Publikacja Stenninga na naszym rynku przed laty już się ukazała. Pod tytułem "Rockowy dom wariatów" wydało ją w 2013 roku wydawnictwo Anakonda.
Tym razem po tekst sięgnęła oficyna In Rock, która wreszcie zatrudniła porządnego grafika do okładek. W tym samym zresztą tłumaczeniu Katarzyny Jokiel-Paluch, choć ze zmienionym tytułem "W jamie węża" i z dodatkowym rozdziałem "Apetyt na rekonstrukcję" pióra Roberta Filipowskiego, będącym tak naprawdę streszczeniem dziejów Slasha od roku 2007 (kiedy mniej więcej kończyła się narracja Stenninga) po marzec roku 2018. W tym czasie działo się wiele, bo ukazał się album "Chinese Democracy", zawieszono działanie Velvet Revolver, reaktywowano Guns N' Roses ze Slashem składzie, a sam gitarzysta nagrał trzy solowe krążki, czwartego będziemy mogli posłuchać na dniach. Ah, no i jeszcze Doda przed polskim koncertem Gunsów - Doda, która okazała się jak ta drzazga w niejednym paluchu fana rock'n'rolla i stała się pożywką dla brukowego planktonu.
I właściwie można by przypomnieć recenzje publikacji Stenninga sprzed kilku lat, które były zresztą mocno mieszane. Nie inaczej książkę należy oceniać dziś. Akurat nie czepiałbym się "ostrego" języka autora, który lubi sobie zakląć, rzucić mięsem, pooceniać trochę slangiem gimnazjalnym - to nie jest przecież artykuł z "Gościa Niedzielnego" czy "Victora", ale książka o pieprzonej gwieździe rocka, musi być więc odpowiednio pieprznie. Nie tak dawno pod banderą Sine Qua Non wyszła porywająca autobiografia Duffa McKagana "Sex, drugs & rock n' roll i inne kłamstwa", gdzie autor również nie stronił od mocnego słownictwa i był to jeden z fajniejszych stylistycznych zabiegów, nadający pikanterii narracji.
Książka o Slashu po prostu nie wyczerpuje tematu. To tak naprawdę biografia napisana po łebkach, płynąca poprzez dzieje bohatera płytkim strumieniem, bez wgłębiania się w niuanse. Krótko mówiąc opierająca się na banałach. Już zresztą sam research Stenninga nie jest specjalnie porywający, a jak to mówią, z piachu bicza nie ukręcisz. Autor sięga zazwyczaj po wywiady z portali internetowych, głównie fanowskich. Sama zresztą narracja przesiąknięta jest uwielbieniem zarówno do Guns N' Roses, jak i samego Slasha. Jest to miłość bezkompromisowa i ślepa. Slash to oczywiście porządny, skromny gość. Pieszczoch i wzór, a Gunsi to prawdopodobnie najlepszy zespół jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi. Pewnie dlatego autor tylko mimochodem wspomina o uzależnieniach (heroinowym, alkoholowym), a wszystkie płyty Slasha opisane są jako ponadczasowe wspaniałości i rockowe perełki. Ten entuzjazm zapewne spodoba się fanom Slasha, nic nie smakuje tak bardzo jak łechtanie ego, aczkolwiek nie sądzę, by mogli się oni z tej książki dowiedzieć czegoś interesującego, bo tych faktów z życia Saula Hudsona Stunning nie podaje zbyt wiele, podobnie jak ciekawostek, czy jakichkolwiek pikanterii.
Więc może to książka dla fana rocka jako takiego? To już bardziej. Czyta się ją nieomal galopem i przechodzi przez człowieka jak gówno przez gęś. Zyskujemy podstawowe informacje, aczkolwiek fana artysty raczej nie zagniemy jakąś anegdotką. Poza tym In Rock bardzo fajnie książkę wydało, mam nadzieję, że Juliusz Zujewski zwiążę się z wydawnictwem na dłużej, bo to co zrobił przy okazji "W jamie węża" i "Dziewiczej podróży" (biografia Bruce'a Dickinsona), prezentuje się bardzo schludnie i nosi znamiona serii wydawniczej opartej na podobnych konceptach graficznych. Nie jest to biografia wysokiej próby, aczkolwiek spełnia podstawowe założenia. Można przeczytać.