Wywiady
Soulfly - Guitar Rig

Dla uzbrojonych w ESP RPR, Washburna i wzmacniacz Peavey 6505+ gitarzystów grupy Soulfly - Maxa Cavalery i Marca Rizzo - mottem trasy koncertowej jest: "Graj ciężko, ale podróżuj lekko."

2019-02-12

Obaj panowie są pragmatykami – zarówno „riffer naczelny” Max Cavalera, jak i jego zastępca od solówek Marc Rizzo. Potrzebują gainu, mnóstwo gainu, więc na swoje soniczne narzędzie zbrodni wybrali wzmacniacze Peavey 6505+, do których wpinają swoje wiosła: ESP RPR (wariacja na temat Warlocka i Explorera) oraz siedmiostrunowego Washburna uzbrojonego w aktywne pickupy EMG. Wszystkie efekty muszą być łatwo zastępowalne, a jeden z nich – Digitech Drop – pozwala grać w różnych strojach bez konieczności targania ze sobą dodatkowych instrumentów.

MARC RIZZO


WASHBURN PARALLAXE PXL-MR27B-D

Zawsze kochałem Washburny. Byłem wielkim fanem Nuno Bettencourta, który miał te swoje N4. To dla mnie duża inspiracja – chcę grać porządne partie rytmiczne i wyraziste solówki wtedy, kiedy mam okazję. Kiedy spotkałem się z ludźmi pracującymi w tej firmie, zaproponowano mi zbudowanie sygnowanego modelu. Postanowiłem, że będzie to coś w stylu LP, ale z siedmioma strunami i aktywną elektroniką. Oto więc jest, moja sygnowana gitara, którą kocham zarówno za jakość wykonania, jak i za brzmienie. Gryf wyposażony w 24 progi nie jest wklejany, a przechodzi przez korpus, który jest nieco cieńszy niż w oryginalnym LP, dzięki czemu waga także jest mniej odczuwalna. Na pokładzie znalazły się przetworniki EMG 707, które świetnie współpracują z Peaveyem 6505+. Na „siódemkach” zacząłem grać jakieś 10 lat temu. Używałem obniżonych strojów, ale chciałem też grać solówki, więc wykorzystanie gitar 7-strunowych miało sens. Kiedy przestrajasz zwykłą gitarę w dół, intonację szlag trafia. W przypadku siódemki gram normalnie swoje partie solowe w standardowym stroju, a kiedy potrzebuję zejść niżej, mam do dyspozycji strunę „B”. To się w moim przypadku sprawdza.


PEAVEY 6505+

Nie interesują mnie żadne inne wzmacniacze. 6505 to najlepsza konstrukcja do metalu jaką kiedykolwiek wymyślono. Jest bardzo głośny – nie zdarza mi się rozkręcać go wyżej niż na „4” lub „5”. Korzystam głównie z kanału LEAD. Head podpinam do standardowej paczki. Wolę paczki proste od tych zakrzywionych na górze, bo brzmią nieco cieplej jak na moje ucho. Z tego powodu nie używam też full stacka – nie lubię kiedy dźwięk wali mi prosto w uszy. Dźwięk słyszany od dołu jest dużo lepszy. Możesz niemal poczuć jak rezonuje podłoga. GAIN ustawiam w okolicach „7”, tylko podczas solówek mój techniczny podbija go do „10” i włącza delay. Tak czy inaczej, te wzmacniacze Peaveya są niesamowite i nie zmieniłbym w nich nic. Są bardzo wytrzymałe – to prawdziwe konie robocze – jeździmy z nimi po całym świecie i jeszcze nigdy nas nie zawiodły.


DIGITECH DROP

Ten efekt jest najważniejszy z całego zestawu. Wykorzystujemy kilka różnych strojów alternatywnych: A, B, D, a także standardowe E. Próbowaliśmy z podobnymi efektami innych marek, ale nic nie działało tak dobrze jak Digitech. Jest niesamowity. Sprawdza się do tego stopnia, że na nowej płycie użyliśmy go do przestrojenia i nagrania gitar. Wszystko zabrzmiało autentycznie. Myślę, że po 15 latach eksperymentów Digitech wreszcie doprowadził swoje algorytmy do perfekcji.


DUNLOP CRY BABY

Nie jestem zwolennikiem używania zbyt dużej ilości efektów. Lubię tworzyć dziwne tekstury za pomocą swojej gitary, a nie elektroniki. To co tutaj widzisz to mój ulubiony Dunlop Cry Baby – oryginalny model bez żadnych modyfikacji.


ROCKTRON HUSH THE PEDAL

To jest bramka szumów, która jest dość intensywnie wykorzystywana w Soulfly, szczególnie jeśli zdarzy nam się grać na zaszumionej scenie. Ale wszystko zależy od warunków, czasem nie muszę włączać tego Rocktrona, jeśli światła i sieć nie wchodzą mi zbyt mocno w sygnał.


BOSS DD-3 DIGITAL DELAY

Delay jest włączany podczas solówek przez mojego technicznego. Ja wolę się koncentrować na technice i tym co robią moje ręce, a nie na tym gdzie stoi mój delay i kiedy go włączyć. Wszystkie efekty, których używam są popularne na tyle, abym mógł je znaleźć w każdej części świata, jeśli coś pójdzie nie tak.


YAMAHA AEX500NS

Ta gitara ma struny nylonowe i piezo. Kiedy mam jej użyć, techniczny wyłącza mój sygnał na stand-by, przełącza kanał na czysty, włącza delay i wtedy mogę zaczynać grać. Mam ten instrument od około 2001 roku, kiedy byłem w El Niño. Czekam aż Washburn zbuduje mi taką gitarę, ale tymczasem używam Yamahy.

MAX CAVALERA


ESP MAX CAVALERA RPR SIGNATURE

Ta gitara łączy w sobie elementy moich dwóch ulubionych konstrukcji: Warlocka i Explorera. Gryf z palisandrową podstrunnicą przechodzi przez cały korpus. Patent z czterema strunami zaczął się jako żart. Najpierw pękła mi jedna struna, której nie chciało mi się wymieniać, a potem kolejna. Wtedy mój techniczny powiedział: „Moglibyśmy jechać do sklepu po więcej strun, albo zaoszczędzić te pieniądze i się upić.” A ja na to: „OK, nawalmy się w trupa.” Potem odkryłem, że brak dwóch strun ma pozytywny efekt na moją kreatywność – muszę sobie poradzić na czterech. Dodatkowo, zawsze byłem bardziej rytmikiem niż melodykiem. Nawet moje wokale są „perkusyjne”. Duża część moich pomysłów na riffy zaczyna się od rytmów, kiedy pracuję z maszyną perkusyjną. Z gitarą wiążą się zabawne sytuacje – zdarzało się, że dzieciaki kupowały moją sygnaturę z czterema strunami w sklepie, a potem dzwonili oburzeni rodzice, że sprzedano im wybrakowany towar (śmiech). Firma Lace wykonała dla mnie przetwornik – to jest mój autorski projekt o nazwie „Downstroyers”. Inspiracją był tytuł jednej z wczesnych kompozycji Soulfly. To dobra firma, robią też rzeczy dla zespołów takich jak Mastodon czy High On Fire.


PEAVEY 6505+

Peavey to jest to. Najlepszy sound jaki możesz uzyskać, najlepszy distortion. Teraz wymyślili maleństwo o nazwie Piranha, które możesz spakować do plecaka. Kocham Peaveye i jestem z tą firmą od bardzo dawna. Na przyszły rok planujemy duży projekt i specjalną kampanię, w której będę uczestniczył promując nowy wzmacniacz. Chcę aby wzmacniacz był bardziej brutalny. Więcej przesteru, człowieku! Chcę wbudowanego auto wah – wciskasz guzik i bum. Wzmacniaczy tych używamy wszędzie – zarówno na scenie jak i w studio. Są najlepsze. Brzmienie, które słyszysz na nowej płycie to właśnie 6505. Włączasz wzmacniacz i od razu masz ten soczysty, ciepły przester. Nie musisz z nimi robić nic specjalnego, ani męczyć się z ustawieniami. Swój kanał dopalam odrobiną overdrive’u, bo jestem maniakiem przesteru i często maksymalny gain to nadal dla mnie za mało. Wtedy patrzę wymownie na technicznego, a on już wie, że ma odpalić overdrive.


BOSS PH-2 SUPER PHASER

Czystej barwy z odrobiną kompresora używam w kawałku „Mars”. Wtedy włączam ten efekt. Nie majstruję nim zbytnio – ustawiam gałki na początku trasy i zabraniam ludziom tego dotykać. Dopiero kiedy w środku występu czuję się mocno znudzony, zaczynam nim kręcić.


BOSS AW-2 AUTO WAH

Na początku „No Hope, No Fear” jest riff, w którym używam tego wah. Jeśli się go odpowiednio wykorzysta, może zabrzmieć zabójczo.