FENDER Hot Rod DeVille 212 IV

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
Marcin Komorowski
2018-07-16
FENDER - Hot Rod DeVille 212 IV

Wzmacniacze Fender Hot Rod – DeVille i Deluxe – to cieszące się popularnością komba z ponad dwudziestoletnią tradycją. Linia Hot Rod została zaprezentowana w 1996 r. jako ewolucja wcześniejszych modeli Blues DeVille i Blues Deluxe, z większą czułością przedwzmacniacza.

Szybko zyskały one pozycję najpopularniejszych lampowych wzmacniaczy typu kombo na świecie, wliczając trzy pokrewne modele: Hot Rod Deluxe o mocy 40 W z jednym głośnikiem 12-calowym, oraz 60-watowe Hot Rod DeVille w wersjach z dwoma głośnikami 12” i czterema 10”. W IV generacji oprócz kosmetycznych zmian zewnętrznych poprawiono też obudowę i niektóre podzespoły.

BUDOWA

Obudowa oklejona czarnym tolexem została pod względem masy odchudzona – do jej budowy użyto lżejszą sklejkę sosnową dzięki czemu wzmacniacz wyposażony w dwa 12-calowe głośniki Celestion A-Type ustawione nieco asymetrycznie względem siebie, waży 25 kg. Dla porównania Hot Rod Deluxe z drugiej serii, z jednym głośnikiem Eminence Legend Special Design ważył 24 kg. Maskownica ma nieco inny odcień w stosunku do poprzednich srebrnych – z nutą żółtej barwy wygląda jakby miała co najmniej kilkanaście lat. Front od góry zdobi niewielka tabliczka z logotypem firmy i oznaczeniem modelu, na górze przykręcono klasyczną rączkę paskową.

Kombo ma budowę otwartą, sekcja wzmacniacza jest zamontowana u góry, panel sterowania mieści się przy tylnej krawędzi, dół obudowy stabilizuje listwa, za którą jest ukryty moduł sprężyny pogłosowej. Przez otwory w cienkiej tylnej ściance obudowy widać trzy małe lampy przedwzmacniacza 12AX7, oraz dwie duże lampy końcówki mocy 6L6 chronione dodatkowo metalową kratką. Na lampach preampu jest nakładka ze specjalnej pianki, która je stabilizuje i zapobiega wibracjom. Panel sterowania jest czarny, podobnie jak w wersji III, jednak zamiast czarnych pokręteł potencjometrów zastosowano kontrastujące gałki w kolorze kremowym – zgodnie z tradycją, wciąż są to tzw. kurze główki (chickenhead).

Po lewej stronie mamy dwa gniazda wejściowe o zróżnicowanej czułości (numer 2 ma 6 dB mniej). W przypadku podłączenia dwóch instrumentów naraz czułości obu wejść wyrównują się. Dalej w kolejności zamontowano przełącznik rozjaśniający brzmienie kanału czystego, regulację głośności kanału czystego, włącznik wyższego stopnia czułości kanału przesterowanego. Przy regulacji przesterowania umieszczono diodę świecącą kolorem żółtym w trybie DRIVE i czerwonym w MORE DRIVE. Potencjometry wspólnej dla obu kanałów korekcji barwy to zgodnie z kolejnością stosowaną przez Fendera: TREBLE, BASS, MIDDLE. Za nimi jest przełącznik kanałów czystego i przesterowanego, regulacja głośności kanału przesterowanego (MASTER) i kontrola najwyższego pasma (PRESENCE). Trzy gniazda to wyjście i powrót pętli efektów z nieco innym opisem niż w większości wzmacniaczy – zamiast SEND i RETURN jest tu PREAMP OUT i POWER AMP IN.

Do gniazda FOOT SWITCH można podłączyć dostarczony w komplecie dedykowany przełącznik nożny, który na czas transportu razem z kablem montuje się wewnątrz obudowy za pomocą rzepa. Moduł z dwoma przyciskami i kontrolkami diodowymi umożliwia zmianę kanałów (CHANNEL SELECT) i trybu pracy kanału przesterowanego (DRIVE / MORE DRIVE). Przełącznik ma metalowy korpus i dokręcone śrubami plastikowe boczki. Trzy ostatnie elementy panelu sterowania to kontrola zasilania i dwa dźwigniowe wyłączniki – po prawej główny wyłącznik zasilania i prądu żarzenia lamp, oraz wyłącznik napięcia anodowego (STANDBY). Głośniki w Hot Rodach nie są podłączone do końcówki mocy na stałe, ale za pomocą wtyczek w gniazdach umieszczonych od spodu w korpusie wzmacniacza. Dzięki temu można również korzystać z innych kolumn. W komplecie jest nylonowy pokrowiec nakładany na wzmacniacz od góry – cienki, ale zapewniający podstawową ochronę podczas transportu i chroniący przed kurzem.

WRAŻENIA

Pierwszy kontakt z najnowszą wersją DeVille był jak spotkanie ze starym znajomym, który co nieco zadbał o siebie – trochę schudł i lekko poprawił swój wygląd. Wzmacniacz jest nie tylko lżejszy od poprzedniej wersji – co jest istotne w transporcie, bo nie jest wyposażony w kółka – ale też wygląda bardziej rasowo, choćby ze względu na żółtawy kolor maskownicy głośników, przez co uzyskał bardziej vintage'owy wygląd. Trzeba też przyznać, że jasne gałki na czarnym tle opisane białymi literami są bardzo czytelne. Niby drobiazg, a jednak dość istotna zmiana poprawiająca komfort pracy, choćby w stosunku do egzemplarzy sprzed kilkunastu lat gdzie czarne gałki na chromowanym, wręcz lustrzanym, panelu były opisane białymi literami i nie zawsze dobrze widoczne.

BRZMIENIE

Pod względem dźwięku można odnieść podobnie pozytywne wrażenia, jak w przypadku wyglądu zewnętrznego. Lekko zmodyfikowana sekcja przedwzmacniacza zapewnia większą czułość a jednocześnie lepszą kontrolę górnego pasma – zarówno na kanale czystym jak na przesterze kombo brzmi bardzo klarownie. Oczywiście na brzmienie ma też spory wpływ materiał i konstrukcja obudowy oraz głośniki Celestion A-Type, które uchodzą za jedne z najlepszych dostępnych w konstrukcjach produkowanych seryjnie. Ich zaletą jest nowoczesny charakter brzmienia, jednak z mocno odczuwalną nutą klasyki szczególnie przy nieco mocniejszym rozkręceniu głośności.

Hot Rod DeVille IV w porównaniu z wersją III brzmi trochę jaśniej, jest bardziej czytelny w dole i wyższym środku, w górze zdaje się minimalnie dokładniej przekazywać je artykulację. Charakter brzmienia jest generalnie dość podobny – od razu słychać, że jest to Fender, szczególnie na kanale czystym, będącym jego wizytówką, za który jest tak bardzo ceniony, także ze względu na świetną dynamikę i wysoką skuteczność. Kanał przesterowany jest mięsisty i bardziej nasycony w stosunku do wersji III, a pasmo wydaje się być nieco szersze, z mocniejszym dołem i lepszą prezencją, szczególnie na drugim stopniu czułości przesteru. Wzmacniacze Hot Rod zawsze świetnie współgrały z różnorodnymi efektami, miały też dobre sprężyny pogłosowe, które mimo długiego wybrzmiewania pogłosu nie zamazywały brzmienia. Tu pogłos jest bardziej subtelny i wyważony, a tworzona dzięki niemu przestrzeń dźwięku jakby mniejsza, jednak lepiej uporządkowana.

PODSUMOWANIE

Trudno powiedzieć o kolejnej wersji bardzo cenionego przez muzyków i popularnego na całym świecie wzmacniacza, że jest lepsza bądź gorsza od poprzednich. Nie są to różnice na tyle duże, że mamy do czynienia z innym wzmacniaczem, a raczej kosmetyczne zmiany, które generalnie powinny się spodobać muzykom, choć to też kwestia gustu. Hot Rod DeVille IV jest po prostu nieco inny niż wcześniejsze, ale na pewno nie mniej głośny. Po ponad dwóch dekadach jest to wciąż świetny wzmacniacz o rozpoznawalnym i niezwykle szlachetnym brzmieniu czystym, z dobrym blues-rockowym przesterem. Po prostu profesjonalny standard – riderowy wzmacniacz (przede wszystkim na Zachodzie), który świetnie wypada w studio jak i na scenie, zarówno pod względem wyglądu, jak brzmienia, które reprezentuje poziom światowy.

www.fender.com

 

Moc: 60 W
Lampy: 12AX7 × 3, 6L6 × 2
Głośniki: Celestion A-Type 12” × 2
Gniazda: INPUT 1 (TS 1/4” 0 dB), INPUT 2 (TS 1/4”, -6 dB), PREAMP OUT (TS 1/4”), POWER AMP IN (TS 1/4”), FOOT SWITCH (TRS 1/4”), SPEAKER × 2 (TS 1/4”)
Regulacje: VOLUME (kanał czysty), DRIVE, TREBLE, BASS, MIDDLE, MASTER, REVERB, PRESENCE
Przełączniki: NORMAL / BRIGHT, CHANNEL SELECT, MORE DRIVE, STANDBY / ON, OFF / ON
Wymiary: 616 × 533 × 273 mm
Masa: 25 kg
Wynik testu
Funkcjonalność:
5.5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5.5
Cena
5 069.00 zł
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie MagazynGitarzysta
Magazyn Gitarzysta
maj 2018
Kup teraz