Controlled Collapse

Nothing Personal

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Controlled Collapse
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-10-15
Controlled Collapse - Nothing Personal Controlled Collapse - Nothing Personal
Nasza ocena:
7 /10

Najświeższa, czteroutworowa EPka łódzkiego przedstawiciela dark independent, zespołu Controlled Collapse, kuriozalnie nastraja niezwykle pozytywnie, bo stanowi jasny dowód, że muzyczny projekt Wojciecha Króla jest na najlepszej drodze, by nagrać naprawdę fajną płytę długogrającą (*).

I to nie tak, że poprzedni krążek, „Post-Traumatic Stress Disorder” (2017), był zły. Wręcz przeciwnie – to kawał solidnego metalu industrialnego podkręconego elementami mrocznej elektroniki i electro-industrialu. Na „Nothing Personal” Cotrolled Collapse brzmi zdecydowanie mniej elektronicznie, bardziej żywo, bo choć wciąż pojawiają się tu elementy elektroniki, to jednak zdają się schodzić na drugi plan i ustępować miejsca masywnym gitarom i hardcore'owym wokalom, w tym przypadku pozbawionym przeróżnych zniekształcających albo nawet przesterowanych wokali czy elektronicznych nakładek oraz innych odhumanizujących i cyfryzujących brzmienie bajerów.

Zdaje się, że jest również melodyjniej niż to bywało w przeszłości. Oczywiście nie chodzi mi tu o melodię w sensie popowym, ale jak na industrialny metal z wywrzeszczanymi liniami wokalnymi taki „DYI” ma nadspodziewanie łatwo przyswajalny refren. Warto nadmienić, że tam gdzie niegdyś utwór prowadził elektroniczny beat, teraz w najlepsze hula perkusja i trzeba przyznać, że robota Pauliny Lewek za zestawem to kawał świetnego rzemiosła – gra gęsto, odpowiednio masywnie i wciska sporo dobroci w kolejne numery, wprowadziła więc sporo ożywienia we współczesne oblicze Controlled Collapse. Nie gorzej jest z potężnymi uderzeniami gitar Dominika Ignacika, który potrafi jednak przemycić ciekawy riff (ten z „This Is Your Way” stanowi o sile piosenki) czy trochę szybciej pospacerować sobie po gryfie.

Po wściekłych „DIY” i „This Is Your Way” przychodzi chwila wytchnienia i spokojniejszy, a przy tym niezwykle klimatyczny „Loneliness” – bardzo fajnie zaaranżowany kawałek oparty na mantrycznej linii elektroniki, która z czasem rozpędzana jest przez fantastyczną perkusję. W tym utworze Wojciech Król po raz pierwszy i ostatni nie krzyczy, a melorecytuje. Wyborne granie.

Epkę wieńczy kolejny mocny cios, polskojęzyczny „Dzień sądu (v.2)”, gdzie wracamy do metalowego industrialu, hardcore i elementów odhumanizowanej elektroniki. Niemniej wciąż gdzieś tam pojawiają się gitary rodem z groove metalu, może nawet w stylu Pantery.

„Nothing Personal” to wciąż Controlled Collapse, na pewno industrialny, ale już nie tak ja dawniej; na pewno elektroniczny ale zdecydowanie mniej niż wcześniej. Tu zespół postawił przede wszystkim na gitary, perkusję i wokale, elementy mrocznej elektroniki, industrialu czy cyfryzację brzmienia zeszły na drugi plan. Czy to jest słuszna droga? Mnie ten materiał bardzo się podoba.

(*) Jak się okazało, Controlled Collapse chwilę po wydaniu „Nothing Personal” zawiesił działalność. Płyty długogrającej prawdopodobnie więc nigdy nie będzie.