Album "Let Me Feel Your Power" to dziesiąte koncertowe wydawnictwo angielskiej legendy heavy metalu, grupy Saxon.
Wydawnictwo ukazało się w kilku różnych edycjach i zawiera zapis występów Saxon w Monachium w listopadzie 2015 roku, a także w Brighton w styczniu 2016 roku. Dodatkowo, w ramach bonusu, kapela pokazała swój występ w Chicago z września 2015 roku. Całość charakteryzuje się dużym rozmachem i niezłym oldschoolowym klimatem. Warto więc z miejsca zauważyć, że choć muzycy Saxon są dziś prawdziwymi dinozaurami sceny, to wciąż posiadają wystarczająco dużo mocy, aby zatrząsnąć fanami heavy metalu na Starym Kontynencie i w USA.
W zawartości "Let Me Feel Your Power" znalazło się kilka klasyków z repertuaru Anglików, jak choćby numery "Wheels Of Steel", "747 (Strangers In The Night)", "Backs To The Wall", "Power And The Glory", "Princess Of The Night" albo legendarny "Motorcycle Man". W sumie więc skórzane numery Saxon zostały zaprezentowane w naprawdę godziwym stężeniu - trudno zatem zarzucić kapeli, że próbowała poprzez "Let Me Feel Your Power" na siłę wypromować swoje ostatnie dzieło studyjne, choć i tak głupio byłoby uczynić z tego zarzut, bo co jest złego, gdy zespół mający na koncie mnóstwo świetnych nagrań próbuje zaprezentować fanom swoją aktualną kondycję ze studia w aranżacji koncertowej? Zupełnie nic! Tym bardziej, że ów ostatni studyjny album Saxon, czyli "Battering Ram" z 2015 roku, to kawał zajebistego heavy metalu.
Krążek ów na nowej koncertówce reprezentuje utwór tytułowy (drapieżne otwarcie!), a także "The Devil's Footprint", "Queen Of Hearts", "Destroyer" oraz "Eye Of The Storm". Trzeba przyznać, że każdy z nich świetnie pasuje do pozostałych numerów zaprezentowanych przez Biffa Byforda i spółkę. Wciąż świetnie wypada także interakcja frontmana Saxon ze słuchaczami. Recenzowane tu edycje "Let Me Feel Your Power" - w wersji audio i DVD - dowodzą, iż Byford wie jak wokalnie porwać widownię do heavymetalowego szaleństwa, a jego gestykulacja i sposób zachowania na scenie sprawiają wrażenie jakby ten świetny frontman był o jakieś trzydzieści lat młodszy. Reakcje publiczności, może niezbyt mocno zaznaczone w wersji audio (za to na DVD pełen żywioł!) tylko dowodzą żywotności Saxon, a nade wszystko witalności jej największych przebojów.
W każdym razie problemem obu wydań może być dość surowe udźwiękowienie. Mając na uwadze współczesne wydawnictwa koncertowe zespołów metalowych można by ponarzekać na pewną toporność i przymulenie brzmienia "Let Me Feel Your Power". O ile koncert w Monachium jeszcze jest się w stanie obronić, o tyle występy w Chicago, a szczególnie w Brighton zawierają wspomniane problemy, które nieco obniżają ogólną wartość albumu w uszach osób przyzwyczajonych do świetnie udźwiękowionych koncertów. Co innego, że heavy metal niekoniecznie potrzebuje wygładzonych zestawów brzmieniowych, aby był wiarygodny, a nowe wydawnictwo Saxon ukazało się jeszcze w edycji Blu-Ray, po której można oczekiwać więcej. Tym bardziej, że same konstrukcje scen w Monachium, Brighton i Chicago tworzą wrażenie totalnego undergroundu, tak jakby heavy metal był na cenzurowanym, nawet światła są tu wyniesione gdzieś z poprzedniego pokolenia architektów scen i inżynierów dźwięku.
Biorąc zatem pod uwagę kolejne wykonania Saxon w Monachium, Brighton i Chicago, obserwując jak stare klasyki i nowe killery urywają głowę fanom, jak Biff Byford dozuje emocje, a Paul Quinn i Doug Scarratt wymiatają na gitarach, jak publiczność (szczególnie w Chicago) niemalże wylewa się na scenę, można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że ta angielska maszyna wciąż ma mnóstwo mocy! Boję się ogłaszać, że Saxon jest nie do zniszczenia, bo ostatnio pisałem tak o Motorhead (…swoją drogą wspomnianym podczas jednego z koncertów), dlatego w ostatnim zdaniu stwierdzę tylko, iż stary heavy metal ma się naprawdę dobrze. Prawie tak dobrze, jak jeansowy bezrękawnik Biffa Byforda.
Konrad Sebastian Morawski