

Daleki jestem od ganienia “wielkich” w gatunku hc/punka, tym bardziej, że z upływem czasu praktycznie wyzbywam się jakichkolwiek oczekiwań wobec kolejnych płyt starych wyjadaczy.
Zdarza się jednak, że można się zaskoczyć (ostatnia płyta Sick of It All), a wtedy o dalszy kredyt zaufania nie trudno. Zresztą, w przypadku starej gwardii najlepsze co te zespoły nam dostarczają, to koncerty, i czego by nie prezentowali na żywo, zawsze spełnia pokładane nadzieje.
Byłbym hipokrytą, gdybym napisał o „Get Loud!” jako nowości, bo poza tym, że album wydano pod koniec 2019 roku, pula brzmień jakie słyszymy została tylko delikatnie wzbogacona o metal i crossover (pamiętamy o „Warriors”?), a to i tak przecież nie pierwszy raz, kiedy Roger Miret i spółka zbaczają z punkowych torów. Chwała im jednak za to, ponieważ albumu słucha się z niekłamaną przyjemnością i śmiem twierdzić, iż jest to najlepsze wydawnictwo zespołu od wielu już lat. Z racji na kilka krzyżyków na scenie względnie bezpieczne i celowo utrzymane w doskonale znanej stylistyce. Ponadto, raczej nie wyróżniające się brzmieniowo, a jednak (z uwzględnieniem wydanej przed premierą EP w barwach Bridge Nine Records) miłe łechcące uszy zarówno wielbicieli nowoczesnych sterylnych produkcji o dużej kompresji, co paradoksalnie zwolenników soundu bliższego koncertowemu anturażowi. „Get Loud!” jest zatem pomostem w dorobku Agnostic Front i płytą, która w tym roku powinna łączyć pokolenia fanów oi, punka i metalu, robiąc to bez choćby krzty ujmy dla niekwestionowanego statusu żywej legendy.
W warstwie czysto muzycznej najbardziej podoba mi się, iż to nie Vinnie Stigma jest tutaj najjaśniejszą postacią trzymającą wszystko w ryzach, co chyba mocno niedoceniany przez fanów perkusista Pokey. Agnostic Front dawno nie atakowali z taką mocą, a oszczędna acz odpowiednio wyważona gra Amerykanina („Conquer and Divide”, „Get Loud!”) stanowi kontrę do riffów granych przez Craiga Silvermana. Zresztą, gdyby nie ten gitarzysta prowadzący, pewnie dziś nie pisalibyśmy o „Get Loud!” w kontekście całkiem przebojowego miksu hc i crossover („I Remember”), a już na pewno nie docenialibyśmy ciężaru, jaki wręcz wylewa się z głośników. Pięćdziesięcioletni muzycy nadal są w stanie zapewnić mnóstwo radochy, i jak tylko przymkniemy oko na to, że gdzieś to już słyszeliśmy, „Get Loud!” powinno być jedną z lepszych tegorocznych płyt w gatunku.