Vanderberg's Moonkings

MKII

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Vanderberg's Moonkings
Recenzje
2017-10-30
Vanderberg's Moonkings - MKII Vanderberg's Moonkings - MKII
Nasza ocena:
7 /10

Nowy album świty pod dowództwem ex-gitarzysty Whitesnake Adriana Vandenberga może być śmiałą odpowiedzią na "BCCIV" Black Country Communion.

Tym bardziej, że na nowy album Vandenberg's Moonkings czekało pewnie niewielu. Podejrzewam, że większość słuchaczy myślała, że debiutancki "Vandenberg's Moonkings" (2014) był zarazem ostatnim wybrykiem tej ekipy. Adrian postanowił jednak zrobić psikusa niedowiarkom i pociągnąć temat. Dobrze się stało, bo może "MKII" nie jest tak brawurowe jak "BCCIV", ale wystarczająco świeże, rozszalałe na hard rockowo i po prostu w dobrym, klasycznym guście.

Poza tym, nowy krążek zespołu nie był obarczony balastem jakichś rozbuchanych oczekiwań. Tymczasem Vandenberg zrobił to co potrafi najlepiej. Napisał dwanaście numerów utrzymanych w stylistyce klasycznego hard rocka, nieprzekombinowanych, by nie powiedzieć, że prostych. Tak jakby zrobili to Whitesnake, Aerosmith, Def Leppard czy Free. Kompozycje tętnią życiem, porządnie szaleją i po prostu krzeszą iskry pierwszorzędnego hard rocka.

Poza Vandenbergiem, który co rusz bawi się gitarą, wartością dodaną płyty jest znakomity wokal Jana Hovinga, trochę pod Dio, trochę pod Hughesa, niegrzeczny i w najlepsze rozkrzyczany. Wydaje się, że wszystko czego brakuje na "MKII" by wzbić się ponad wydawnictwo wyłącznie bardzo dobre, to jakaś kompozycja, którą można by uznać za wielką. Takiego killera niestety na krążku zabrakło. Całe też szczęście, że Vandenberg podarował sobie to, co było piętą achillesową debiutu, czyli ballady. Jest tu wprawdzie "What Doesn't Kill You", ale to w gruncie rzeczy fajny numer, a w zwrotce nawet bardzo udany. Za lidera może robić chociażby "All or Nothing", kompozycja bardzo w duchu Black Country Communion; świetnym bluesowym motywem rozpoczyna się też "Ready For The Talking" a "Love Run Out" rozszalałą estetyką porwie do podrygów największego smutasa.


"MKII" to świetna, równa hard rockowa płyta wypełniona dwunastoma utworami, utrzymana w duchu klasycznych przedstawicieli gatunku. Bez specjalnych zabaw w oryginalność, ale zagranych wystarczająco po swojemu, by mówić o stylu Vandenberga. To jest po prostu bezpretensjonalne i dobre granie, wcale znacząco nie odstające jakością od chociażby ostatniego, głośnego albumu Black Country Communion.

Grzegorz Bryk