Wywiady
Billy Gibbons

Billy Gibbons uczył się od najlepszych. Właśnie ujrzał światło dzienne najnowszy solowy album tego legendarnego gitarzysty ZZ Top. To świetna okazja, aby spotkać się i powspominać.

Magazyn Gitarzysta
2021-11-11

Gibbons daje naszym czytelnikom serię przydatnych rad i dzieli się swoją ogromną wiedzą. Wśród tych  wskazówek znajdziecie i taką: Nie masz wystarczającego budżetu? Możesz odpiłować nogę od stołka kuchennego, a będziesz miał całkiem fajną rurkę slide i przy okazji trochę zaoszczędzisz!

Dorastając w Houston w Teksasie w latach 50. i 60. młody Billy Gibbons zakochał się w muzyce bluesowej, a w szczególności w takich legendach, jak Jimmy Reed, BB King, Freddie King i Lightnin' Hopkins. Grał ostro na Gibsonie Melody Makerze z 1962 roku, szlifował swoje umiejętności w zespole psychorockowym The Moving Sidewalks, a w 1969 roku połączył siły z basistą Dusty Hillem i perkusistą Frankiem Beardem tworząc legendarną formację ZZ Top. Trio wyróżniało się grając boogie rocka, używając przy tym szeregu ciekawych tricków gitarowych w stylu Hendrixa. Wszystko to było podane publiczności w kuszącej aurze tajemniczości... Czy ktoś kiedyś widział twarze Gibbonsa i Hilla?



Lata 70. zespół spędził intensywnie koncertując i nagrywając po cichu świetne albumy, takie jak Tres Hombres i Tejas, oraz pisząc utwory takie jak klasyk wszech czasów La Grange. Członkowie zespołu mieli niezłe wyczucie rynku i wiedzieli co to znaczy iść z duchem czasu: wdarli się do mainstreamu w wielkim stylu nagrywając album Eliminator (1983), na który MTV rzuciło się jak na łakomy kąsek. Nowomodne syntezatory i sekwencery wyniosły ich przyziemnego blues-rocka na wyższy poziom, szczególnie zaś wybiły się takie hity jak Gimme All Your Lovin', Sharp Dressed Man i Legs. Co więcej, Gibbons i Hill wyhodowali sobie charakterystyczne brody, a paradoksalnie Frank Beard się na nią nie zdecydował (beard – ang. broda). Ich kariera natychmiast poszybowała i osiągnęła kosmiczne wyżyny.
Po latach – dokładnie w czerwcu 2020 roku – perkusista Matt Sorum (Guns N' Roses/Velvet Revolver/ The Cult) zaproponował Gibbonsowi, aby zapomnieli o całym świecie, wybrali się na pustynię i 'aby wspólnie narobili trochę hałasu'. Z niewielkim zespołem, w skład którego wchodził producent z Nashville Matt Fiorentino, przenieśli się do Escape Studio położonego 20 mil w głąb kalifornijskiej pustyni w pobliżu Joshua Tree, gdzie pisali i nagrywali album Hardware. Trzeci solowy album Gibbonsa to mieszanka modern-retro pełna charakterystycznych teksańskich brzmień i melodii czerpiących z blues rocka, surf rocka z lat 60. i jedynej w swoim rodzaju, oryginalnej stylistyki, jaką tylko Wielebny (Billy Gibbons ma przezwisko The Reverend) może nam zaserwować.
Spotkaliśmy się z Gibbonsem, aby dowiedzieć się czegoś więcej o powstawaniu nowego albumu, powspominać ważne chwile w historii zespołu – a jest co wspominać z jego 50 letniej historii – i poprosić o kilka wskazówek dotyczących grania na sześciostrunowcach.

Powiedziałeś kiedyś: Wykorzystaj do maksimum sprzęt, który masz pod ręką...
Tak, to moja dewiza. Jednym z moich ulubionych kawałków jest West Coast Junkie. Jak koledzy to usłyszeli, zapytali: „O rany, chyba nie zamierzasz wracać do czasów surf rocka!?”, a ja na to: „A czemu nie?” Gdzieś w kącie w studiu znalazłem Fendera Reverb, i mimo że inżynier dźwięku próbował mnie do niego zniechęcić, podłączyliśmy go i zadziałał. Obok Gretsch Duo Jet z 1955 roku był Fender Jazzmaster z wczesnych lat 60. Pomyślałem, „Chwileczkę, Jazzmaster i Fender Reverb? Dajemy czadu!” Znowu czułem się jak w 1962 roku. Po dwóch tygodniach posłaliśmy po nasz osobisty sprzęt i pojawiło się kilku ulubieńców, na przykład Pearly (Gates, charakterystyczny Les Paul Gibbonsa) ostatecznie zagościł się na każdym moim nagraniu.

Powiedz ¡Hola! lepszemu brzmieniu: zamiast kostki od gry używaj meksykańskiego peso...
To było najlepsze na pustyni – meksykańskie peso zawsze było w kieszeni i to była rzecz, która nas nigdy nie zawiodła. Mam kilku kumpli, którzy wolą używać elastycznej kostki, ale ja przyzwyczaiłem się do twardości peso. Nie ma tu żadnej elastyczności – możesz naprawdę ostro zaatakować, wiedząc, że cię nie zawiedzie.

O subtelnościach gry techniką slide...
Lubię szklane i ceramiczne rurki, ale w ostateczności – panie domu mogą nie być z tego powodu zbyt zadowolone – możesz pójść do kuchni i odpiłować nogę kuchennego stołka, i masz ładną metalową rurkę slide. Przy nagraniu albumu Hardware, właściwie zacząłem na nowo odkrywać tajemnice lap steel. W piosence Stackin' Bones wystąpiły dwie młode damy, które nazywają się Larkin Poe. Zaintrygował mnie sposób w jaki Megan Lovell grała na lap steelu Rickenbacker, dźwięk jaki z niego wydobywała bardzo mi się spodobał, więc zacząłem eksperymentować.
Mam starą gitarę typu lap steel – to Rickenbacker 'Frying Pan' z lat 30. ubiegłego wieku. Aby wydobyć z niej to, co najlepsze, użyliśmy solidnej metalowej sztabki, i znów dzięki temu zyskaliśmy nowe, zupełnie inne brzmienie. Mam dwie gitary Frying Pan, jedną o wydłużonej skali, drugą krótszą, i doszedłem do wniosku, że krótsza szyjka daje ciemniejsze, bardziej atrakcyjne brzmienie. To tak jak z Fenderem i Gibsonem – Fender ma o ćwierć cala dłuższą szyjkę, co sprawia, że Fendery są nieco jaśniejsze. Mattowi i Mike'owi spodobało się tłuste brzmienie krótszej szyjki – jak to mówią: małe jest lepsze!



Ćwicz, ćwicz, ćwicz! Z winylem, jeśli to możliwe...
Kiedy się kończy szkołę, jest tyle możliwości, że człowiek może się w tym wszystkim pogubić. Czasami niewiadomo co się chce robić w życiu. Ale ja byłem nakierowany na cel – wracałem prosto do domu, szedłem do sypialni, brałem sześciostrunową gitarę, włączałem adapter i uczyłem się tego, co było nagrane w rowkach płyt. Byłem nieustraszony w tej kwestii, ale nauka gry akordu barowego F była prawdziwą męczarnią! Zachęcam każdego, kto dopiero zaczyna, aby poświęcił czas na – i tu nie będę specjalnie odkrywczy – ćwiczenie, ćwiczenie, ćwiczenie, i jeszcze raz ćwiczenie. A teraz, wraz z nieoczekiwanym powrotem mody na płyty winylowe, upewnijcie się, że macie pod ręką adapter. Podnosisz igłę i odrywasz ręce od strun, potem kładziesz igłę z powrotem próbując znaleźć dokładnie ten fragment, którego chcesz się nauczyć. To magia. Nic nie może się z tym równać!

Twój następny krok: kraina szczęścia, o której marzysz to kolejna płyta, jakiej nauczysz się grać...
Były różne okresy w działalności ZZ Top, kiedy wydawało nam się, że spełnienie marzeń i kraina wiecznej szczęśliwości jest tuż za rogiem. Ale nie wolno wybiegać zbyt daleko, i tak naprawdę chodzi o kolejną płytę, której nauczysz się grać. Dla mnie to było nauczenie się technik Erica Claptona, Jeffa Becka, Micka Taylora, Petera Greena, Micka Abrahamsa, Jimmy'ego Page'a – ta lista jest bardzo długa. Cokolwiek ci się podoba, ucz się tego.

Graj dużo koncertów i zaskakuj sam siebie...
Koncertowaliśmy nieprzerwanie przez siedem lat, od kiedy zaczęliśmy pod koniec 69 roku, aż do 76 roku. Większość ludzi pewnie uznałaby to za skrajną nudę. Było jednak wręcz przeciwnie. Koncert trwał dwie godziny, a pomiędzy pierwszą a drugą godziną była przerwa na dwie piosenki – niespodzianki. Każdej nocy 'nieoczekiwany tytuł piosenki' był wywoływany przez Dusty'ego, potem Franka i potem przeze mnie, i nigdy nie wiedzieliśmy, co zostanie rzucone na pokład. Dzięki temu było ciekawie, bo graliśmy rzeczy, których do końca nie umieliśmy zagrać, ale nagle się w tym odnajdywaliśmy, więc nasza technika gry była poddawana próbie praktycznie co noc.

Nie pracuj ciężej, niż to konieczne...
Przez lata grałem na strunach z płaską owijką, które były dość trudne do okiełznania. Myślałem, że to stąd bierze się  potężne bluesowe brzmienie i nie można poza to wychodzićć. Pewnego razu dzieliłem garderobę z BB Kingiem, a on zapytał: „Hej Billy, mogę zagrać na twojej gitarze?” Zagrał kilka akordów, oddał mi wiosło i powiedział: „Człowieku, dlaczego tak się męczysz? Potrzebujesz trochę cieńszych strun”. I to właśnie zmieniło bieg wydarzeń...

Idź z duchem czasu, ale nie zapomnij o odrobinie "teksańskiego brudu"...
Zawsze będziemy jedną nogą w bluesie, ale we wczesnych latach 80, stałem się fanem Depeche Mode, którzy weszli na scenę jako zespół grający synth pop. Wywrócili ją do góry nogami dzięki takim utworom jak Personal Jesus i I Feel You. Poszedłem zobaczyć ich koncert, kiedy byli na początku kariery. Patrzyłem na scenę – bez perkusisty, bez gitarzysty, bez basisty, tylko trzy klawisze, mikrofon i to wszystko. Ale ich pompatyczny styl wywarł na mnie piorunujące wrażenie i to spotkanie zaowocowało naszą późniejszą przyjaźnią. Brodaty facet z Teksasu z bandą synth-popowych kolesi z Wielkiej Brytanii? Kto by pomyślał, że to zaowocuje przyjaźnią! Lata później, Martin Gore i Dave Gahan zadzwonili i powiedzieli „Stary, mamy tu utwór i potrzebujemy trochę tego twojego 'teksańskiego brudu'!” Tą piosenką było Soothe My Soul.



Bądź elastyczny, jeśli chodzi o technologię muzyczną...
Po latach przebywania w studiu nagraniowym stajesz się z nim obeznany, nie ma już przed tobą żadnych tajemnic: jest dosłownie sterylne i przewidywalne. Ale dziś rozwój technologii następuje w tak szybkim tempie, że co tydzień pojawia się coś nowego, co musisz ogarnąć umysłem i jakoś przyswoić. Jak nagrywaliśmy album Eliminator, producenci instrumentów muzycznych starali się dokonywać nowych odkryć, chcieli być twórczy i pomysłowi. Nieustannie zastanawiali się jak stworzyć coś, co jest muzycznie wykonalne i atrakcyjne, ale na tyle odmienne, by pobudzić rynek? Nagle zaczęły pojawiać się na rynku bardzo dziwne rzeczy. Mieliśmy szczęście nagrywać w Ardent Studios w Memphis, którego właściciel nie wahał się sięgnąć głęboko do kieszeni i zainwestować w kolejny dziwny sprzęt. Natychmiast wyrzucaliśmy instrukcję obsługi i kręciliśmy gałkami według własnego uznania, aż znaleźliśmy brzmienie, które nam się podobało. Niektóre z tych nowych wynalazków – syntezatory, sekwencery – po prostu wzmacniają sekcję rytmiczną. Naprawdę nie potrzeba wyczyniać niewiadomo jakich cudów, żeby wymyślić nową technikę gry. Frank Beard, Dusty i ja – trzech facetów i trzy akordy. Na tym polega czystość i prostota muzyki ZZ Top.

Utrzymanie aury tajemniczości to rzecz niemożliwa w erze mediów społecznościowych i to jest w porządku...
Tajemnica jest jak biała kartka papieru – albo czarna – jak kto woli. Teraz wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Kto chce już czekać na wielką gwiazdę, która wysiada z czarnej limuzyny i idzie prosto na scenę z nikim nie rozmawiając? Ludzi nie rajcuje już tajemniczość i bycie nieosiągalnym, teraz intryguje ich możliwość osobistej interakcji ze swoim idolem – żyjemy w czasach, w których można nawiązać bezpośredni kontakt z kimś zupełnie obcym. Możliwość takiej wymiany to coś niesamowitego. Nie zrozumcie mnie źle – siedzenie na portalach społecznościowych oczywiście może być czasochłonne i doba ma ograniczoną ilość godzin, ale dzięki temu cała planeta stała się jednym organizmem. A to jest mój iPhone – nowa część ciała, haha!

Czym cieńsze, tym lepsze
Od czasu brzemiennego w skutki spotkania z BB Kingiem, Gibbons przerzucił się na struny o grubości .007”, a teraz używa nawet własnego kompletu sygnowanego jego nazwiskiem. Struny Jim Dunlop Rev Willy's Mexican Lottery Brand – bo o nich tu mowa – są dostępne w wielu grubościach, ale komplet ultracienkich strun ma zakres (od E1 do E6): .007, .009, .011, .020, .03, 038.” Gibbons zapewnia, że nie jest tak łatwo je zerwać: "”Nie musisz się uczyć na nowo gry, nie musisz używać specjalnej techniki, żeby na nich grać. Po prostu zakładasz i idziesz na całość!”
Cóż, z pewnością nie są to struny dla każdego. Gibbons gra lekko, a wyciągnięcie maksimum z tak cienkich strun wymaga dużego wyczucia. Jeśli zmieniasz struny z .010” lub nawet .009”, zmniejsz nacisk na struny przy podciąganiu strun, bo istnieje prawdopodobieństwo, że wyciągniesz je za ostro. Być może będziesz musiał również dostosować ustawienia wzmacniacza, aby zrekompensować utratę mocy (Billy podkręca swoje średnie tony, używa prawie heavymetalowych poziomów gainu i mocno eksploatuje swój wzmacniacz). Ponadto, jako że lżejsze struny powodują mniejsze napięcie gryfu, będziesz musiał poluzować nieco pręt napinający, ale tylko jeśli wiesz co robisz. Kiedy już się przyzwyczaisz, to może się okazać, że te maleństwa grają same, i przekonasz się, że jesteś w dobrym towarzystwie.

Pieniądze mogą okazać się przydatne...
Chociaż na żywo Billy zazwyczaj używa grubych plastikowych kostek, na płytach peso stało się już częścią folkloru Billy'ego Gibbonsa, taką jak Pearly Gates i broda. „Chodzi o twardość monety”, mówi. „Nie chodzi tu o nic innego”. Billy ma swoje peso obrobione do kształtu standardowej kostki, ale jeśli nie możesz znaleźć peso, wypróbuj inne monety, ale weź pod uwagę, że najlepiej sprawdzają się te z nieząbkowanym brzegiem. Na rzecz dobrego brzmienia trzeba będzie poświęcić szybkość gry. Ponadto będziesz potrzebował paczki nowych strun jeśli zamierzasz grać szybkie tremolo lub po prostu kostkować naprzemiennie. Ale podobnie jak Brian May ze swoją sześciopensówką, także tutaj ta twardość i brak elastyczności skutkuje dużą silniejszym atakiem, a co za tym idzie poziomem głośności i tym charakterystycznym metalicznym odgłosem podczas uderzania w struny. Taka sztywna „kostka” pomoże również w grze flażoletów sztucznych.

Wiedza tajemna na temat flażoletów sztucznych...
W grze Gibbonsa dominują flażolety sztuczne. Ta technika użyta jest w charakterystycznych utworach La Grange i Legs. Flażolety łatwiej się gra monetą – lub dla większości z nas – po prostu grubszą kostką. Najlepiej włącz przetwornik przy mostku i podkręć gain. Poza tym zastosuj się do tych wskazówek:

  • Zagraj dźwięk E na siódmym progu struny A5.
  • Delikatnie zmień kąt kostki w stosunku do osi strun, zaatakuj strunę i nie bój się zrobić tego trochę mocniej.
  • Twoim celem jest delikatne wytłumienie struny za pomocą kostki tuż po zagraniu dźwięku. To będzie wymagało ćwiczenia, ale po pewnym czasie powinno udać ci się to opanować. Spróbuj teraz zagrać inne nuty, przy czym początkowo będzie ci łatwiej grać flażolety na strunach basowych E6, A5 i D4.
  • Musisz dobrze wybrać miejsce, w którym kostkujesz strunę, bowiem od tego zależy wysokość dźwięku, jaki uzyskasz. Powinieneś zacząć nad przetwornikiem przy gryfie i stopniowo przechodzić w kierunku mostka. Znajdziesz miejsca oddalone o wielokrotność oktawy od granego dźwięku – tutaj flażolety są najczystsze. Możesz też tych miejsc szukać w odległości tercji lub kwinty. Ćwicz dopóki wejdzie ci to w krew, a twoje solówki zyskają nowy wymiar.