Don Airey

One Of A Kind

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Don Airey
Recenzje
Grzegorz Bryk
2018-08-29
Don Airey - One Of A Kind Don Airey - One Of A Kind
Nasza ocena:
8 /10

Jeśli jakimś cudem fani Deep Purple przeoczyli tę płytę, to czym prędzej powinni nadgonić zaległości, bo to rewelacyjny suplement do ostatnich dwóch krążków purpurowej ekipy.

Klawiszowiec Don Airey z niejednego pieca chleb jadł - grał z największymi bandami w historii rocka, między innymi Black Sabbath i Judas Priest, podgrywał na płytach Ozzy'ego Osbourne'a i Gary'ego Moore'a, był stałym członkiem formacji Rainbow, a od roku 2002 zastępuje Jona Lorda w Deep Purple. Na swoją solówkę zaprosił gitarzystę Simona McBride'a, bębniarza Jona Finnigana oraz basistę Laurence'a Cottle'a. Za mikrofonem staną znany z formacji Nazareth Carl Sentance. I co tu dużo mówić - panowie dają czadu.

"Respect", "All Out Of Line", "Lost Boys", "Children Of The Sun", "Stay The Night" - pełen sztos, hard rockowa jazda bez trzymanki w purpurowym stylu z mocno zaznaczonymi gitarami i klawiszami, fantastyczną robotę odwalają zarówno mocarne gitarowe riffy Simona McBride'a, jak i hammondowe brzmienia Aireya. Carl Sentance momentami podjeżdża pod Iana Gillana i wychodzi to całkiem przyzwoicie. Tytułowy "One Of A Kind" prócz jasnych klawiszy, melodyjnego refrenu trochę w stylu Yes, trochę supergrupy GTR, serwuje też gitarowy riff usytuowany gdzieś pomiędzy "Perfect Stranger" i "Kashmir".

Lekką przesadą trąci "Every Time I See Your Face", melodramatyczna kompozycja w stylu musicalowym. Za to "Victim Of Pain" to bardzo sabbathowy numer z wokalem mocno inspirowanym Ronnie Jamesem Dio i orientalnymi wtrętami klawiszy. Całkiem fajnie zaśpiewa "Running Free" - przekolorowany utwór w stylu hard rocka lat 80, trochę kiczowaty, ale podkręcany uroczymi partiami syntezatorów i świetną solówką na klawiszach imitujących fortepian, zresztą całkiem niezłe solo wycina również Simon McBride.

W linię basu Laurenca Cottle'a warto wsłuchać się przy okazji wielowątkowego "Want You So Bad" - splata się tu ballada z sabbathowym uderzeniem z czasów Dio. Doskonałe dialogi prowadzą zawodząca nieustannymi podciągami na wysokich tonach gitara z budującymi tło klawiszami przy okazji instrumentalnego "Remember To Call" (da się odnaleźć echa twórczości Moore'a, Becka czy nawet Santany). Na deser Airey zaserwował koncertowe wykonania czterech klasyków: "Pictures of Home" (Deep Purple), "Since You've Been Gone" i "I Surrender" (z repertuaru Rainbow) oraz "Still Got The Blues" (Gary Moore) - kawałki zupełnie niepotrzebne i niewiele wnoszące do albumu.

"One Of A Kind" to idealny dowód, że nawet mocno sprana stylistyka może być bardzo efektowna, gdy odgrywa się ją z pasją, dobrze się przy tym bawiąc. Najkrócej mówiąc to kawał kapitalnie zrealizowanego rzemiosła przynoszącego całą masę zabawy z odsłuchu. Don Airey wie jak się robi hard rock!