Gorillaz

The Singles Collection 2001-2011

Gatunek: Pop

Pozostałe recenzje wykonawcy Gorillaz
Recenzje
2012-02-07
Gorillaz - The Singles Collection 2001-2011 Gorillaz - The Singles Collection 2001-2011
Nasza ocena:
8 /10

Po wielu eksperymentach z tzw. b-sides, remixami i iPadami, swoje dziesięciolecie Gorillaz postanowiło uczcić w sposób tradycyjny. Wydając klasyczną składankę z singlami. Na płycie znalazły się wszystkie tego typu kawałki począwszy od 2001 roku na 2011 kończąc.

Przy dobieraniu poszczególnych tracków wielkiego kombinowania nie było. Album to po prostu kompilacja wszystkich hitów grupy Gorillaz, jakie do tej pory zaistniały w masowej świadomości. Największy z nich, który sprawił, że o animowanej grupie zrobiło się w świecie głośno, to naturalnie "Clint Eastwood". Wcześniej była tylko EP-ka "Tommorow Comes Today", z której utwór tytułowy i tak znalazł się potem na debiutanckim krążku ekipy Damona Albarna.

Jak nietrudno się domyślić "The Singles Collection" to podsumowanie trzech dotychczasowych LP formacji ("The Fall" już się nie załapało), dlatego słuchając jej wędrujemy po wszystkich etapach działalności Gorillaz. Z pierwszej płyty (2001) wybrano jeszcze "19/2000" i "Rock The House". Z równie mocnej "Demon Days" (w międzyczasie ukazała się płytka z b-side’ami zatytułowana "G-Sides") mamy aż cztery single: "Feel Good Inc.", "Dare", "Dirty Harry", "El Manana"/"Kids With Guns". Pierwsze trzy to murowane dyskotekowe przeboje, ostatni zaś, którym zawierał jednocześnie dwie piosenki, wprowadzał raczej w zadumę niż w taneczny szał.


Zgodnie z historią grupy po "Demon Days" (2005) mamy kilkuletni przeskok do roku 2010, w którym to pojawił się krążek "Plastic Beach" (w międzyczasie światło dzienne ujrzała płytka z b-side’ami i remixami zatytułowana "D-Sides"). "Plastikową plażę" na kompilacji reprezentują cztery kawałki: "Stylo" z gościnnym udziałem Bobby’ego Womacka i Mos Defa, "Superfast Jellyfish" z Gruffem Rhysem i De La Soul, tytułowo melancholijny "On Melancholy Hill" oraz "Doncmatic" pochodzący z reedycji albumu.

Rzucając więc okiem na listę utworów widzimy, jak niesamowitym potencjałem dysponują Gorillaz i jak fantastyczny dorobek mają na swoim koncie. Można też dojść do wniosku, że chyba udało im się znaleźć receptę na tzw. złoty środek. Komercyjny sukces połączony
z wysokimi wartościami artystycznymi. Cały Albarn.

I to by było w sumie na tyle. Najwyraźniej jednak Gorillaz nie byliby sobą, gdyby nie umieścili jakiegoś remixu. Umieścili dwa. I o ile pierwszy z nich, "Clint Eastwood (Ed Case-Sweetie Irie Refix)" jest znakomitą dubową wersją słynnego przeboju, o tyle drugi, "19/2000 (Soulhild Remix)" niczego ciekawego do twórczości Gorillaz już nie wnosi.

Michał Baniowski

Powiązane artykuły