Turnstile

Glow On

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Turnstile
Recenzje
Grzegorz Pindor
2021-09-21
Turnstile - Glow On Turnstile - Glow On
Nasza ocena:
9 /10

Napiszę to wprost, największa i najgorętsza premiera tego lata już za nami. Część czytelników z pewnością uzna, że mam tutaj na myśli Iron Maiden, ale daleki jestem od przyznawania tego miana zespołowi, który nie musi zabiegać o promocję, ani tak na dobrą sprawę nagrywać płyt.

To zaszczytne miano przypada nowemu nabytkowi w katalogu Roadrunner, istniejącej niemal dekadę, ale dopiero wchodzącą w czas wzrostu formację Turnstile. Amerykanów znają głównie fani Trapped Under Ice i wytwórni Pop Wig, ale dzięki wydanemu w 2015 roku debiutowi „Nonstop Feeling”, utrzymanemu w duchu Rage Against The Machine, szybko zaznaczyli obecność na rynku. Niewiele później porzucili ciężar, przechodząc na stronę alternatywnego rocka i choć nadal potrafią mocno przyłożyć do pieca (nawet w elektronicznych remiksach od Australijczyka Mall Grab), tak dzisiejsza inkarnacja tej grupy, to przyszła gwiazda największych alternatywnych festiwali, gdzie bez problemu odnajdą się fani Pixies, Fugazi, metalu ogółem czy dzisiejszego hip-hopu.

Zdolność do przełamywania barier, jaka niewątpliwie towarzyszy tej ekipie to rzadkość i cecha szczególna, niemal zmuszająca do pisania o tym zespole w samych superlatywach. Nie ważne czy jesteś fanboyem dzisiejszej „lekkiej” sceny hc/punk, czy kochasz emo, a ostatecznie, czy na co dzień wolisz thrash i death metal – „Glow On” to muzyka uniwersalna, miejscami mocna, ale nie pozbawiona emocji i melodii wykraczającej poza typowy gitarowy hałas.


Poprzedzająca nieoczekiwaną premierę płyty EP „Turnstile Love Connection” pokazała Turnstile z tej lżejszej, bardziej przystępnej strony. Nie ukrywam, że ten krótki materiał, idący w parze z jednym długim klipem (kolejno „Holiday”, „No Suprise”, „Mystery” i utwór tytułowy) swoją spójnością wybiega daleko przed jakąkolwiek konkurencją. Swoją drogą, wideo przypomina mi przebitki z serialu „Full House” – choć jest to bardzo luźne skojarzenie.  Danie główne uzupełnione o bogaty arsenał gości od Diplo przez Lauryn Hill to gatunkowy rollercoaster od funku, wściekłego punka („Don’t Play”) po groove i senne shoegaze’owe nastroje.

Wielowymiarowość Turnstile to wspomniany wcześniej atut, który, jeśli nie będzie odpowiednio kontrolowany może zaprowadzić grupę pod ścianę, bowiem kiedyś, oby nie za prędko przyjdzie im się określić, czy chcą nieść na sobie ciężar brzmienia lat 90., czy może pójdą w bardziej taneczną i piosenkową stronę. W tym ostatnim mają duże doświadczenie bowiem 3/5 składu robi to w drugim zespole – Angel Du$t. Na ten moment, niezależnie czy będą grali ballady jak w „Alien Love Call” czy piłowali gitary jak w „Dance-Off”, biorę ten zespół w ciemno – a Brendan Yates, paker siedzący za bębnami w Trapped Under Ice, może wyłącznie czysto śpiewać. Są tu takie refreny, o których nie śniło się polskim punkowcom. Serio.


Recenzował: Grzegorz Pindor