Patrycja Markowska

Obłęd

Gatunek: Pop

Pozostałe recenzje wykonawcy Patrycja Markowska
Recenzje
2025-09-13
Patrycja Markowska - Obłęd Patrycja Markowska - Obłęd
Nasza ocena:
7 /10

Dziesiąty album w karierze Patrycji Markowskiej budzi emocje – i to nie tylko dlatego, że każda nowa płyta artystki jest wydarzeniem na rodzimym rynku. Obłęd miał szansę być projektem przełomowym: nagranym „na setkę”, opartym na ciekawych, momentami odważnych brzmieniowych wyborach, flirtującym z elektroniką i nowoczesnym indie. I faktycznie, słychać tu echa inspiracji trip-hopem z lat 90., gitarowym pejzażem indie czy nawet lekko post-rockowym zacięciem. Problem w tym, że te wszystkie tropy, zamiast rozwinąć skrzydła, zostają w dużej mierze przycięte, jakby ktoś w ostatniej chwili wycofał się z bardziej ryzykownych decyzji.

Otwierające album „Wiara Nadzieja Miłość” czy enigmatyczny „Karminowy” pokazują, że Markowska świetnie odnajduje się w nowocześniejszym, elektronicznym sznycie. Jest gęsto, nastrojowo, a jednocześnie nie gubi się melodyjność. Jednak tam, gdzie można było pójść krok dalej – jak w „Ćmie”, ocierającej się o neo-disco – całość osiada w pół drogi, zatrzymując się na „bezpiecznej” piosence radiowej.

Nie brak też gitar – raz podane w formie indie’owych plam („Widnokrąg”), raz jako miękkie, amerykańskie country-pop („Wróć”), raz jako rockowe riffy („Obłęd”). Problem w tym, że gitarowe pazury Markowskiej, które kiedyś tak mocno definiowały jej wizerunek, tu chowają się za wygładzoną produkcją. Gitary wybrzmiewają, ale rzadko stają się pierwszoplanowym bohaterem.

Markowska od lat stawia na osobiste, intymne pisanie. I faktycznie – w utworach takich jak „Flauta” czy wspomniana „Wiara Nadzieja Miłość” pojawia się ładunek emocjonalny, który potrafi poruszyć. Z drugiej strony, wiele tekstów pozostaje w rejestrze bezpiecznych symboli i ogranych metafor. To, co jedni nazwą szczerością, inni odbiorą jako zbytnią zachowawczość.

Paradoks Obłędu polega na tym, że nagranie na setkę dało płycie energię, ale produkcja i miks tę energię często duszą. Wokal Markowskiej jest bardzo blisko, niemal intymny – co z jednej strony buduje więź ze słuchaczem, z drugiej zagłusza ciekawe rzeczy dziejące się w tle. Czuć, że artystka mogła pozwolić sobie na więcej – więcej emocji, ryzyka, wykrzyczenia swojej ekspresji.

Dlatego Obłęd to album rozdarty między chęcią eksperymentu a trzymaniem się sprawdzonych rozwiązań. Dla fanów Markowskiej będzie to na pewno wartościowy krążek – pełen melodii, autentyczności i charakterystycznego głosu, który trudno pomylić z jakimkolwiek innym. Ale słuchacz, który liczył na pełne otwarcie na nowe, zostanie z poczuciem lekkiego niedosytu.

Obłęd to płyta, w której potencjał zderzył się z bezpieczną produkcją. Markowska pokazuje, że potrafi sięgać po nowe środki wyrazu, ale ostatecznie nie decyduje się na krok w przepaść, który mógłby naprawdę odmienić jej twórczość. Efekt? Solidny album dla wiernych słuchaczy, ale bez „obłędu”, który tytuł obiecuje.

Albumu w serwisach streamingowych posłuchasz tutaj.