Dwudźwięki

Piotr Lemański
Dwudźwięki

Gitara zawsze była instrumentem wielogłosowym, udawanie więc, że melodię można grać tylko single note przypomina trochę chowanie głowy w piasek.

W przypadku literatury na gitarę klasyczną normalne jest, że niektóre fragmenty melodii prowadzone są w interwale tercji, seksty, oktawy czy decymy. Bardziej zaawansowani sięgają po utwory polifoniczne, np. kompozycje Jana Sebastiana Bacha. Jako że wszelkie osiągnięcia na polu muzyki są natychmiast wchłaniane przez muzyków jazzowych, oczywiste jest więc, że gitara jazzowa nie pozostaje w tyle. Wielu współczesnych wirtuozów tego instrumentu doprowadziło grę wielogłosową do niebywałego wręcz poziomu. Wystarczy wspomnieć takie nazwiska, jak: Stanley Jordan, Martin Taylor czy ocierający się mocno o jazz Tommy Emmanuel. Dotyczy to także, a może i przede wszystkim, Joego Passa i Jima Halla. Pass wielokrotnie powtarzał, że jeśli chodzi o stosowaną przez niego fakturę gitarową, to wzorował się on na literaturze klasycznej, szczególnie na wszelkiego rodzaju sonatach i sonatinach, gdzie regułą jest stosowanie melodii w interwale tercji, seksty czy oktawy. Wiele czasu poświęcił na studiowanie tej muzyki, a jakie były skutki? Wystarczy posłuchać jego nagrań.

Trochę inną drogą potoczyła się dwugłosowość Jima Halla. Więcej tu polifonii, trochę na wzór kwartetu Gerry’go Mulligana, gdzie drugi melodyk prowadzi harmoniczny kontrapunkt do granego tematu lub improwizacji. Hall przetransponował ten sposób gry na swój instrument i w efekcie stał się wzorcem do studiowania dla tysięcy adeptów gitary jazzowej. Jego ascetyczny wręcz sposób prowadzenia melodii z jednoczesnym oszczędnym, acz wyrafinowanym harmonicznie kontrapunktem, do dziś budzi podziw na nagraniach czy koncertach. Nie sposób na koniec nie wspomnieć o całej tradycji amerykańskiej muzyki, tradycji rozumianej szeroko: czyli blues, country itp., gdzie dwudźwięki gitary są po prostu naturalnym sposobem grania. Po takim wstępie nie pozostaje nam już nic innego, jak zabrać się za ćwiczenie dwudźwięków. Zanim jednak to nastąpi, trzeba zastanowić się, co i jak ćwiczyć. Zgodnie z tym, co pisałem wcześniej, proponuję na początek zaznajomić się choćby skrótowo z podstawowymi ćwiczeniami w oktawach, tercjach i sekstach.

Piszę "skrótowo", ponieważ na przykłady nutowe mamy jak zwykle jedną stronę, a to czasami jest niestety trochę mało. PRZYKŁAD 1 to gama Bb-dur w oktawie, potem tercjowa progresja i na koniec pasaż na akordzie Bbmaj7. W związku z graniem w oktawach zdążyliśmy już sobie to i owo powiedzieć przy okazji omawiania różnych technik gitarowych, ale myślę, że nie od rzeczy będzie jeszcze raz napisać kilka słów na ten temat. Jeśli więc chodzi o lewą rękę, to jak widać w zapisie tabulaturowym, między dolnym a górnym dźwiękiem mamy dwa lub trzy progi różnicy.

  

Zależy to od tego, na których strunach prowadzimy melodię. I tak: w przypadku układu strun E6-D4, A5-G3 są to dwa progi, a przy grze na strunach D4-H2 i G3-E1 są to trzy progi. Co do opalcowania sugeruję stosowanie palców 1-3 i 1-4. Pozwala to na zachowanie naturalnego układu dłoni na gryfie. Niektórzy grywają tylko palcami 1-4, nie zwracając zbytnio uwagi na to, czy między dźwiękami są dwa czy trzy progi różnicy, ale nie wydaje mi się to w jakikolwiek sposób uzasadnione. Można również zmienić układ na gryfie tak, że między dźwiękami mamy dwie puste struny, czyli gramy na strunach E6-G3, A5-H2 i D4-E1. Wtedy wyższy dźwięk gramy palcem 1, a niższy 3 lub 4. Jako że sam nie stosuję tego typu palcowania i prawdę powiedziawszy, nie spotkałem zbyt wielu osób grających tym sposobem, nie będę się na ten temat więcej wypowiadał, gwoli ścisłości wspomniawszy tylko.

Kiedy spojrzycie na zapis nutowy przykładu 1, to zauważycie, że na strunach E6-D4 i A5-G3 zastosowałem jeszcze inne opalcowanie, a mianowicie naprzemienne 1-3 i 2-4. Dla mnie jest ono wygodniejsze, ponieważ unikam w ten sposób skakania z pozycji na pozycję (wyznaczanej przez palec wskazujący) przy każdej kolejnej oktawie. Kiedy przegracie cały przykład 1, stosując opisane palcowanie, a potem w sposób tradycyjny, czyli palcami 1-3 i 1-4, to sami zauważycie różnicę. Oczywiście użycie podczas gry wszystkich czterech palców łatwiej przychodzi tym, którzy już w praktyce otarli się o klasyczny repertuar gitarowy, ale myślę, że każdemu przyda się trochę gimnastyki, tym bardziej że w tym miesiącu przecież czeka nas granie tercji i sekst. Zanim to jednak nastąpi, musimy zatrzymać się na chwilę, aby omówić technikę prawej ręki, ponieważ na przestrzeni dziesiątków lat wykształciło się kilka sposobów wydobycia dźwięku. I tak: Wes Montgomery grał kciukiem przez trzy struny. Palcem wskazującym lewej ręki tłumił pustą strunę, która to szarpana, acz wytłumiona, dodawała jeszcze artykulacyjnego smaczku. Można grać w ten sam sposób kostką, czyli uderzać z góry przez trzy struny. Efekt ten sam, tylko dźwięk bardziej ostry. Inaczej sprawa wygląda, kiedy gramy dwudźwięki kciukiem i palcem wskazującym lub kostką i palcem środkowym. Lewa ręka nie musi nic tłumić, wydobyty dźwięk jest bardziej klarowny, ale według mnie pozbawiony trochę tego jazzowego brzmienia. Sposobów jest więc kilka i teraz tylko od Was zależy, który z nich wybierzecie, zabierając się do grania oktaw - a jak widać, jest z czego wybierać.

PRZYKŁAD 2 to znowu gama, tercje i pasaż majorowy w Bb-dur, ale teraz grane w interwale seksty. Jeśli chodzi o prawą rękę, to niestety nie da się grać kostką przez trzy struny. Trzeba selektywnie prowadzić dwugłos - bądź to kostką i palcem środkowym, bądź kciukiem i palcem wskazującym. Co do ręki lewej to proponuję ściśle przestrzegać opalcowania, ponieważ pozwala to płynnie zmieniać pozycje na gryfie.

   

PRZYKŁAD 3, podobnie jak poprzednie, również będzie wymagać pewnej gimnastyki palców. Z doświadczenia wiem, że nie każdy lubi używać palców 3 i 4, ponieważ z natury są one bardziej leniwe od 1 i 2. Mam natomiast dobrą wiadomość dla ręki prawej: tercje można grać kostką ruchem w dół, co pozwala na płynne wtrącanie ich do gry single note.

   

Przedstawione w tym miesiącu przykłady można zagrać, jak to na gitarze bywa, z zastosowaniem innych pozycji i strun. Pod tym względem liczę na Waszą inwencję. Każdy ma swoje ulubione "ścieżki" na gryfie, a w sumie chodzi przecież o to, żebyśmy mogli swobodnie realizować wszelkie wymyślone melodie, swobodnie stosując zarówno grę pojedynczym dźwiękiem, jak i akordy czy dwudźwięki. Myślę, że po przegraniu tych wszystkich przykładów (zanim zastosujemy tercje czy seksty w improwizacji) dobrze byłoby zmierzyć się z jednym czy dwoma jazzowymi tematami granymi w dwudźwiękach. Ale z tym musimy już poczekać do następnego miesiąca.