podkręcenie” niepozornego combo Fender Princeton. Efekt? 100-watowa bestia w owczej skórze – wzmacniacz, który miał solidnie zaskoczyć nowego właściciela.