Tercjowe i kwartowe progresje
Każda pora roku ma swoje "kalendarzowe" standardy, tak więc myślę, że spokojnie można odłożyć na półkę "Summertime" czy "Sunny". Na jesienne, mgliste poranki jesteśmy, jak sądzę, przygotowani.
W każdej chwili możemy je bowiem powitać wyćwiczonym w zeszłym miesiącu standardem "Misty". Mam również cichą nadzieję, że "Autumn Leaves" także nie jest wam obce, więc zamiast ćwiczyć kolejny jesienny temat, spokojnie możemy zabrać się za poszerzanie naszego gitarowego warsztatu i popracować nad tercjowymi i kwartowymi progresjami. Jak to zwykle bywa nie starczy nam dzisiaj miejsca na omówienie kolejnych interwałów, nie ukrywam jednak, że docelowo powinniśmy mieć opanowane wszystkie odległości od tercji do oktawy, ale, jak to mówią, "nie od razu Kraków zbudowano", więc bez pośpiechu.
Największą przypadłością początkujących (zresztą nie tylko początkujących) improwizatorów jest poruszanie się po dźwiękach sąsiednich, czyli ruchem sekundowym. Jest to naturalna konsekwencja wielogodzinnego ćwiczenia gam i skal we wszystkich wszelakich pozycjach i tonacjach. Oczywiste jest przecież, że podczas improwizacji w pierwszej kolejności będziemy wykorzystywać te przebiegi melodyczne, które mamy pod palcami. Jeśli więc nie wyćwiczymy "na blachę" podstawowych wprawek, nie nauczymy naszych palców innych melodii niż wyćwiczone już gamki, to nie ma co łudzić się, że melodyka naszych solówek nagle stanie się bardziej finezyjna i bogata.
Tak jak muzycy klasyczni spędzają długie godziny na ćwiczeniu gam i pasaży, tak muzyk jazzowy musi poświęcić czas na wprawki i progresje - bez tego nie mamy co marzyć o profesjonalnym improwizowaniu.
Przykład 1. to najprostsza tercjowa progresja zagrana przez dwie oktawy, w górę i w dół. Na materiał dźwiękowy wybrałem skalę miksolidyjską, w ten sposób wyćwiczone przebiegi będziemy mogli zastosować od razu w praktyce, np. podczas ogrywania bluesa. Pozycje, w których zagrałem tę progresję to oczywiście jeden z wariantów. To samo można również zagrać w pozycji ósmej lub piątej. Warto jednak na początek oprzeć się na tym co już znamy i umiemy. Każdy z was ma, jak sądzę, ograną skalę C miksolidyjską. Jeśli ma taką ścieżkę, po której może zagrać tę skalę przez dwie oktawy, to proponuję właśnie w tych samych pozycjach zagrać całe ćwiczenie 1.
Progresja tercjowa jest najprostszą z możliwych, daje nam jednak możliwość oderwania się od przebiegów gamowych. Jeśli jednak chcemy aby nasze improwizacje brzmiały bardziej interesująco, musimy zwiększyć odległość między dźwiękami i opanować kolejny interwał - czyli kwartę (przykład 2). Kwarta brzmi bardziej ostro i nowocześnie. Niestety, w przeciwieństwie do tercji, które są jakby "pod palcami" interwał ten jest dla gitarzystów trochę niewygodny - większość kwart gramy bowiem na tym samym progu, na sąsiedniej strunie. Powstaje więc problem, czy do zagrania kwarty użyjemy dwóch palców, czy też dwie struny przyciśniemy jednym palcem. Osobiście w ciągu wielu lat ćwiczenia przerobiłem jeden i drugi wariant, a dzisiaj pozwalam palcom na dowolne ruchy - najczęściej palce 3 i 4 współpracują ze sobą w duecie, a "małe barre" gram palcem pierwszym ewentualnie drugim. Zdarza się również, że za chwilę w tym samym miejscu użyję palców 1 i 2 lub 2 i 3. Krótko mówiąc trzeba trochę poćwiczyć, a potem po prostu zaufać mądrości palców lewej ręki.
Przedstawiony w obu przykładach tercjowy i kwartowy przebieg melodyczny pozwala nam uwolnić się na dobre od gamowych melodyjek, ale może być również potraktowany jako materiał wyjściowy do dalszej obróbki. Doskonale widać to na kolejnej wprawce (przykład 3.), która polega na odwróceniu kierunku co drugiej tercji: pierwsza do góry, druga w dół, trzecia do góry, czwarta znowu w dół itd. Ćwiczenie to posiada również drugi wariant: zaczynamy od tercji w dół, grając drugą do góry, trzecią znowu w dół czwartą do góry, itd… Podstawową zasadą tego typu ćwiczeń jest opanowanie ich w sposób mechaniczny i perfekcyjny. Opanowanie do tego stopnia, żebyśmy mogli w każdym momencie, od dowolnego dźwięku, wykorzystać je jako fragment improwizacji. W związku z tym, każdą przedstawioną dzisiaj progresję należy pomnożyć przez podstawowe skale i przez dwanaście tonacji. Pamiętajmy jednak, że siedem skal modalnych to ta sama gama, więc i ta sama progresja, tyle, że od innego dźwięku. Także ze zmianą tonacji nie jest tak źle, jak w przypadku innych instrumentów. Nasze zmiany tonacji są przecież tak naprawdę tylko zmianami pozycji, przesunięciem lewej ręki o określoną ilość progów w górę bądź w dół.
Na zakończenie dzisiejszego workshopu pozostała nam wprawka oparta (podobnie jak w przykładzie 3.) na odwróceniu kierunku co drugiej kwarty (przykład 4.). Zabrzmi ona szczególnie efektownie wtedy, kiedy będzie zagrana w szybszym tempie. Do dzisiaj jest używana przez wielu profesjonalnych jazzmanów, co można wysłyszeć zarówno na koncertach, jak i na nagraniach.
Jak duży wpływ na melodykę ma zastosowanie kwarty widać doskonale na przykładzie zwykłej molowej pentatoniki. Zagrana po kolei (jak to często bywa) np. A-C-D-E-G, brzmi, powiedzmy, banalnie. Te same dźwięki skonfigurowane podobnie jak w pierwszej progresji- ,czyli co drugi dźwięk, tworzą nam już bardziej nowocześnie brzmiącą melodię A-D-C-E-D-G-E-A-G-C-A-D. Po odwróceniu zaś kierunków (jak w przykładzie 3.) otrzymamy A-D-E-C-D-G-A-E-G-C-D-A. Ale o tym, to już chyba przy innej okazji.