FENDER Bassman TV Fifteen

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
2010-10-18
FENDER - Bassman TV Fifteen

Wzmacniacz Bassman został wprowadzony na rynek w 1952 roku jako dedykowany do pierwszej masowo produkowanej gitary basowej świata - Fender Precision Bass.

Jego brzmienie zauroczyło również gitarzystów, a modele w klasycznej postaci to do dziś jedne z najbardziej rozpoznawalnych i poszukiwanych wzmacniaczy. Najnowsza wersja, Bassman TV, jest obecna na rynku od czerwca 2009 roku. Współczesna konstrukcja nawiązuje wyglądem do estetyki złotej ery rock and rolla - dekady szaf grających i skrzydlatych krążowników szos. Jednak wewnątrz pokrytej tweedem skrzyni znajduje się nowoczesna konstrukcja.

BUDOWA


Pierwszy rzut oka wyjaśnia, dlaczego wzmacniacz ma w nazwie TV. Piętnastka nie tylko wygląda jak stary telewizor, ale też sporo waży - 28kg to masa, którą można zacząć porównywać z wystrzałowym (dosłownie i w przenośni) telewizyjnym klejnotem przemysłu radzieckiego o nazwie Rubin, a przynajmniej z jego mniejszymi egzemplarzami. A skoro już o rozmiarach mowa, to Bassman produkowany jest w czterech wersjach. Dwie większe mają moc 350W: TV Fifteen z głośnikiem 15-calowym i TV Duo Ten z dwoma 10-calowymi. Dwa pozostałe to konstrukcje o mocy 150 W: TV Twelve z głośnikiem 12-calowym i TV Ten z 10-calowym.

Obudowa z grubej sklejki oklejona jest charakterystycznym tweedem i pokryta lakierem, który zapobiega zabrudzeniu, przetarciom i innym uszkodzeniom mechanicznym. Warstwa jest jednak na tyle cienka, że zauważa się ją dopiero z bliska i po dotknięciu wykończenia. Efektowny, klasyczny wygląd ma niestety również swoje minusy - pojedyncza rączka na szczycie nie gwarantuje takiego komfortu przenoszenia jak dwa solidne uchwyty boczne. Na szczęście w komplecie są kółka, które można zamontować, wciskając je w podstawę. Pod miękką tkaniną maskownicy jest druga warstwa wytrzymałego, mocno napiętego materiału, co skutecznie chroni 15-calowy głośnik Celestion Green Label o mocy 400W z ferrytowym magnesem i papierowo-kewlarową membraną. Jest on wspomagany przez otwór bass-reflex w tylnej ścianie - jeden z dwóch otworów tylnej ścianki to rura, drugi to atrapa, pod którą znajduje się pomalowana na czarno tylna ściana. Wzmacniacz ma moc 350W i system wymuszonego chłodzenia - na tylnym panelu umieszczono mały wentylatorek. W przedwzmacniaczu wykorzystano lampę 12AX7 (podwójną triodę), a końcówka mocy jest w pełni tranzystorowa.

Regulacja barwy jest nadzwyczaj prosta - mamy do dyspozycji czułość i głośność oraz 3-pasmową korekcję. Do tego dochodzą jeszcze przełączniki podbijające skraje pasma: DEEP i BRIGHT. Wzmacniacz posiada dwa wejścia instrumentalne o różnej czułości oraz wyjście symetryczne do transmisji na przody albo nagrywania.

Wrażenia i brzmienie Zarówno pierwsze wrażenie, jak i cały test potwierdzają solidność wykonania. Zaraz po włączeniu daje się słyszeć szum wentylatorka - to małe uciążliwe dla uszu muzyka ustrojstwo, znane z nieprzyjemnych doświadczeń z kartami graficznymi, wzbudza nieufność. Jednak po uderzeniu w struny szybko zapomina się o tym szczególe - po prostu przestaje być słyszalny. Brzmienie zdecydowanie nawiązuje do starych brzmień fenderowskich, szczególnie gdy podłączymy do niego Jazz Bass - lampa w przedwzmacniaczu nadaje ciepło i wyrazistość. Z kolei obudowa z konstrukcją bass-reflex poprawia przenoszenie niskich częstotliwości, choć nie jest to subwoofer rodem z kina domowego czy dyskoteki kopiący w paśmie do 150Hz. Głośnik gra w paśmie 40-3500Hz, co przy średnicy ok. 38cm jest dość szerokim zakresem, a przy tym brzmi dość przejrzyście i selektywnie. Korekcja nie należy do głębokich, podobnie rzecz się ma z działaniem przełączników podbijających skraje pasma. Podbicie góry filtrem BRIGHT jest subtelne. Przełącznik DEEP nie powoduje trzęsienia ziemi ani podmuchu zwalającego z nóg, ale całkiem wyraźnie akcentuje dolne pasmo.

Bassman TV z 15-calowym głośnikiem raczej nie daje szans na odtwarzanie brzmień różnych wzmacniaczy ani na ukręcenie jakiejś szczególnie osobliwej barwy. Jak by nie ustawiać gałek, wciąż słychać, że jest to klasyczny Fender, tyle że z nieco inną barwą. Atak jest minimalnie spóźniony w porównaniu z głośnikami mniejszego kalibru - to normalne zjawisko przy tak dużym głośniku. Rekompensatą za to jest siła brzmienia, które nie tylko się słyszy, ale również i czuje. Wzmacniacz bez najmniejszych problemów sprawdzi się na dużych i głośnych scenach oraz w studiu. Najmocniejszy model nie najlepiej nadaje się do grania w domu. W typowym pokoju średniej wielkości szybko powoduje zmęczenie, a nawet ból głowy.

Ponieważ klasyczny Bassman świetnie sprawdza się również z gitarą, nie mogłem nie przeprowadzić takiego eksperymentu. Brzmienie Les Paula wzmocnionego Bassmanem oczarowało ciepłem, chociaż wrażliwość na artykulację nie była nadzwyczajna z powodu uciętej góry pasma. W kategorii brzmień jazzowych jest to jedna z ciekawszych propozycji, jakie miałem okazję słyszeć w ostatnim czasie. Co ciekawe, ten charakter pozostaje nawet przy niskiej głośności. Z kolei Stratocaster w tej konfiguracji zupełnie traci swój charakter - dźwięczna góra znika, a pojedyncze pickupy nie są w stanie go przesterować, nawet przy maksymalnym odkręceniu czułości. Mamy więc odpowiedź na pytanie nurtujące niektórych muzyków: Jak przerobić Stratocastera na gitarę jazzową? Wstawić jazzowy humbucker i przerobić most na stały? - Nie, podłączyć do Bassmana i włączyć przetwornik przy gryfie.

Brzmienie, które uzyskujemy w transmisji przez wyjście symetryczne, różni się od opisanego wyżej, wydobywającego się z głośnika. Przedwzmacniacz okazuje się znacznie bardziej uniwersalny, gra w pełnym paśmie, a działanie korektora i filtrów DEEP i BRIGHT jest tu znacznie głębsze. Przy nagrywaniu można całkowicie wyciszyć głośnik i posługiwać się jedynie potencjometrem czułości, co zapewne ucieszy realizatorów czy miłośników home recordingu. Maksymalne odkręcenie czułości daje ciepły, charkotliwy przester i kompresję, co też potęguje podbicie dołu. W tej konfiguracji również znacznie lepiej wypada klang.

PODSUMOWANIE


Nową serię wzmacniaczy Bassman TV można porównać z powrotem do domu, i to z bagażem doświadczeń. Wzmacniacz z jednej strony wygląda archaicznie, a jego brzmienie można śmiało zaliczyć do klasyki gatunku. Z drugiej jednak strony obudowa bass-reflex, tranzystorowa końcówka mocy i wyjście symetryczne powodują, że nie sposób zaliczyć go do sprzętu z emblematem "reedycja".

Bez wątpienia jest to sprzęt z charakterem. Nie jest szaro-czarny jak większość wzmacniaczy, jego wygląd i brzmienie są bardziej kolorowe - beż i brąz idealnie do niego pasują. Zapewne przypadnie do gustu miłośnikom starych, ciepłych dźwięków - i to zarówno basowych, jak i gitarowych. Choć cena nie jest niska, warto zwrócić na niego uwagę ze względu na charakter i jakość wykonania. Jeśli wersja z głośnikiem 15-calowym jest za duża, do wyboru pozostają jeszcze trzy mniejsze - z mniejszymi głośnikami i mniejszą mocą.


moc: 350W
lampa
: 12AX7 (przedwzmacniacz)
głośnik
: 15" Celestion Green Label Ferrite Bass Speaker, 14Ohm, 400W
regulatory
: GAIN, BASS, MID, TREBLE, VOLUME
przełączniki
: DEEP, BRIGHT
wykończenie
: lakierowany tweed
wymiary
: 585×635×355mm (W×S×G)
waga
: 27,8kg


Wojciech Wytrążek

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
5
Jakość / Cena:
5