MESA BOOGIE Triple Crown TC-50 Combo
Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz
Mesa Engineering to marka, która ma niepodważalny wkład w rozwój gitarowego, szczególnie przesterowanego brzmienia. To tu powstały przełomowe, high-gainowe i niezwykle uniwersalne konstrukcje wzmacniaczy serii Mark w latach 70. oraz definiujące brzmienie nowoczesnego rocka i metalu na początku lat 90., kultowe już modele Dual Rectifier.
Autor testu: Piotr Szarna
Tegoroczną nowością w katalogu Mesy są wzmacniacze serii Triple Crown, które po raz trzeci mogą okazać się przełomem na gitarowym rynku. Mesa Boogie TC-50 ma za zadanie narobić zamieszania w segmencie miłośników brytyjskiego brzmienia, które związane jest ze znacznie rzadziej wykorzystywanymi przez amerykańskiego producenta lampami EL34, jak łatwo się domyślić obecnymi na pokładzie nowej serii.
Nowe konstrukcje spod znaku potrójnej korony posiadają oczywiście wspólne korzenie z modelami Dual Rectifier oraz Mark, wzbogacając charakter brzmienia amerykańskiej marki o zupełnie nowe doznania soniczne oraz najnowsze, bardzo praktyczne rozwiązania technologiczne.
BUDOWA I MOŻLIWOŚCI
Do naszego testu dotarła wersja combo z pojedynczym głośnikiem Celestion Vintage 30, wzmacniacz dostępny jest też w wersji head oraz do montażu w racku. Jak wszystkie wzmacniacze Mesa Boogie, Triple Crown produkowany jest ręcznie w Petalumie w Kalifornii, przy wykorzystaniu najlepszych, selekcjonowanych komponentów i materiałów.
Otwarta z tyłu, dosyć kompaktowa obudowa obita jest wysokiej klasy, skóropodobnym czarnym winylem i zabezpieczona czarnymi narożnikami. Nad szarym grillem umieszczono logo Mesa Engineering, tutaj również mamy dostęp do głównego panelu. Na górze przykręcono solidną skórzaną rączkę do przenoszenia, za którą wpasowano w zagłębieniu bardzo estetyczny, okazały emblemat z koroną i nazwą Triple Crown 50. Na spodzie przy czterech gumowych nóżkach mamy możliwość wygodnego montażu dostarczonych w zestawie kółek, które są łatwo wsuwane w przykręcone, aluminiowe prowadnice.
Triple Crown TC-50 dysponuje mocą 50W osiąganą z pary lamp EL34, ale dzięki umieszczonym z tyłu mini-przełącznikowi Biasu możemy tu zastosować lampy 6L6 lub oferujące mniejszą moc 6V6 (w położeniu Biasu dla EL34). Preamp wyposażony jest w sześć lamp Mesa 12AX7 oraz jedną 12AT7.
Panel przedni udostępnia trzy kanały - Clean, LO oraz HI, każdy z regulacją GAIN, MASTER, oraz niezależną czterozakresową korekcją PRES, TREBLE, MID i BASS. Kanał Clean posiada zmieniający czułość i charakter switch Normal/ Drive, a oba kanały przesterowane mają podobnie działające przełączniki Normal/Tight. Panel uzupełniają jeszcze dwa potencjometry OUTPUT i SOLO, odpowiadające za wspólny, końcowy poziom sygnału oraz regulowane podbicie głośności Solo, o aktywacji którego informuje znajdująca się obok niebieska dioda. Ten tryb może być włączony za pomocą dołączonego w zestawie, 6-przyciskowego footswitcha lub poprzez MIDI, o czym za chwilę.
Footswitch poza wyborem kanałów i wspomnianą funkcją Solo pozwala na załączenie sprężynowego pogłosu, regulowanego dla każdego kanału oddzielnie, oraz aktywację szeregowej, wspieranej lampą pętli efektów. Obie funkcje sygnalizowane są też diodami na panelu - żółtą oraz zieloną. Front dopełniają umieszczone po lewej stronie gniazdo INPUT z mini-przełącznikiem wyboru kanału oraz srebrne włączniki POWER i STANDBY.
Spójrzmy na panel tylny, który prezentuje się nie mniej ciekawie. Po lewej stronie znajdują się 3 potencjometry poziomu pogłosu ustawianego dla każdego kanału oddzielnie oraz 3 mini-przełączniki: BIAS 6L6-EL34/6V6 dla zmiany napięcia pracy przy zmianie lamp, aktywacji pogłosu REVERB ON-OFF/ FTSW oraz regulowanego podbicia - SOLO ON-OFF/FTSW. Dalej umieszczono gniazda SEND i RETURN szeregowej pętli efektów z możliwością jej wyłączenia z toru oraz 2 gniazda głośnikowe z przełącznikami impedancji 8/4 Ohm i odłączenia wewnętrznego głośnika SPKR ON/OFF.
Prawą część panelu zajmują dwie sekcje zwiększające bardzo funkcjonalność wzmacniacza - CabClone oraz sekcja MIDI. Pierwsza to autorski, analogowy symulator kolumn dostępny też jako oddzielne urządzenie w ofercie Mesy. Sygnał z symulacją wyprowadzany jest poprzez wyjście CabClone D.I. XLR ze switchem Lift/Ground oraz 3-pozycyjnym przełącznikiem Cab.Sim., służącym do wyboru jednej z trzech odmian kolumn - zamkniętej Closed Back w stylu 4x12, otwartej Open oraz bardziej skompresowanej, cieplejszej barwy Vintage. Całość uzupełniana jest gniazdami Line Out oraz słuchawkowym Phones typu jack 1/4".
CabClone posiada wbudowane obciążenie, dzięki czemu możemy korzystać ze wzmacniacza odłączając głośnik comba, lub bez potrzeby podłączenia głośnika w przypadku wersji head - przełącznik SPKR ON/ OFF ustawiamy wtedy w pozycję OFF. Panel tylny dopełnia wejście 6-przyciskowego footswitcha oraz sekcja MIDI z gniazdami THRU/OUT i IN, przełącznikiem zapisu STORE i obrotowym potencjometrem wyboru kanału pracy wzmacniacza.
W pamięci TC-50 oferującej aż 256 presetów możemy zapisać numer kanału, aktywację pętli efektów, pogłosu oraz podbicia Solo. Po wybraniu odpowiedniego programu w zewnętrznym sterowniku oraz ustawieniu dedykowanymi przełącznikami na przedniem i tylnym panelu wzmacniacza wybranych funkcji wciskamy przycisk STORE - od tej pory zaprogramowane ustawienia będą wywoływane odpowiednim programem sterownika MIDI. Oczywiście mamy też możliwość zaprogramowania tych funkcji w samym sterowniku poprzez komunikaty Control Change - idealna opcja do współpracy z profesjonalnym pedalboardem.
Wraz ze wzmacniaczem, poza kółkami oraz wspomnianym 6-przyciskowym przełącznikiem nożnym otrzymujemy też cienki, dobrze zabezpieczający przed zarysowaniami pokrowiec.
W PRAKTYCE
Zacznijmy od typowo praktycznej funkcjonalności - kompaktowe wymiary comba zaoszczędzą miejsca przy transporcie oraz nie powodują problemów z przenoszeniem, choć oczywiście przy wadze 25,5 kg lekko nie będzie - tu na pewno znakomicie sprawdzają się szybko wpinane (i wypinane, jeśli wzmacniacz ma mieć lepsze "połączenie" z podłożem) kółka. W zasadzie wystarczy delay plus jakiś efekt modulacyjny żeby dysponować wystarczającym zestawem do większości sytuacji scenicznych - trzy kanały pozwalają na ustawienie barwy czystej, bluesowego, rockowego czy metalowego gainu oraz barwy na soczyste solo, plus regulowane podbicie, pętla i niezależny pogłos obsługiwane dołączonym sześcioprzyciskowym footswitchem.
Wzmacniacz pracuje cicho nie generując szumów a ustawienie dowolnej, inspirującej barw z dowolnego obszaru gainu jest bardzo łatwe. Jedyną niedogodnością jest tu chyba konieczność pochylania się do frontowego panelu w celu zmian ustawień - ale to już cecha dowolnego comba nieposiadającego dostępu do regulatorów od góry.
Przejdźmy jednak do najważniejszego elementu - czyli brzmienia oferowanego przez Triple Crown. Wzmacniacze Mesy wbrew niektórym opiniom posiadają znakomite kanały czyste, czego potwierdzeniem jest właśnie pierwszy kanał TC- 50. Lampy EL34 wprowadzają tu nawet więcej życia poprzez bardziej wyrazisty, lepiej reagujący środek, przy jednocześnie mocnym, okrągłym dole i ładnej najwyższej górze. Przy zerowej korekcji czysty sound jest bardzo dynamiczny a dodanie prezencji powoduje pojawienie się większej, wrażliwej na artykulację krystalicznej górki, dół pasma jest wyważony a po zwiększeniu gainu otrzymujemy lekkie, muzyczne przełamanie.
Przełącznik Drive wprowadza kanał w obszary lekkiego bluesa poza połową GAIN - zwiększa się tu jeszcze czułość na artykulację, dół zmniejsza się z wyczuwalnie podbitym środkiem oraz kompresją przy zachowaniu bardzo dobrej dynamiki. Kanał ten łączy mocny clean serii Mark z domieszką charakteru konstrukcji Fendera - i to w niezwykle klasowym wydaniu. Kolejny kanał LO sugeruje niższe poziomy gainu, jednak gałka GAIN oferuje naprawdę szeroki jego zakres. To moim zdaniem bluesowo-crunche'owy ideał, choć ustawimy tu też bez problemu mocny rockowy, czy nawet metalowy przester. Do połowy skali w trybie Normal uzyskamy lekki drive o znakomitej wręcz klarowności i precyzji oddania artykulacji. Brzmienie jest jasne i czytelne z dynamicznym tłumieniem i pięknej separacji dźwięków akordowych. Środek i góra nasycone są harmonicznymi po zwiększeniu gainu i jednocześnie nie drażnią niczym na dowolnym poziomie głośności.
TC-50 dzięki końcowej regulacji sygnału (poza osobnymi "Masterami" w kanałach) pozwala na ustawienie przesterowanych barw - i to w całym zakresie gainu - na każdej głośności - od pokojowej, przez klubową po głośną scenę. Co ważne, ciche granie w domu daje sporo frajdy a barwy są naprawdę inspirujące i oddają wzorowo artykulację oraz atak kostki. Poza godz. 13:00 gałki GAIN wchodzimy już w rejony rockowe, a przełączenie przełącznika w tryb Tight zwiększa nasycenie, brzmienie nabiera kompresji i jest bardziej zwarte w basie. Bez problemu ustawimy tu rasowe, rockowe przesterowanie w stronę Marshalla jednak z tłustymi harmonicznymi i cieplejszym charakterem serii Mark.
Trzeci kanał HI to rozwinięcie drugiego LO w bardziej nasycony gain i jeszcze większy jego zakres - tu poza połową skali zdecydowanie zaczynamy wchodzić w rejony Recto, ale z wyrazistym, śpiewnym środkiem. Barwa przy pozycji Normal jest mniej skompresowana i jednocześnie bardziej okrągła, ciepła w dole a załączenie opcji Tight i podkręcenie gainu zapewnia masywny hi-gainowy przester o nasyconych harmonicznych, wyjątkowym oddaniu niuansów artykulacji i szybkim ataku To jakby połączenie nowoczesnego, mocnego rockowego przesteru z serii Mark V z agresywną górą konstrukcji Rectifier - pomimo siarczystej prezencji nie można tu absolutnie mówić o tzw. "zapiaszczeniu".
Opcja Tight działa podobnie jak tryb Shred w sygnowanej głowie Petrucciego - podbija nieco gain i środek oraz zmniejsza najniższy dół. Skręcamy nieco gałkę GAIN i mamy tłusty, lejący się sound solowy lub podkładowy w zależności od delikatnych zmian w ustawieniach na kanale.
Dynamika i klarowność kanałów przesterowanych wykracza poza poziom wielu dostępnych na rynku, hi-gainowych wzmacniaczy a TC-50 można nazwać brzmieniowym kameleonem, i to z najwyższej półki, który zadowoli zarówno miłośników klasycznych, bluesowych i rockowych barw, jak i gitarzystów szukających masywnych, artykulacyjnych przesterów do nowoczesnego prog-rocka czy metalu. Całość uzupełnia bardzo dobry kanał czysty, ciepły, użyteczny w szerokim zakresie pogłos sprężynowy oraz wbudowany obwód CabClone z naturalnie brzmiącymi barwami kolumn, bardzo dobrze sprawdzający się przy cichym nagrywaniu czy nagłośnieniu wzmacniacza bez mikrofonu. Dzięki przełącznikowi biasu możemy jeszcze tu użyć klasycznych dla Mesy lamp 6L6 lub w ustawieniu EL34 wykorzystać lampy 6V6 uzyskując mniejszą moc oraz nieco inną barwę i kompresję.
PODSUMOWANIE
Nowe combo Mesy przy 50 W mocy i trzech niezależnych kanałach jest idealnym kompanem zarówno na scenę, do klubu, studia, jak i do grania w domu, oferując jedne z najlepszych barw czystych i przesterowanych jakie znaleźć można we współczesnych, rozbudowanych konstrukcjach trzykanałowych. Całość uzupełniają jeszcze elementy wprowadzające funkcjonalność nowej serii Triple Crown na zupełnie nowy poziom - klasowy, regulowany w kanałach pogłos, wspieraną lampą pętlę efektów, rozbudowane sterowanie MIDI oraz wbudowany, autorski symulator kolumn CabClone. Cena należy do zdecydowanie wyższej półki - ale o tylko takich walorach i możliwościach - z najwyższej półki - możemy tu mówić.
lampy: 6×Mesa 12AX7, 1×Mesa
12AT7, 2×EL34
kanały: 3 (CLEAN, LO, HI)
regulatory: GAIN, TREBLE, MID,
BASS, PRESENCE, MASTER (×3) ,
SOLO, OUTPUT, REVERB x 3 (CLEAN,
LO, HI)
przełączniki: Normal/Drive
(Clean), Normal/Tight x 2 (LO,
HI), POWER, STANDBY, Bias
EL34/6V6-6L6, REVERB ON/
OFF, SOLO ON/OFF, EFX ON/
OFF, 4/8 Ohm, SPKR ON/OFF,
OPEN/CLOSED BACK/VINTAGE,
LIFT/GROUND (CabClone), MIDI
CHANNEL, STORE
przyłącza: INPUT, , FX (SEND,
RETURN), SPEAKERS (2),
HEADPHONE, LINE OUT, CabClone
D.I. XLR, MESA FT. SW., MIDI
THRU/OUT, MIDI IN,
pogłos: sprężynowy, lampowy
impedancja: 4/8 Ohm
głośnik: 12" Celestion Vintage 30
wyposażenie: 6-przyciskowy
przełącznik (Channel, EQ, Solo 1,
Solo 2), miękki pokrowiec z logiem
marki, kółka
waga: 25,5 kg