FENDER Mustang II

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
2011-02-23
FENDER - Mustang II

Fender Mustang do niedawna kojarzony był ze specyficzną gitarą skonstruowaną w roku 1964, posiadającą krótką, 24-calową menzurę i dwa pojedyncze przetworniki.

Gitara ta, pod względem popularności, zawsze pozostawała daleko za Stratocasterem i Telecasterem, będąc przede wszystkim modelem kolekcjonerskim. W okresie rozkwitu nurtu grunge i muzyki alternatywnej, przypadającym na wczesne lata 90., używał jej (na zmianę z modelem Jaguar) Kurt Cobain. Łącząc cechy tych dwóch modeli, lider Nirvany wymyślił gitarę Jagstang, która następnie trafiła do produkcji seryjnej. Obecnie Mustang to dwa wzmacniacze combo wyposażone w cyfrowy procesor symulujący wzmacniacze i efekty: Mustang o mocy 20W z 8-calowym głośnikiem oraz testowany tu Mustang II.

BUDOWA


Obudowa ma konstrukcję zamkniętą. Wzmacniacz umieszczono w górnej części, jednak panel sterowania umieszczony jest z przodu, a nie z tyłu (jak w konstrukcjach lampowych). Od lewej umieszczono w kolejności: gniazda wejściowe i przełącznika nożnego z dwukolorową diodą sygnalizującą aktualne ustawienie. Potencjometry to: czułość (GAIN), głośność (VOLUME), dwupasmowa korekcja (TREBLE, BASS) i globalna regulacja głośności (MASTER). Potencjometry nie obracają się samoczynnie po zmianie zaprogramowanego brzmienia, jednak minimalny ruch dowolną gałką (oprócz MASTER) powoduje ustawienie konkretnego parametru zgodnie z pozycją gałki. Trójkolorowe diody sygnalizują wybór jednego z 24 zaprogramowanych brzmień pogrupowanych po 8 w trzech bankach (czerwony, zielony, pomarańczowy) oraz dźwięki w trybie tunera (7 dźwięków skali jońskiej lub półton nad dźwiękiem). Strojenie przedstawiają trzy diody (dwie czerwone i zielona).

Pokrętło PRESET odpowiada za przełączanie programów: ’57 Deluxe, ’59 Bassman, ’65 Twin Reverb, British 60s, British 80s, American 90s, Super-Sonic, Metal 2000. Bank pomarańczowy to ustawienia fabryczne, zielony i czerwony to banki ustawień użytkownika. Pokrętło MOD to przełącznik efektów modulacyjnych: Chorus, Chorus Deep, Flanger, Bias/ Sine Tremolo, Optical/ Vintage Tremolo, Optical/ Vintage Tremolo Fast, Vibratone Slow, Vibratone Fast, Octaver, Phaser Slow Deep, Phaser Medium, Step Filter. DLY/REV służy do przełączania efektów opóźniających (Tape Delay 150ms z jednym powtórzeniem, Stereo Tape Delay 300ms z trzema powtórzeniami, Mono Delay 700ms z czterema powtórzeniami, Small Room Reverb, Plate Reverb, Large Hall Reverb). Czas powtórzeń i modulacji ustawia się, wystukując tempo przyciskiem TAP. Tu jednak wkradł się mały chochlik - żeby ustawić czas opóźnienia i modulacji, należy przestrzegać kolejności: najpierw modulacja przy wyłączonym delayu, a potem powtórzenia. Poziom efektów ustawia się z wciśniętym przyciskiem TAP, czyli TAP + obrót MOD, TAP + obrót DLY/REV. Użycie przełącznika nożnego umożliwia przełączanie pomiędzy dwoma wybranymi brzmieniami bez względu na to, w których komórkach pamięci się znajdują.

Podłączenie wzmacniacza do komputera przez złącze USB otwiera wiele nowych możliwości. Po pierwsze, umożliwia szybką i bezstratną transmisję przetworzonego sygnału gitary, gotowego do nagrania za sprawą symulacji kolumny. Również sygnał analogowy wyprowadzany gniazdem głośnikowym to dźwięk z symulacją kolumny i w trybie stereo. Do wzmacniacza dołączona jest płyta zawierająca oprogramowanie Fender Fuse (obsługujące również combo Fender G-Dec 3 Thirty przedstawione w numerze 7/2010 "Gitarzysty"), Ableton Live Lite 8 Fender Edition oraz IK Multimedia Amplitube Fender L. Fender Fuse umożliwia wygodną edycję wszystkich parametrów brzmienia, porządkowanie pamięci (w tym zapisywanie własnych ustawień w nieusuwalnych z poziomu wzmacniacza komórkach ustawień fabrycznych) oraz aktywację efektów niedostępnych z poziomu panelu, takich jak np. Fuzz, Pitch Shifter, Touch Wah. Pozwala również na wykorzystywanie presetów stworzonych przez innych użytkowników oraz ekipę Fendera dostępnych w serwisie fuse.fender.com. Konstruktorzy nie zapomnieli też o pomocniczym wejściu do podłączenia odtwarzacza czy metronomu.

WRAŻENIA I BRZMIENIE


Combo nawiązuje wyglądem do klasycznej stylistyki - szara tkanina maskująca głośnik, przeplatana błyszczącą nitką, duże ukośne logo i charakterystyczne gałki z cyframi na obwodzie prezentują się dumnie niczym ich odpowiedniki w najbardziej cenionych modelach vintage. Mustang postawiony obok modelu Hot Rod Deluxe wygląda jak jego młodszy brat - jest około 2cm niższy, 14cm krótszy i 4cm węższy, a jego masa jest o połowę mniejsza. Uporządkowany i przejrzysty panel sterowania nie pozostawia wątpliwości, w jaki sposób kształtować brzmienie. Tylko dwie rzeczy nie są oczywiste: wspomniana regulacja poziomu efektów za pomocą kombinacji klawisza i potencjometru oraz programowanie funkcji przełącznika nożnego. Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do oprogramowania, które działa wzorowo.

Do wzmacniaczy i efektów cyfrowych podchodzę z rezerwą, ponieważ to, co jest niezastąpione w matematyce, niekoniecznie musi się sprawdzić w muzyce (choć ludzie ze ścisłymi umysłami często są uzdolnieni muzycznie i świetnie rozumieją harmonię). Muszę jednak przyznać, że testowany piecyk pozytywnie zaskakuje jakością dźwięku i możliwościami brzmieniowymi. Spośród ośmiu symulacji różnych wzmacniaczy większość wypada bardzo dobrze. Najbardziej udane są te z Fenderowskim rodowodem - brzmią bardzo sprężyście i nadzwyczaj realnie. Brzmienia metalowe są bez zarzutu, najgorzej wypadają dwie symulacje typu brytyjskiego - dźwięk jest zamulony, trąci plastikiem, a reanimacja efektami niewiele pomaga.

W pierwszym zetknięciu, po sprawdzeniu ustawień fabrycznych, można odnieść wrażenie, że wzmacniacz cierpi na brak brzmień czystych. Sprawdzając je przy użyciu gitary Fender Stratocaster, okazało się, że nawet najlżejsze brzmienia łatwo wchodzą w crunch. W żadnym wypadku nie jest to wada - crunch brzmi ciepło i prawidłowo reaguje na dynamikę gry. Uzyskanie brzmienia czystego to tylko kwestia pokręcenia gałką czułości. Trudno mieć również zastrzeżenia do procesora efektów. W swojej klasie cenowej wzmacniacz wypada bardzo dobrze, zapewniając szeroką paletę efektów, a zwłaszcza przy edycji przez komputer, gdzie można ustawiać ich dowolne kombinacje.

Piecyk - jak na swoją moc i gabaryty - potrafi zrobić sporo hałasu. Jedną z największych zalet tego typu konstrukcji cyfrowych jest utrzymanie dobrego brzmienia bez względu na poziom głośności. Mustang II znakomicie brzmi po cichu, również świetnie wypada po podłączeniu słuchawek i w nagraniach. W tej sytuacji można wykorzystać pełne możliwości procesora i cieszyć się przestrzenią efektów stereo. Ponadto dobrze dopracowana jest symulacja kolumny.

Nagranie demo zostało zarejestrowane przez kabel wpięty prosto do interfejsu audio. Dźwięk zbierany mikrofonem zasadniczo nie odbiega od tego z transmisji przez kabel, może być jedynie nieco cieplejszy w zależności od ustawienia. Do nagrywania piosenek w domu właściwie nie trzeba nic więcej.

PODSUMOWANIE


Mustang II
jest nadzwyczaj udaną i funkcjonalną konstrukcją. Zmienia barwy niczym kameleon, a będąc jednocześnie zestawem narzędzi do brzmieniowych poszukiwań, umożliwia dzielenie się ich rezultatami z innymi gitarzystami. Ponadto umożliwia rejestrację gitary bez użycia mikrofonu i katowania sąsiadów. Z jednej strony żałuję, że kiedy byłem młodzieńcem uczącym się pierwszych chwytów, nie było takich wynalazków; z drugiej zaś strony cieszę się, że teraz początkujący gitarzyści mogą korzystać z tak przyjaznych i stosunkowo niedrogich (w stosunku do możliwości) urządzeń. Nic tylko ćwiczyć, nagrywać i wyłapywać błędy.

 

moc: 40W
głośnik: Special Design Speaker (8Ohm)
regulatory: GAIN, VOLUME, TREBLE, BASS, MASTER, PRESET, DLY/REV
wejścia: instrumentalne, AUX
wyjścia: słuchawkowe, USB
wymiary: 440×465×22mm (S×W×G)
waga: 10,9kg


Wojciech Wytrążek

Wynik testu
Funkcjonalność:
6
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6