Amon Amarth

Berserker

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Amon Amarth
Recenzje
Konrad Sebastian Morawski
2019-05-27
Amon Amarth - Berserker Amon Amarth - Berserker
Nasza ocena:
8 /10

Berserker to w mitologii nordyckiej istota, która pobudza wyobraźnię. Nowy album Amon Amarth tej wyobraźni dodaje kolorów dzikiej wojny.

Jedenasty studyjny krążek Szwedów został wydany trzy lata po premierze „Jomsviking”. Od czasów tamtego albumu w zespole pojawił się nowy perkusista Jocke Wallgren, który do Amon Amarth dołączył w 2016 roku. Zmienił się także producent. Mitycznym szlakiem Petera Tagtgrena, Berno Paulssona, Jensa Bogrena i Andy’ego Sneapa podążył właśnie Jay Ruston. Jednak zasadniczo nie zmienia się filozofia twórczości formacji, ponieważ „Berserker” utrwala wypracowaną tożsamość kapeli, która wokół nordyckich legend proponuje soczyście brzmiący melodyjny death metal.

Krążek zawiera łącznie dwanaście utworów, które brzmią mocno i porywająco. Amon Amarth oferuje słuchaczom numery wpisujące się złotymi, nordyckmi zagrywkami w standardy twórczości kapeli („Fafner's Gold”, „Crack The Sky”, „Mjolner, Hammer of Thor”, „Valkyria”, „Skoll and Hati”, „Wings of Eagles”, „Into the Dark”). Zatem otrzymujemy tu kawałki niezwykle intensywne, oparte na ciężkich partiach gitarowych Olavi Mikkonena i Johana Söderberga, którym dowodzi niezmordowany Johan Hegg na wokalu. To bez wątpienia kompozycje, będące wizytówką stylu Amon Amarth – spełnią oczekiwania wszystkich wiernych fanów Szwedów. Do tego dochodzą porywające solówki gitarowe („Crack The Sky”, „Mjolner, Hammer of Thor”, „The Berserker at Stamford Bridge”), czy tez rozmaite fragmenty świadczące o wyjątkowej, niezatartej zmianami i upływem czasu tożsamości kapeli.

W twórczości Amon Amarth wciąż ważną rolę odgrywają urozmaicenia i melodie, o czym świadczy m.in. refleksyjna klamra spinająca album w otwarciu i zamknięciu, choć na dystansie krążka znalazły się także utwory mniej melodyjnie, o dużym ładunku rażenia, mroczne i bezkompromisowe („Shield Wall”, „Raven’s Flight”, „Ironside”). Aż chciałoby się częściej słyszeć Johana Hegga i Amon Amarth w tak drapieżnej death metalowej formule. Ciary na skórze! Kapela potrafi też zwolnić, akcentując ciężkie, nieomal brutalne brzmienie („The Berserker at Stamford Bridge”, fragmentami „Into the Dark”). Tu trzeba przyznać, że w tych różnych stanach death metalowej ekspresji, Hegg sprawdza się doskonale – porywający w melodiach, dziki w ciężkich fragmentach.

Nie ma więc wątpliwości, że Amon Amarth pozostaje w wybornej formie. Kapela zarejestrowała dobry, soczysty materiał, uwydatniający jej walory w tworzeniu melodyjnego death metalu z nordyckimi akcentami w tle. Warto równocześnie pamiętać, że nie będzie to opus magnum w twórczości Szwedów, ale po prostu kolejny porządny materiał w dyskografii zespołu. Taki właśnie jest „Berserker”. Utrwala to, co dobre.