Motywy w improwizacji

Adam Fulara
Motywy w improwizacji

Bez motywów nasze improwizacje nieuchronnie będą dryfować w kierunku shredu.

W ostatnich odcinkach warsztatów zajęliśmy się dość poważnym tematem, a mianowicie improwizacją, która muzykom grającym tappingiem oburęcznym nastręcza szczególnie wiele problemów. Problem jest o tyle poważny, że nawet nieźli muzycy posługujący się tą nietypową techniką, znani z gazet i Internetu, często mają problemy z zagraniem przyzwoitej improwizacji. W rezultacie często rezygnują oni z utworów improwizowanych na rzecz wyuczonych melodii. Kiedy zaczynałem grać na gitarze, od początku wiedziałem, że improwizacja będzie stale mi towarzyszyć.

Powiedzieliśmy sobie kilka ważnych rzeczy o improwizacji w dwóch ostatnich odcinkach. Po pierwsze o tym, że improwizacja to sztuka reorganizacji (uczymy się licków, skal, akordów, klocków, a następnie z tych klocków budujemy) - jest to ogólnie pojęty warsztat związany z konkretnym gatunkiem muzycznym. Była też mowa o elementach muzyki (rytm, melika, frazowanie, forma, dynamika, artykulacja, harmonia, akcentowanie...), które stanowią drugą stronę medalu. Bez nich improwizacja byłaby tylko gatunkowym bełkotem bez emocji, zbiorem nic nieznaczących licków. Będę więc o tym przypominać przy każdej nadarzającej się okazji, bo to jest podstawowy brak początkujących muzyków.

Powiedzieliśmy sobie kilka słów o pierwszym elemencie muzyki, czyli rytmie, bez którego improwizacja ani jakakolwiek muzyka nie ma racji bytu. Przypomnę tylko, że rytm musi być uporządkowany - to kręgosłup improwizacji. Gramy ósemkami, szesnastkami, triolami ósemkowymi itd., ale zawsze gramy ustalonymi wartościami rytmicznymi, nigdy nie gramy "ile wlezie". To ślepa uliczka prowadząca do powtarzania kilku koślawych rytmicznie licków w improwizacji. Dobrym rytmem do ćwiczenia na początek jest rytm swingowy pojawiający się obecnie w każdym gatunku muzycznym - od metalu, poprzez rock, blues aż po jazz i muzykę klasyczną. Rytm ten, w miarę prosty z definicji, sprawia wiele problemów początkującym gitarzystom. Powrócimy do problemu rytmu jeszcze nie raz, tymczasem będziemy kontynuować nasze rozważania dotyczące improwizacji, ale zajmiemy się innym elementem muzyki. Tym razem powiemy sobie kilka słów o pracy motywicznej. Temat ten jest bardzo obszerny i prawdopodobnie można napisać o tym książkę, więc teraz tylko zasygnalizujemy problem.

 

Już samo zdawanie sobie sprawy z tego, że muzyka składa się z motywów (jeśli ktoś tego jeszcze nie wie) może sprawić, że zrobimy ogromny krok naprzód w naszych improwizacjach i kompozycjach. Dlatego powtórzę: muzyka składa się z motywów. Motyw to krótki, logiczny odcinek melodii. Motyw ma początek, koniec, punkt kulminacyjny, ściśle określony rytm i zmienność kierunku melodii. Brzmi to skomplikowanie, ale w rzeczywistości jest proste i intuicyjne. Najkrótszy motyw to dwie nuty lub nuta i pauza (określonej długości). Z punktu widzenia formalnego motyw jest najkrótszym charakterystycznym odcinkiem melodii (a więc też improwizacji), który da się wyróżnić w danym utworze. Zdecydowanie przeważają motywy krótkie, składające się z 3-8 dźwięków, zwłaszcza jeśli słuchamy współczesnej muzyki rozrywkowej. Przy czym motyw będzie tak samo ważny dla kompozytora melodii, dla improwizatora, jak i dla aranżera, dyrygenta orkiestry, perkusisty - jednym słowem, dla każdego, kto dorzuca swoje pięć groszy do wykonania jakiegoś utworu.

Z drugiej strony patrząc, motyw jest znakiem obecności umysłu w ramach danego utworu muzycznego. Załóżmy, że mamy program komputerowy generujący w przypadkowym rytmie dźwięki danej skali do podkładu muzycznego. Będzie to improwizacja, ale po chwili zauważymy, że mimo ogromnej ilości różnorakich rytmów brzmi ona potwornie jednostajnie, jakby ktoś grał w kółko to samo. Podobne wrażenie odniesiemy, słuchając ptaków, które nie stosują raczej rytmu. Wydają przypadkowe dźwięki, cały czas coś się dzieje, a mimo to mamy wrażenie, że ptaki śpiewają w kółko to samo i przestajemy skupiać się na ich śpiewie, tracimy zainteresowanie. Dzieje się tak, bo w obu przypadkach zabrakło (ustalonego) rytmu i motywów.

Początkujący muzycy boją się w kółko "powtarzać", więc często zmieniają grane licki - w jednym takcie ten lick, w drugim zupełnie inny. W ten sposób idziemy bardziej w stronę śpiewu ptaków niż w stronę muzyki. Powtarzalność motywów to podstawa. Jeśli zagrasz ciekawy motyw (ciekawy lick), to może trzeba go powtórzyć? Niekoniecznie w tym samym miejscu, może tercję wyżej lub niżej, może inaczej zakończyć. Najbardziej skomplikowany i piękny jednocześnie utwór, który przychodzi mi na myśl w tym momencie, to "Etiuda Rewolucyjna" Chopina. Jest to jeden z tych utworów, przy których rura mięknie nawet najbardziej zaawansowanym technicznie gitarzystom. No cóż, fortepian to dwieście lat historii więcej niż gitara elektryczna...

Lewa ręka gra figuracyjnie - to oznacza, że powtarza w kółko motyw, ale w różnych miejscach. Zauważcie, że w kolejnych taktach nie zmienia się rytm ani kierunek melodii lewej ręki, do połowy taktu idzie w górę, potem w dół. Czasem motyw jakby wydłuża się dwa razy, czasem skraca (to jedyne zmiany w rytmie). Podobnie prawa ręka (to już nie jest figuracja) gra motywy. Po wstępie (składającym się z krótszych motywów) motyw prawej ręki składa się z czterech nut i jest powtarzany w kółko kilka razy. Mimo że cały utwór jest bardzo trudny i robi piorunujące wrażenie techniczne, to praca motywiczna jest tu zrozumiała dla słuchacza - prosta, przejrzysta, logiczna i ... dzięki temu piękna.

Wiecie już mniej więcej, czym jest motyw? Tak można słuchać każdej muzyki (metal, jazz, klasyka) i w czasie słuchania wyławiać kolejne motywy - zawsze jakieś są... Co więcej, robimy to intuicyjnie, ja tu tylko nazywam rzeczy po imieniu. Każdy z nas - czy tego chce, czy nie - słyszy motywicznie.

Zatem każdy utwór muzyczny może być źródłem motywów do improwizacji. To bogata skarbnica i warto do niej sięgać. W tym miesiącu zajmiemy się podkładem opartym na progresji 251 w tonacji d-moll, zatem są to akordy: Dm7, Em7b5, A7. Tę progresję poznaliśmy już rok temu. Jest ona zastosowana m.in. w piosence J. Steczkowskiej "Dziewczyna Szamana". Do tej progresji nie będziemy grali jednak tej piosenki, tylko spróbujemy coś zaimprowizować. Motywem przewodnim improwizacji będzie fragment melodii znanego standardu jazzowego "Summertime". Jednak z tej melodii pożyczymy tylko trzy pierwsze dźwięki wraz z rytmem i kierunkiem melodii, a następnie motyw ten postaram się przetwarzać w kolejnych jego ekspozycjach.

Jak przetwarzać motyw? Po pierwsze, w danej skali (tu d-eolska: D, E, F, G, A, Bb, C) można zagrać ten sam motyw, ale niżej lub wyżej, zachowując przy tym interwały. I tak, dla przykładu, nasz motyw A-F-A to trzy dźwięki oddalone o tercję, więc czemu nie spróbować F-D-F lub Bb-G-Bb w innym miejscu? Z motywem można robić wiele różnych rzeczy - można go rozciągnąć w czasie lub zacieśnić, można zagrać go od tyłu, można zmienić interwały i pozostawić rytm, można odwrócić kierunki melodii (gdzie było w górę o tercję, teraz będzie w dół itd.).

Zadanie na teraz, to usłyszeć i zagrać motyw "Summertime" w różnych miejscach skali d-eolskiej do tego podkładu 251 (sami poszukajcie najlepiej brzmiących) oraz słuchać ulubionej muzyki przy świadomym śledzeniu zmieniających się motywów zarówno w partii melodii (wokal), jak i w partiach poszczególnych instrumentów. Bez gitary można się wiele nauczyć. Powodzenia!