RPWL

Live From Outer Space

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy RPWL
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-12-09
RPWL - Live From Outer Space RPWL - Live From Outer Space
Nasza ocena:
5 /10

To już niejako tradycja, że po każdej nowej płycie niemiecki RPWL wyrusza w trasę, a po niej wydaje album koncertowy. „Live From Outer Space” to już siódme tego typu wydawnictwo w dyskografii bandu Yogi’ego Langa i Kalle Wallnera.

Tym razem z holenderskiego Zoetermeer, gdzie 7 kwietnia 2019 roku, w klubie De Boerderij, zespół promował najnowszy, znakomicie przyjęty krążek „Tales From Outer Space” (2019). Czy jest to gratka dla fanów? Można by tu sporo polemizować. O ile bowiem RPWL przyzwyczaili, że ich koncerty zawsze zaskakują, muzycy tworzą bowiem swoisty spektakl z bogatą warstwą wizualną, scenografią i aktorskimi kreacjami Langa (wystarczy wspomnieć tylko wydane w 2013 roku DVD „A Show Beyond Man and Time” z Teatru Śląskiego), to w postaci audio – a właśnie dwupłytowa wersja audio dotarła do redakcji Gitarzysty – te koncerty nie robią specjalnego wrażenia. Oczywiście „Live From Outer Space” ukazało się również w formie DVD i Blu-Ray, ale tych niestety nie widziałem, więc miejcie na uwadze, że mówię wyłącznie o edycji dwupłytowej, bez wizji.

A szkoda, bo RPWL to taki zespół, który występy live robić potrafi. Materiał „Live From Outer Space” obdarty z tego co widzialne niewiele wnosi w koncertową dyskografię grupy. Zespół zagrał oczywiście cały repertuar z „Tales From Outer Space” bardzo oszczędnie rozbudowując studyjne wersje. W „A New World” i „Not Our Place to Be” Markus Jehle rozciągnął nieco solówki na klawiszach; w „Give Birth to the Sun” i „Light of The World” Kalle Wallner trochę przeszarżował na gitarze, w tym drugim dodatkowo pojawiło się pianino w wyciszonym, środkowym fragmencie; a w „Welcome to the Freak Show” więcej miejsca dostał perkusista Marc Turiaux na popisy przypominające te z otwierającej części „Time” Pink Floyd. Nie są to zmiany znaczące i można odnieść wrażenie, że tak naprawdę do studyjnych aranżacji wnoszą bardzo niewiele. Tak kończy się płyta pierwsza.

Drugi krążek to już utwory z przeszłości, ale i tu bez niespodzianek, bo wszystkie te numery poza „Masters of War” ze studyjnego „The RPWL Experience” (2008) pojawiały się - i to niejednokrotnie! - na wcześniejszych koncertówkach grupy. Dodajmy, że w lepszym wykonaniu. Choćby na „A New Dawn” (2017), „Nine” (2009) i „The RPWL Live Experience” (2008). Mamy więc „Unchain The Earth” obdarty z życia jakim napompowany był w Teatrze Śląski przy okazji „A Show Beyond Man and Time” (2013). Są oczywiście klasyczne dla zespołu „Roses”, „Sleep”, „Trying to Kiss the Sun” i hicior „Hole in the Sky”, od którego tak naprawdę zaczęło się wielkie granie RPWL. Wykonania pozostawiają jednak sporo niedosytu, oczywiście są one zupełnie sprawne technicznie, poprawnie odegrane, ale nie czuć w nich koncertowego żywiołu, na jaki RPWL z pewnością stać, bo udowadniali to w przeszłości niejednokrotnie.

Dla mnie, jako osoby, która widziała wcześniejsze koncertówki RPWL, dwupłytowa wersja „Live From Outer Space” jest mocno rozczarowująca. Bez obrazu magia niemieckich art-rockowców nie zadziałała tak jak trzeba. Biorąc pod uwagę, że DVD czy Blu-Ray są niewiele droższe, radziłbym wersję 2CD sobie podarować i sięgnąć po materiał z obrazem.