Wywiady
Mike Vennart: Guitar Rig

Były mózg Oceansize i sideman Biffy Clyro raz jeszcze na samotnej bitwie, uzbrojony w wypełniony po brzegi pedalboard, a także rozsądnie dobrany arsenał gitar i wzmacniaczy...

2019-05-28

Mike Vennart jest człowiekiem pełnym sprzeczności. Jego wkład w progresywny band Oceansize zaowocował ekstrawaganckimi riffami i swobodnymi strukturami utworów, ale jeśli idzie o sprzęt: gość lubi prostotę… albo wręcz przeciwnie, czasem czyni sprawy tak skomplikowanymi, że trudno odgadnąć co będzie się działo dalej. „Lubię rzeczy, które żyją własnym życiem, zupełnie jakby miały swój własny rozum.” – tłumaczy nam – „Na tym właśnie powinien się opierać występ na żywo z prawdziwego zdarzenia.” Spotykamy się z tym niezwykle zawikłanym dżentelmenem pomiędzy koncertami licznie zapełniającymi jego grafik, aby podpytać o sprzęt wykorzystany przy nagrywaniu jego płyty „To Cure A Blizzard Upon A Plastic Sea”.

GITARY

SQUIER STRATOCASTER

To niesamowite, ale mój stary Squier jest ciągle w jednym kawałku. Grając na nim czuję się jak w domu, a on wciąż brzmi tłusto i niedorzecznie. Sprawia mi przyjemność samo wzięcie go do ręki. Jest do mnie dopasowany jak wygodne, dobrze rozchodzone buty. Można na nim zagrać wiele różnych rzeczy. Pickup pod mostkiem – DiMarzio Tone Zone – jest pieruńsko głośny i jednocześnie dźwięczny, a przystawka pod gryfem – jakiś singiel z lat 80. wyciągnięty z Ibaneza Roadstera – daje barwę a’la P-90, ale z wyraźnie stratowym charakterem. Nie ma barwy, której nie mógłbym na tym uzyskać, od twangu single-coila po distortion z gigantycznym gainem.

FENDER ELITE STRATOCASTER

Wywaliłem z tej gitary cały ten szajs w postaci pickupów bezszumowych i przełączników. Nie lubię tego typu rzeczy. Matt Gleeson z firmy Monty’s Guitars nawinął dla mnie dwa vintage’owe przetworniki single-coil do środka i pod gryf. Mają dość niski sygnał wyjściowy, dzięki czemu zachowują klarowność i ten słynny dzwoniący rezonans. Jeśli chodzi o pickup pod mostkiem, Monty nawinął specjalnie dla mnie super gorący singiel, który ma około 17k. Na czysto nie brzmi może zbyt finezyjnie, ale za to na przesterze wyrywa ludziom serca z piersi. Prawdziwy potwór. Wszystkie gitary strojone są w dół do „D”. Fender był dla mnie zawsze uprzejmy, ale w końcu skończyłem ze zbyt dużą ilością instrumentów w wykończeniu Sunburst. Z jakiegoś powodu, jeśli robią już gitarę leworęczną, to właśnie w tym kolorze. Kiedyś myślałem, że to fajna sprawa, ale na widok „przypalanki” ludzie nigdy nie zachwycają się: „Hej, widziałeś to wiosło?!” Powiedziałem więc sobie: „Pieprzyć to, wydam kasę na ponowne wykończenie mojej gitary. Wybrałem kolor ‘Burgundy Mist’ i wyszło to genialnie. Dodatkowo jest to ten rodzaj lakieru, który będzie się starzał w sposób seksi.”

COPELAND TELEMASTER

To wiosło zbudował dla mnie kumpel – Matt Walker, z Austin w Teksasie. Używam go w „Spider Bones” oraz „Immortal Soldiers”. Jest to Jazzmaster z mostkiem Telecastera i przetwornikiem Tele osadzonym pod takim kątem jak w gitarze praworęcznej. Pickup pod mostkiem to singiel nawinięty jak P-90, dający mocny, rasowy twang – kiedy odpalisz przester, dostajesz mega tłusty distortion, taki z jajami. Pod gryfem jest typowa przystawka a’la Jazzmaster. Oba te przetworniki nawinęła firma Porter Pickups.

WZMACNIACZE

ORANGE RETRO 50

Ciągle go używam i jak dotąd mi wystarcza. Jak na 5-gałkową konstrukcję bez pętli i zbędnych bajerów jest to dla mnie kawał wzmacniacza. Chodzi o to, że kiedy mam rozbudowane menu do przeglądania czy zbyt dużo pokręteł, gubię się w tym wszystkim i nigdy nie nauczę się jak z tego korzystać. Miałem Strymona TimeLine przez jakieś pięć lat i była to jedna z najbardziej onieśmielających rzeczy jakie kiedykolwiek posiadałem. Dawanie mi takiego efektu do ręki to czyste marnotrawstwo. Dajcie mi coś co ma trzy gałki i guzik, a będę szczęśliwy.

EFEKTY

1 - AUDIO KITCHEN THE SMALL TREES

Zwykle ustawiałem Orange tak, by sam w sobie był już przesterowany, ale to powodowało, że moje czyste barwy nie były wystarczająco… czyste. To taka gra w zachowanie równowagi. Potem odkryłem, że efekt typu „Big Muff” się z tym dobrze łączy jako początkowy stopień gainu. W tej roli używam kostki Audio Kitchen The Small Trees, która ma w środku lampę. Jeden przełącznik, jedno pokrętło i tyle przesterowania przedwzmacniacza ile tylko sobie życzysz. Dzięki temu mogę ustawić Orange nieco niżej jeśli chodzi o gain i nadal uzyskać lekki drive dzięki temu efektowi. To rozwiązało wiele moich problemów.

2 - GREEN CARROT INFATUATOR

Z jednej strony jest tutaj ‘78 IC Op Amp Big Muff – taki rodem ze Smashing Pumpkins. Nie jestem fanem tego zespołu, ale to jest naprawdę genialnie brzmiący Big Muff. Po drugiej stronie jest wariant słynnego Fuzz Face – ustawiam go na najmocniejsze dostępne Velcro i wiesz co, kiedy gram solówkę w „Diamond Ballgag” mam tak niemożliwie złe, że aż dobre brzmienie i uwielbiam to robić każdej nocy. To taka zabawa pt. „Jak niedorzeczne solo potrafię zagrać?”

3 - ELECTRO-HARMONIX PITCH FORK

Ta kostka gra tylko w „Infatuate” i nigdzie indziej. Ustawiona jest na interwał kwinty czystej.

4- IBANEZ TUBE SCREAMER MINI

Potrzebowałem czegoś co da mi kopa w środku pasma. Sprawdzonym rozwiązaniem jest Tube Screamer – to niemal cliché, ale nie bez powodu: po prostu brzmi wspaniale. Ustawiam go niemal na zero, ale i tak osiągam zamierzony efekt.

5 - THE TONE GURU PURE ACID DRIVER

To klon Rata zbudowany przez mojego kumpla – Russella Saulta. Pierwowzorem był mój stary Rat z lat 90., na którym grałem w Oceansize. W środku siedzi czip LM308, dający smaczny distortion z niewielką ilością fuzzowej pianki na górze. Nauczyłem się, że najlepiej brzmi, jeśli na jego przodzie podepnie się Tube Screamera.

6 - DANELECTRO FAB TONE

Richard Ingram używał takiego efektu kiedy graliśmy w Oceansize i jeśli masz ochotę zniszczyć każdego sukinsyna w pomieszczeniu, to Fab jest skuteczną bronią dźwiękowej masowej zagłady. Jest najbardziej znany z dokonań zespołu Mogwai. Tanie, plastikowe gówno, ale robi robotę. Używam tego w końcówkach utworów „Duke Fame” oraz „Music For A Nurse”.

7 - DWARFCRAFT SHIVA

To naprawdę zboczony fuzz. Ma w zasadzie dwa ustawienia i oba brzmią okropnie, niezależnie co robisz, kostka reaguje fatalnie i… to jest właśnie wspaniałe. Jednym z potencjometrów jest STARVE (ang. głodować/głodzić), który okrada efekt z zasilania, więc im mocniej go odkręcasz, tym bardziej wszystko się pieprzy, oscyluje i wpada w feedback z samym sobą. W zasadzie nie ma znaczenia co gram, bo to coś żyje własnym życiem, zupełnie jakby miało swój własny rozum. Genialne. Używam Shivy w solówce kawałka „Duke Fame”.

8 - EARTHQUAKER DEVICES ACUPULCO GOLD

To kontynuacja mojej obsesji na punkcie metalowego warkotu – ma emulować brzmienie wzmacniacza Sunn Model T i robi to dość dobrze. Ma pełniejsze pasmo niż Big Muff, z większą ilością dołu.

9 - HOLOGRAM INFINITE JETS

Kolejna rzecz żyjąca własnym życiem. Przydaje mi się do tworzenia szerokich tekstur. Można go usłyszeć w przejściach na początku i końcu „Diamond Ballgag”, a także w utworze „Donkey Kong”. Zamierzam wymyślić jakieś inne jego zastosowania, ale na razie utknąłem na tym dziwacznym, soczystym czymś, generowanym przez Jetsa, co brzmi wspaniale – jest przepięknie popieprzone.

10 - DEATH BY AUDIO ECHO DREAM 2

Ta kostka zastąpiła mojego wysłużonego BOSS-a DM-2. Świetny delay analogowy z możliwością udziwnienia powtórzeń. Możesz doprawić go fuzzem i modulacją, dzięki czemu oscyluje jak szalony.

11 - BOSS DD-3 i DD-7

Dwa popularne delaye – jeden ustawiony na standardowy, nudny sound, a drugi na stałe do tyłu (reverse delay). Włączam go kiedy chcę kogoś wkurzyć.

12 - EARTHQUAKER TRANSMISSER

Ta kostka to prawdziwy dar niebios. W zasadzie nie jestem do końca pewien co to jest i jak działa, ale podoba mi się to! Myślę, że jest to jakiś rodzaj pogłosu z nałożoną dużą ilością distortion. W moim zestawie całkowicie zmienił zasady gry. Wszystko ustawiam w nim na maksa: DECAY, RATE i FREQUENCY.

W utworze „Diamond Ballgag” jest taki odjazd na końcu, w takich momentach przydaje się Transmitter. Otwieram nim także set, bo jest to pierwsza rzecz jaką słychać na nowej płycie w kawałku „Binary”. Często używam tego razem z gałką VOLUME, żeby uzyskać skrzypcowy efekt. Jest niezwykle czuły i jedna nuta może fruwać w nim przez 5 minut. To efekt marzeń.

13 - TC ELECTRONIC HALL OF FAME REVERB

Jest taki kawałek na nowej płycie – „That’s Not Entertainment” – w którym mam naprawdę staromodny pogłos w stylu Elvisa. Do tego właśnie służy HOF.