Gorillaz

The Now Now

Gatunek: Pop

Pozostałe recenzje wykonawcy Gorillaz
Recenzje
Grzegorz Bryk
2018-08-21
Gorillaz - The Now Now Gorillaz - The Now Now
Nasza ocena:
6 /10

Czy można było wybrać gorszy moment na wydanie "The Now Now" niż początek wakacji, kiedy wszyscy myślą o spędzonych w pełnym słońcu urlopach i beztroskiej zabawie aż po sam świt na plażach odległej Dominikany?

Bo niby ludzie się weselą i w tańcach folgują, a Goryle jeszcze nigdy nie były tak smutne. Tymi smutkiem goryli Damon Albarn dał tylko krytykom kolejny pretekst, by mogli rozsyłać wieść, że pomysł na Gorillaz już się wyczerpał i z jednego z najciekawszych projektów przełomu wieków pozostało ledwo dychające truchło. "The Now Now" to pokrótce potwierdzenie tej tezy, a sam krążek w odniesieniu do całej dyskografii Goryli ratuje chyba tylko fakt, że ubiegłoroczny "Humanz" był dużo gorszy. O ile jednak poprzedni krążek był w istocie stworzony przez całą świtę najemników, tak "The Now Now" to już materiał zdecydowanie Damonowy, choć depresyjnym klimatem bliższy jest raczej Blur, a przede wszystkim solowemu Albarnowi, niż Gorillaz.

Synth-pop zepchnięty został na dalszy plan, a do głosu doszły syntezatorowe, pastelowe, neonowe lata '80, podane w średnich i wolnych tempach, w bardzo smutnej, ascetycznej formie, wspomagane momentami soulem. Takie przejaskrawione new wave tworzone o świcie po zarwanej nocce. Ogólnie nad muzyką unosi się zaś duch zmęczenia, zblazowania i apatii. Fakt, jest kilka niezłych numerów, szczególnie te z gośćmi bo trudno odmówić uroku funkującemu "Humility" (feat. George Benson) czy nagranemu wespół ze Snoop Doggiem i Jamie Principlem klubowemu "Hollywood". Mają coś w sobie również rozpsychodelizowane "Idaho", przyjemnie funkujący w blasku synth-popowych klawiszy "Lake Zurich" czy kołysankowy "Magic City" i "Fire Flies" (ten drugi ma naprawdę świetny refren). W większości kawałków Albarn śpiewa jednak tak, jakby mu ktoś napluł do zupy, a on prawdę miał na nią chęć. Mało tego, wokalista nie może nic z tym zrobić, bo ten kto mu zrobił to świństwo jest od niego dużo większy, a na drugi talerz go nie stać. Pozostaje więc totalna bezradność i stagnacja.

Oczywiście ta depresyjna atmosfera może być też wielką zaletą krążka, z tym nie ma co znowu dyskutować. Rozchodzi się bardziej o materiał, który jest mocno nierówny, pół-na-pół, rzeczy dobre przeplatają się z przeciętnymi, aczkolwiek chyba w żadnym fragmencie Gorillaz nie dosięgną szczytu formy z pierwszych krążków. „The Now Now” jest całkiem w porządku, aczkolwiek bez większej historii.