Kraina Przyjemności

II

Gatunek: Jazz i fusion

Pozostałe recenzje wykonawcy Kraina Przyjemności
Recenzje
Grzegorz Bryk
2019-05-16
Kraina Przyjemności - II Kraina Przyjemności - II
Nasza ocena:
7 /10

Rzeszowska Kraina Przyjemności na swoim - jak sugeruje tytuł - drugim, przedziwnym krążku, lawiruje pomiędzy stylami i gatunkami tworząc mieszankę, którą można określić chyba tylko jednym słowem: awangarda.

Rozwrzeszczane saksofon altowy i trąbka Konrada Paschy z pozazdroszczenia godnym zacięciem przekrzykują się z wydzierającą się, podkręconą brudnymi przesterami gitarą Mateusza Bobera, co stanowi zresztą fundament brzmienia rzeszowskiej ekipy. Bas Piotra Bobera serwuje mantryczne linie, a perkusja Bartłomieja Smagi bez wątpienia wywodzi się ze szkoły jazzowej. Ogólnie bardzo blisko tej muzyce do jazzu, ale takiego acidowego, mocno psychodelicznego, brudnego, heroinowego, może nawet w formie garażowego. Dość wyraźne są również wpływy prog-rockowe, szczególnie w porządnie zwichrowanej i połamanej rytmice, bo perkusyjnych przeszkadzajek tu bez liku. Można odnieść wrażenie, że Kraina Przyjemności dużo czerpie z King Crimson, chodzi tu o te fragmenty, gdzie Robert Fripp, Mel Collins i Ian McDonald wybuchali nagłymi, pędzącymi przed siebie, spazmatycznymi improwizacjami - tak jak to było w końcówce instrumentalnej części "Starless". Wydaje się to najwłaściwszy trop charakteryzujący muzyczne inklinacje Krainy Przyjemności.

Damian Zbrożek natomiast, z wokalem ulicznego proroka, wypluwa z siebie kolejne teksty, bardziej groteskowe niż surrealistyczne. Czy mają one jakiekolwiek znaczenie, jakąś interpretację czy może mają charakter czysto prowizoryczny i w istocie są czymś na podobieństwo rozpropagowanej przez przedstawiciela Beat Generation, Williama Burroughsa, techniki cut-up? Trudno powiedzieć, ale patrząc na całokształt mocno eksperymentalnego oblicza muzyki Krainy Przyjemności, może być w tym sporo racji. Bez wątpienia byłyby niezłym wyzwaniem dla rozmiłowanego w poezji awangardowej studenta polonistyki.

Pojawiają się na "II" też wpływy choćby funku ("Han Solo"), reggae ("Szary owoc") a nawet metalu - oczywiście wszystko odpowiednio przefiltrowane, utrudnione i podciągnięte pod szalony styl Krainy Przyjemności. Rzeszowski zespół najwyraźniej ukazuje swoje oblicze w utworze "13 niedźwiedzi", gdzie zaproszono wokalistkę Barbarę Mikulską, która świetnie piszczy w wysokich rejestrach "na dwa głosy" z saksofonem i wychodzi to doprawdy wybornie.

Całość materiału ma mocno koncertowy charakter, głównie przez buchające zewsząd improwizacje - o ile to są improwizacje - dęciaków i gitary. Również brzmieniem "II" zbliża się raczej do koncertówki, niż nagrania studyjnego i myślę, że krążek można by było wyprodukować nieco inaczej, na pewno lepiej. Tym bardziej, że ostatnimi czasy takich krążków, gdzie sedno soundu buduje saksofon bądź trąbka, przewinęło się przez mój odtwarzacz całkiem sporo - by tylko wspomnieć Non Violent Communication ("Obserwacje"), Fraktale (na płycie - nomen omen - "II") czy nawet "The Ant" Maleńczuka. Wszystkie ciągnął w kierunku awangardowego jazzu. Tak jest i w tym przypadku. W mojej opinii to zawsze coś nowego, ekscentrycznego, zabijającego ćwieka i poprzez swoją dziwaczność ekscytującego. Na pewno nie usłyszycie takiej muzyki w żadnych mediach.

Powiązane artykuły