FENDER American Original ‘50s Stratocaster

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
Krzysztof Inglik
2018-04-06
FENDER - American Original ‘50s Stratocaster

Nową serię American Original tworzą gitary, w których zawarto najlepsze rozwiązania z kolejnych dekad – lat 50., 60., 70. XX wieku.

Nie są to jednak stuprocentowe repliki instrumentów produkowanych w tamtych czasach, a konstrukcje, w których obok historycznych rozwiązań są też rozwiązania współczesne, jak na przykład kolorystyka czy detale w sferze ergonomii, które jednak zastosowano bardzo oszczędnie, by nie zaburzyć wizerunku historycznych modeli, wśród których znalazły się: ‘50s Stratocaster, ‘50s Telecaster, ‘50s Precision Bass, ‘60s Jazzmaster, ‘60s Jaguar, ‘60s Telecaster, ‘50s Stratocaster, ‘60s Precision Bass, ‘60s Jazz Bass, ‘70s Jazz Bass. Część modeli jest też dostępna w wersjach dla muzyków leworęcznych.

BUDOWA

Model ‘50s Stratocaster jest dostępny z dwiema wersjami korpusu – olchowym i jesionowym. Testowany egzemplarz to wersja olchowa wykończona metalizowanym, błyszczącym lakierem nitrocelulozowym w kolorze Aztec Gold. Wszystkie odmiany tego modelu mają charakterystyczne dla lat 50. klonowe gryfy i podstrunnice. Pierwsze Stratocastery z 1954 r. roku miały promień podstrunnicy w rozmiarze 7,25 cala, czyli 184 mm, co przy podciąganiu strun powodowało ich tłumienie o progi i wymagało zwiększenia akcji strun przez podniesienie siodełek mostka. W testowanym modelu radius wynosi 9,5 cala czyli 241 mm, co jest od wielu lat rozmiarem standardowym dla tego rodzaju gitary. Profil gryfu przykręconego czterema śrubami określa się jako soft V – przy czym słowo „soft” nie dotyczy grubości, bo gryf ten jest dość masywny, a kształtu – to lekko zaokrąglone, „delikatne” (ang. „soft”) V. Klonowa podstrunnica mieści 21 progów typu vintage tall oznaczonych czarnymi kropkami. Wykonane z kości siodełko główki ma rozmiar 42 mm. Śruba regulacji gryfu jest zamontowana od strony korpusu – fragment jej nakrętki można dojrzeć nad płytką, a przekręcenie jej płaskim wkrętakiem wymaga demontażu strun i gitary. Klucze typowe dla lat 50., z owalnymi motylkami i ustawionymi w równym szeregu puszkami zakrywającymi przekładnie, mają w kołkach nacięcia i wpusty umożliwiające schowanie końcówek strun do wewnątrz. Gryf jest wykończony bezbarwnie na wysoki połysk, podobnie jak w przypadku korpusu, jest to lakier nitrocelulozowy.

Układ elektryczny zamontowany na skromnej, jednowarstwowej płytce tworzą trzy single Pure Vintage ‘59 z kablami izolowanymi materiałową plecionką, pięciopozycyjny przełącznik, dwa potencjometry barwy i wspólna regulacja głośności. Przełącznik z pięcioma pozycjami, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, pojawił się po reakcji firmy na poczynania muzyków, którzy ostrożnie przesuwając przełącznik trójpozycyjny między jego normalne ustawienia uzyskiwali słynny tak bardzo ceniony „dzwoneczek”, czyli bell tone. Także połączenie potencjometrów barwy jest inne niż w pierwowzorze – środkowy potencjometr kontroluje barwę przystawki przy gryfie, a skrajny dwóch pozostałych. Mostek typu vintage tremolo odpowiednio ustawiony oprócz obniżenia strun umożliwia także ich lekkie podciągnięcie. Korpus mostka przykręcono do korpusu sześcioma śrubami, siodełka to tradycyjne elementy z giętej blachy, sprężyny z tyłu korpusu zakrywa biała płytka. Gniazdo wyjściowe zamontowano w niklowanej łódce, klimat vintage uzupełniają klasyczne kołki do paska. Fabryczny komplet strun to Fender Nickel-Plated Steel w rozmiarach 10-46, instrument jest dostarczany w futerale typu Vintage-Style Hardshell.

WRAŻENIA

Testowany egzemplarz wykonany jest bez zarzutu i jest to już standard w przypadku instrumentów z Corony – obecnie technologie marginalizują w zasadzie ewentualne mankamenty. Gryf jest w całości polakierowany. Jedni to lubią inni nie – ja osobiście wolę wykończenie satynowe, gdyż spocona dłoń może się na lakierze „blokować”. Jednakże w przypadku tego Stratocastera efekt taki nie występuje – być może dzięki wykorzystaniu dobrej klasy lakieru nitro. Gryf dobrze leży w dłoni i jest to dość mięsisty, tak zwany „męski” profil, którego nie sposób nazwać „sportowym”. Ja osobiście bardzo lubię takie gryfy – ale znów, jest to kwestia indywidualnych preferencji. Gra się na nim naprawdę dobrze, czuć solidny fundament dla nut, szczególnie przy mocniejszej, bardziej agresywnej artykulacji, cały gryf oraz korpus mocno rezonują. Struny basowe nie są „zmulone”, wręcz przeciwnie – już „na sucho” mają czytelny dół, wyraźnie zarysowaną średnicę i przyjemną dla ucha, zaokrągloną górę. Całość jest bardzo sprężysta i dobrze reaguje na mocne kostkowanie, co dobrze wróży wrażeniom z gry na tym instrumencie po jego amplifikacji.

Warto podkreślić radius tego instrumentu – jest to 9,5 cala i bardzo dobrze się stało, że Fender nie zdecydował się w tym modelu na radius tak zwany „vintage correct”, czyli siedmiocalowy. Różnicę na plus czuć momentalnie. Szkoda, że nie zastosowano tu także regulacji gryfu od strony główki – odkręcanie go w celu wykonania drobnych korekt to mordęga, na dodatek skutkująca po jakimś czasie luzowaniem się otworów w gryfie. Tak jak lubię gitary vintage, tak nie lubię tego rozwiązania i kropka. Zastosowano tu przetworniki Pure Vintage ‘59 Single-Coil oparte na magnesach Alnico 5 o rezystancji 5,9k, co słychać od razu po podłączeniu gitary do wzmacniacza. Dół jest wyraźnie zarysowany, środek bardzo delikatnie wycofany, a góra niezwykle dźwięczna. Sygnał nie jest zbyt wysoki, dzięcki czemu przystawki oddychają – czuć drewno i czuć „powietrze” w dźwięku przy mocniejszym ataku, szczególnie na singlu pod gryfem. Międzypozycje brzmią wręcz podręcznikowo, zarówno druga jak i czwarta – to jest właśnie to czego oczekujemy od Stratocastera z układem przystawek SSS.

Jak przystało na vintage, single przesterowują się dość powoli i pięknie grają na lekkich drive’ach (czyli takich brzmieniach, które metalowi gitarzyści określają jako „czyste”). Świetnie sprawdza się wtedy manipulowanie gałką VOLUME i różnicowanie ataku kostki. Można wydobyć mnóstwo niuansów i dobrzy muzycy, świadomi swoich dłoni oraz artykulacji na pewno to docenią. Niemniej do mocniejszych przesterów będzie potrzebny albo wzmacniacz z szerszym zakresem gainu albo booster, który wpompuje w te przetworniki nieco dźwiękowych „sterydów”.

PODSUMOWANIE

Czy Fender American Original ‘50s Stratocaster to instrument uniwersalny – jak chciałby to widzieć dział marketingu każdej firmy? Odpowiedź brzmi: nie. Single o oldschoolowej charakterystyce, dość gruby gryf o profilu łagodnego V, mostek oparty na sześciu śrubach, radius 9,5 cala – te cechy sprawiają, że gitara jest wyraźnie ukierunkowana. Ale właśnie to jest jej największą zaletą w zalewie instrumentów uniwersalnych, ale bez własnego ducha. Jak to ktoś trafnie ujął – jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Ten Strat z nowej linii ma swój wyraźny, jasno określony charakter, który z pewnością docenią świadomi swego warsztatu oraz potrzeb gitarzyści.

www.fender.com

 

Konstrukcja: bolt-on
Menzura: 25,5” = 648 mm
Korpus: olcha
Gryf: klon
Podstrunnica: klon
Progi: 21 vintage tall
Klucze: Pure Vintage Fender Deluxe
Mostek: Vintage Style Synchronized Tremolo
Układ elektryczny: Pure Vintage ‘59 Single-Coil Strat × 3, przełącznik 5-pozycyjny, VOLUME, TONE × 2
Wykończenie: Aztec Gold
Wynik testu
Wykonanie:
5.5
Brzmienie:
5.5
Jakość / Cena:
5.5
Wygoda:
5.5
Cena
8 119.00 zł
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie MagazynGitarzysta
Magazyn Gitarzysta
luty 2018
Kup teraz