MESA BOOGIE Mark Five: 35

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki MESA BOOGIE
Testy
2016-08-22
MESA BOOGIE - Mark Five: 35

Oryginalne combo Boogie, stworzone przez założyciela marki Randalla Smitha pod koniec lat 60., kiedy to wszyscy szanujący się gitarzyści aspirowali do gry na stackach wielkości vana, dosyć mocno ewoluowało przez następne dekady. Będący mocno zmodyfikowaną wersją Princetona wzmacniacz zapoczątkował trwającą do dzisiaj historię serii Mark, której kolejni przedstawiciele zyskali już kultowy status wśród gitarzystów.

Autor testu: Piotr Szarna

W zeszłym roku pojawił się bardzo kompaktowy head Mark Five:25, w którym połączono kilka obwodów znanych z wcześniejszych konstrukcji, jak Mark IIC+, Mark IV czy Mark V, a ostatnią odsłoną w ofercie Mesa Boogie jest najnowszy Mark Five: 35, wprowadzający do 25-watowego poprzednika obok większej mocy kilka bardzo praktycznych rozwiązań. Wzmacniacz mamy przyjemność testować dzięki polskiemu dystrybutorowi marki, firmie Lauda-Audio.

BUDOWA


Testowany Boogie Mark Five: 35 to kompaktowe, 2-kanałowe combo umieszczone w zgrabnej, otwartej z tyłu obudowie pokrytej wysokiej klasy czarnym winylem. Za plecionym, czarnym, grillem z przymocowanym w rogu stylowym logo Boogie znajduje się pojedynczy, sprawdzony w wielu konstrukcjach Mesy 12-calowy głośnik Celestion Custom 90 Black Shadow.

Waga niecałych 20 kg przy oferowanej mocy i możliwościach zasługuje na pochwałę i nie powinna nadwyrężyć zbytnio kręgosłupa, a przenoszenie ułatwia zarówno wygodna, skórzana rączka jak i kompaktowe wymiary comba. W ofercie dostępna jest też ważąca około 12 kg wersja head. Poprzedni, 25-watowy Mark Five: 25 wykorzystywał 2 lampy EL84 w końcówce. Tutaj dodano jeszcze drugi duet EL84, dzięki czemu Mark Five: 35 oferuje maksymalną moc 35W przy działających w trybie pentody wszystkich lampach, a całość chłodzona jest wewnętrznym wentylatorem. Technologia Dyna-Watt pozwala na wybór w każdym kanale niezależnie jednego z trzech poziomów mocy: 35, 25 lub 10 W.

W preampie zastosowano 6 lamp 12AX7, a każdy z kanałów posiada 3 tryby pracy: Clean, Fat, Crunch dla kanału 1 i Mark IIC+, Mark IV, Xtreme na kanale 2. Oba kanały oferują niezależną regulację GAIN, TREBLE, MID (z opcją Mid/Boost w kanale 1), BASS, PRESENCE. MASTER oraz REVERB (dostępną na tylnym panelu). Gałka MID działa dosyć specyficznie - do połowy zakresu pracuje jak zwykły regulator środkowego pasma, natomiast w wyższych rejonach odpowiada za stopień podbicia sygnału i okolic pasma środkowego przez układ boostera. Całość wspomagana jest kultowym, 5-zakresowym korektorem graficznym z regulacją pasm 80 Hz, 240 Hz, 750 Hz, 2,2 kHz i 6,6 kHz, który może być włączany niezależnie dla każdego z kanałów i załączany z poziomu footswitcha. Działanie korektora sygnalizuje dedykowana, pomarańczowa dioda.

Z jego prawej strony znajdują się 3 mini-przełączniki do wyboru mocy na każdym kanale - 35, 25 i 10 W. Nowością jest niezależne, płynnie regulowane podbicie SOLO dla każdego kanału z możliwością aktywacji footswitchem. Jest ono poprowadzone równolegle do sekcji Master, dzięki czemu możliwe jest zarówno zwiększenie, jak i zmniejszenie końcowej głośności. Panel uzupełniają jeszcze przełączniki POWER i STANDBY. Z tyłu znajdziemy 5-pinowe gniazdo footswitcha (kabel dołączony jest w zestawie), gniazda szeregowej pętli efektów SEND i RETURN, wyjście słuchawkowe, dwa regulatory REVERB (CH1 i CH2) kontrolujące poziom wbudowanego pogłosu sprężynowego, trzy gniazda do podłączenia zestawu głośników oraz wbudowany układ CabClone, czyli analogowy symulator kolumny z wyjściem XLR.

Poprzednie dwa rodzaje kolumn Open i Closed Back (otwarta i zamknięta) z Marka 25 uzupełnił tu tryb z Vintage. Wbudowane obciążenie pozwala na odłączenie głośnika (switch SPKR ON/ OFF) i ciche nagrywanie lub ćwiczenie (gniazdo słuchawkowe jest również aktywne). Opcja ta jest szczególnie atrakcyjna przy wersji head, gdzie nie musimy podłączać i zabierać ze sobą kolumny np. do studia.

Combo Mesa Boogie Mark Five: 35 dostarczane jest wraz solidnym, miękkim pokrowcem z logo marki, a w środku obudowy w specjalnej, zapinanej na rzep kieszeni znajdziemy 4-przyciskowy footswitch z możliwością zmiany kanałów, aktywacji sekcji EQ oraz oddzielnego podbicia SOLO 1 i SOLO 2.

W PRAKTYCE


Mark Five: 35 oferuje dwa niezależne kanały, jednak dostępne w każdym z nich 3 tryby, 3 poziomy mocy oraz możliwość załączenia bardzo skutecznego korektora umożliwiają znalezienie bardzo szerokiej palety brzmień. Zacznijmy od wyboru mocy. Każdy z poziomów - 35, 25 i 10W oferuje nie tylko inny poziom głośności, ale również skutkuje inną kompresją wpływającą na charakter barwy. Przy ustawieniu 25 lub 35 W lampy (odpowiednio 2 lub 4) pracują w trybie pentody, a zmiana mocy skutkuje już odczuwalną zmianą głośności i kompresji - w trybie 35 W mamy oczywiście większą dynamikę na czystym kanale, również lepszą reakcję na operowanie gałką VOLUME gitary. 10 W to tryb triody - tu spadek głośności jest większy, barwa jest bardziej miękka i ciemniejsza, mamy wrażenie lepszego sustainu i harmonicznych chociaż reakcja na atak jest nieco stonowana.

Kanał pierwszy w trybie Clean i korekcji w okolicach godziny 12:00 to pełne, czyste brzmienie kojarzące się z brzmieniem "blackface’a" - bardzo ładna prezencja, ciepły środek i czysty dół pasma - brzmienie bez żadnego kręcenia jest bardzo inspirujące a headroom przy 35 W jest znakomity. Czystej barwy nie zabraknie na pewno nawet na większej scenie. Pięknie działają tu wpięte kostki, chociaż Mark Five: 35 przy swoich możliwościach nie potrzebuje wykorzystania stompboxów typu overdrive czy booster dla znalezienia rasowych barw.

Przełączamy się w pozycję Fat, a całość zyskuje bardziej tłusty, dynamiczny środek i nieco większy gain, choć do połowy gałki GAIN mamy cały czas barwę czystą. Crunch to już klarowny overdrive o ostrzejszym charakterze klasycznego rocka. Przy gainie na 3/4 skali i humbuckerze uzyskamy dynamiczną, rockową barwę, która po dopaleniu gałką MID (powyżej godziny 12:00 gałka na kanale 1 działa jako mid-boost) zyskuje solowy sustain i jest bardzo wrażliwa na artykulację. Korekcja działa wzorowo, pozwalając zarówno łatwo doszlifować niuanse jak i wyraźnie zmienić charakter. Przełączamy się na kanał 2.

Tryb MKIIC+ to "solowe", późne lata 80. z wyraźnym, czystym środkiem i mocnym, ale nie przesaturowanym gainem. Dynamika, oddanie niuansów gry czy reakcja na gałkę głośności gitary są tu najwyższej próby. MK IV prezentuje nieco zwiększony gain, ostrzejszą jeszcze górę pasma i zmieniony charakter środka, który lekko wycofuje się a barwa zyskuje cieplejszy, mocniejszy dół. Solówki i riffy same wyskakują spod palców przy tym ustawieniu, chociaż nie jest to ultra-miękka, lejąca się i najłatwiejsza do grania barwa (z drugiej strony przełączenie na 10W pozwala na przesunięcie się w takim kierunku).

Xtreme to najmocniejsze uderzenie - dół pasma jest zwarty i klarowny, środek jest jeszcze mocniejszy, góra wyrazista, choć nie pojawia się tu aż tak nasycony gain, jak mogłaby sugerować nazwa Xtreme - brzmienie jest bardziej czyste i selektywne, czuć dynamikę każdej nuty, środek wręcz trzeba nieco stonować dla hi-gainowych standardów. W zanadrzu czeka na nas jeszcze niezwykle skuteczny korektor graficzny, który może być załączany z poziomu stopy (w zależności od ustawienia korektor włącza się automatycznie wraz ze zmianą kanału, bądź aktywujemy go dowolnie przyciskiem EQ). Miłośnicy bardziej metalowych, progresywnych klimatów znajdą tu bez problemu nasycone przestery z podciętym środkiem, szybkim atakiem i mocnym palm-mutingiem, mające ten rasowy charakter znany z konstrukcji Mesy.

Na deser mamy oddzielnie ustawiane dla kanałów, regulowane podbicia (SOLO 1 i SOLO 2). To w zasadzie dodatkowe, niezależne regulatory MASTER, którymi ustawimy drugi poziom głośności każdego kanału. Sprężynowy pogłos regulowany niezależnie dla każdego kanału również nie odstaje jakościowo od całości - barwa jest miękka, naturalna i użyteczna nawet przy mocnym odkręceniu poziomu. Na koniec nie można zapomnieć o pokładowym, wbudowanym symulatorze CabClone, który sprawdzi się przy nagrywaniu w studio czy podłączeniu do zestawu PA na scenie. Teraz do dyspozycji mamy 3 wersje kolumn - Closed Cab, Open i nową w stosunku do Mark Five: 25 - Vintage, oferującą najcieplejsze, okrągłe brzmienie. W ćwiczeniu w domu pomocne będzie też wyjście słuchawkowe oraz możliwość odłączenia głośnika.

PODSUMOWANIE


Mesa Boogie Mark Five: 35 to klasowe combo do wszelkiego rodzaju wymagających zadań brzmieniowych, będące rozwinięciem bardzo udanego, zeszłorocznego modelu Mark Five: 25. Bardzo dobre brzmienie od cleanu, przez bluesowy drive po różne odcienie rocka i metalu tworzą z nowego modelu niezwykle funkcjonalne i atrakcyjne narzędzie dla profesjonalnych muzyków. Zwiększona moc poradzi sobie nawet na dużych scenach a paleta dostępnych barw niewiele ustępuje flagowemu modelowi Mark V, który jest już zdecydowanie mniej wygodną do przenoszenia, cięższą konstrukcją. Dodatkowo na pokładzie mamy wbudowany symulator kolumn CabClone, który sprawdzi się w razie potrzeby zarówno w studio jak i na scenie. Jak przystało na najwyższą półkę brzmienia i funkcjonalności całość okupiona jest niemałą ceną, która jednak powinna zostać zrekompensowana możliwościami i brzmieniem niepozornego na pierwszy rzut oka comba.

 

moc: 35/25/10 W
lampy: 6×12AX7, 4×EL84
kanały: 2
regulatory: GAIN, TREBLE, MID,
BASS, PRESENCE, MASTER (×2) ,
SOLO 1, SOLO 2, REVERB CH1 i CH2,
przełączniki: Clean, Fat, Crunch
(CH1), FS, Mark IIC+, Mark IV,
Xtreme (CH2), EQ (×2), 10/25/35
W dla każdego z kanałów, POWER,
STANDBY, SPKR ON/OFF, OPEN/CLOSED
BACK/VINTAGE, LIFT/GROUND
(CabClone)
przyłącza: INPUT, FOOT SW., FX
(SEND, RETURN), HEADPHONE,
SPEAKERS (×3), CabClone D.I. XLR
korektor graficzny: 5-pasmowy
pogłos: sprężynowy, lampowy
impedancja: 4/8 Ohm
głośnik: 12" Celestion Black Shadow
90 W
wyposażenie: 4-przyciskowy przełącznik
(Channel, EQ, Solo 1, Solo 2),
miękki pokrowiec z logiem marki,
waga: 19,9 kg


Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5