Pearl Jam

Lightning Bolt

Gatunek: Rock i punk

Pozostałe recenzje wykonawcy Pearl Jam
Recenzje
2013-10-21
Pearl Jam - Lightning Bolt Pearl Jam - Lightning Bolt
Nasza ocena:
8 /10

Basista Jeff Ament zapytany o to, czemu trzeba było czekać aż cztery lata na kolejną płytę Pearl Jam odpowiedział: "Chcieliśmy nagrać nowy album wtedy, gdy naprawdę będziemy mieli coś istotnego do przekazania". Pewnie właśnie dzięki takiemu podejściu, wciąż udaje im się tworzyć znakomitą muzykę.

Jeśli liczyliście, że nowy materiał będzie równie radiowy i przyjazny w odbiorze jak "Backspacer" to się zawiedziecie. "Ligthning Bolt" zdecydowanie bliżej do klimatów z "No Code" czy "Binaural" niż do przebojowości poprzedniej płyty. Pearl Jam znów zaczął urozmaicać, kombinować. I bardzo dobrze.

Już otwierające album "Getaway" ma potencjał takich klasyków zespołu jak chociażby "Rearviemirror". Świetna linia basu, riffy w średnim tempie, przyspieszenie w refrenie i coś czego bardzo brakowało na poprzednim wydawnictwie - solówki Mike’a McCready’ego. Singlowe, punkowe "Mind Your Manners", napędzane jest riffem w stylu Dead Kennedys, galopadą perkusji i pełnym furii wokalem Eddiego Veddera. Tak wściekłego i intensywnego numeru Pearl Jam nie nagrał od lat. Równie duże wrażenie, odwołując się jednak do zupełnie innych emocji, wywołuje drugi z singli - ballada "Sirens". Piękna melodia, z budowanym przez wokal Eddiego dramatyzmem wraz ze wstawkami klawiszy i klimatyczną solówką tworzą jeden z mocniejszych momentów albumu.

Znakomicie brzmią także bardziej wykręcone kompozycje. Oparte na połamanym rytmie rozmaitych instrumentów perkusyjnych "Infallible", to coś czego Pearl Jam jeszcze nie próbował. Zaskoczeniem jest także blues-rockowe "Let The Records Play" czy trącące psychodelią "Yellow Moon". Najciekawszy moment na płycie to jednak przesiąknięte jesiennym, refleksyjnym nastrojem "Pendulum". Ta przestrzenna kompozycja z elementami folku i bossanovy, to chyba najbardziej przejmująca piosenka Pearl Jam od czasów "Binaural" z 2000 roku. Paradoksalnie najsłabszy na nowym krążku jest utwór tytułowy, który zdecydowanie bardziej pasowałby na "Backspacera". Przeciętnie wypadają także "My Father’s Son" i "Swallowed Whole".


Nowa płyta wnosi wiele do dyskografii Pearl Jam także w sferze tekstów. Eddie Vedder przestał wojować i szukać konkretnych wrogów, jak to zdążało mu się często przez ostatnią dekadę. Na nowym albumie przedstawia po prostu egzystencjalną refleksję faceta, który właśnie skończył 50 lat. Przemyślenia lidera formacji, dotyczące wiary, człowieczeństwa czy związków mają bardzo poetycki, nieoczywisty charakter.

"Lightning Bolt" nie spodoba się tym, którzy tęsknią za flanelami, długimi włosami i klimatem "Ten". Nie mają na niej co szukać także ci, którzy pokochali Pearl Jam za radiowe hity z "Backspacer". Grupa ze Seattle nadal będzie jednak na czele rockowego świata dlatego, że wciąż jest wierna swojej artystycznej wizji. To za to kochają ich fani na całym świecie, którzy na tydzień przed premierą "Ligthning Bolt" na rozmaitych blogach i forach interpretowali teksty nowych utworów i pisali analizy oprawy graficznej wydawnictwa. Nie ma drugiego takiego zespołu.

Maciej Pietrzak