FENDER Hot Rod DeVille ML 212

Rodzaj sprzętu: Wzmacniacz

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
2015-08-21
FENDER - Hot Rod DeVille ML 212

Michael Landau to legendarny, amerykański gitarzysta sesyjny, który pojawiał się na płytach artystów takich jak Joni Mitchell, Ricky Martin, Pink Floyd, Julio i Enrique Inglesias, Rod Stewart...

... Eros Ramazzotti, Kenny Rogers, Richard Marx, Michael Bolton, Neil Diamond, Celine Dion, Mariah Carey, Cher, Herb Alpert, Chicago, Laura Branigan, Joe Cocker, Bonnie Raitt, George Duke, Miles Davis, Vinnie Colaiuta, David Foster, Kenny G, Sammy Hagar, Steve Perry, Al Jarreau, B.B. King, Melissa Manchester, Ronan Keating, Jennifer Lopez, Vonda Shepard i wielu, wielu innych. Był również liderem własnych zespołów Raging Honkies i Burning Water, obecnie rozwija karierę solową w The Michael Landau Group.

Od wieku młodzieńczego do dziś, czyli od 40 lat, używa gitar i wzmacniaczy Fendera. Jego ulubionym instrumentem jest czerwony Stratocaster z 1963 r., który został pierwowzorem sygnowanego modelu Custom Shop - Fender Michael Landau 1963 Relic Stratocaster (produkowanego w trzech wersjach kolorystycznych - czerwonej, czarnej, trójkolorowej przypalance). Efektem współpracy z Fenderem jest również sygnowany wzmacniacz oparty na piątym prototypie, który testował muzyk.

BUDOWA


Zarówno pod względem wyglądu jak budowy wewnętrznej, ML jest oparty na rozwiązaniach modelu Hot Rod Deluxe III, jest jednak pewnych cech pozbawiony. Przede wszystkim zrezygnowano tu z kanału przesterowanego na rzecz drugiego, niezależnego kanału czystego. Dwoma potencjometrami głośności - VOLUME 1 i VOLUME 2 ustawić można dwa różne poziomy, sterowane przyciskiem na panelu albo przełącznikiem nożnym. W trybie VOLUME 2 zastosowano dodatkowo układ podbicia czułości również załączany z poziomu wzmacniacza lub przełącznika.

Dlaczego wzmacniacz został pozbawiony kanału przesterowanego z regulacją GAIN i MASTER tłumaczy sam Michael Landau: "Nigdy nie byłem fanem MASTER VOLUME - dla mnie takie wzmacniacze brzmią sztucznie. Przełączanie kanałów u mnie się nie sprawdza, ponieważ gdy sekcja korekcji jest wspólna dla kanału czystego i przesterowanego nie ma jednego dobrego ustawienia dla obu - to zawsze jest kompromis. Dwie regulacje głośności zapewniają znacznie bardziej naturalne przejście z brzmienia czystego do przesterowanego i wtedy to wciąż brzmi jak jeden wzmacniacz".

Michael Landau jest znany z tego, że opiera swoje brzmienie na kanale czystym wzmacniacza, a efekt finalny kształtuje efektami podłogowymi. Nic dziwnego, że wybrał Hot Rod, którego znakiem rozpoznawczym jest właśnie znakomity clean i korekcja BASS, MIDDLE, TREBLE wzbogacona o kontrolę najwyższego skraju pasma, czyli PRESENCE. W sekcji przedwzmacniacza pracują trzy lampy 12AX7, w zmodyfikowanej końcówce mocy dwie 6L6 - dzięki poprawce uzyskano większy headroom (o czym niżej). Pozostałe cechy odróżniające DeVille ML od standardowego modelu to głośniki Celestion G12V o mocy 70 W, z ceramicznymi magnesami, stalowym koszem i pasmem przenoszenia w zakresie 70 Hz - 5 kHz (w podstawowej wersji III montowane są głośniki Celestion G12P-80).

Zamiast standardowych kabli głośnikowych z zalewaną wtyczką z jednej strony i płaskimi złączkami z drugiej, przewody zostały przylutowane do głośników z jednej strony i tradycyjnych metalowych wtyczek jack z drugiej. Zmieniono również uchwyt - zamiast pospolitego gumowego odlewu jest elegancka i wytrzymała, solidna rączka uszyta z naturalnej skóry. Bez zmian pozostawiono moduł tradycyjnego pogłosu sprężynowego zamontowany na dolnej ściance obudowy wykonanej z siedmiowarstwowej sklejki, oklejonej czarnym winylem z teksturą skóry.

WRAŻENIA


HEADROOOOOM! Musiałem to najpierw napisać. Wzmacniacz ma niewiarygodnie czysty czysty kanał. Trzeba go naprawdę mocno rozkręcić żeby zaczął się przełamywać. Jest też głośny - 60W lampowej mocy to nie przelewki - zdecydowanie nie powinno się go odpalać w domowej sypialni, choć przy wykorzystaniu zewnętrznych kostek da się ten VOLUME opanować. Barwa jest krystalicznie czysta i "fenderowska" w swoim charakterze, a regulatory działają tu bardzo subtelnie. Rozkręcenie gałki BASS na maksimum nie powoduje zamulenia czy dudnienia dźwięku. Barwa stopniowo się ociepla i jest użyteczna w całym zakresie. Pozwala na efektywne dostrojenie pasma w zależności od podpiętej gitary, bowiem na humbuckerach, w sposób muzykalny opanowuje dół pasma. Równie subtelnie działa korekcja MIDDLE i HIGH - nie są to zmiany drastyczne, aczkolwiek skuteczne w uzyskaniu barwy, o jaką nam chodzi.

Zaskakuje dynamika tego comba - jest bardzo czułe zarówno na zmiany artykulacji jak i eksperymentowanie z gałką VOLUME w gitarze. Operując jedynie siłą ataku łatwo jest przejść od szeptu, do mocniej zaakcentowanej blues-rockowej frazy. Ale na tym nie koniec, ponieważ do dyspozycji mamy także tryb VOLUME 2, gdzie można ustawić nie tylko inny poziom głośności/czułości. Mamy tam także przełącznik BOOST, który dodatkowo podbija sygnał, bardzo delikatnie go kompresując i dodając środkowego pasma. Załączenie boostera jest szczególnie efektywne w przypadku korzystania z gitary o konfiguracji przetworników SSS.

Zgodnie z preferencjami Mike'a Landaua, wzmacniacz dedykowany jest pracy z zewnętrznymi efektami, dlatego też nie mogło zabraknąć tu pętli efektów PREAMP-OUT/ POWERAMP-IN, do której wepniemy te kostki, których nie wypada wpinać w gniazdo wejściowe. Pętla działa tu bez zarzutu, a wzmacniacz nie traci ani na sygnale, ani na brzmieniu po jej załączeniu. Wydaje się, że cel jaki przyświecał temu znanemu muzykowi sesyjnemu został w 100% zrealizowany.

Na koniec chciałbym wspomnieć jeszcze o dwóch rzeczach. Pierwsza to pogłos - temat niby oczywisty w konstrukcjach gitarowych. Jednakże tutaj został on wyjątkowo przyjemnie zestrojony - to jeden z ładniejszych reverbów pokładowych jakie miałem okazję słyszeć. Druga sprawa to waga tego comba - jest ono dość duże i w połączeniu z prawie 25 kg masy może być kłopotliwe w przenoszeniu, dlatego najlepiej od razu wyposażyć się w case z kółkami, który nie tylko ochroni nasze nowe narzędzie pracy, ale także ułatwi życie.

PODSUMOWANIE


Fender Hot Rod DeVille ML 212 to doskonała wiadomość dla tych, którzy tak jak legendarny sideman pragną oprzeć swój sound na pedalboardzie z kilkoma pieczołowicie dobranymi kostkami. Tu nie potrzeba dziesięciu różnych kanałów ze skomplikowaną korekcją. Tu jest potrzebny solidny fundament brzmieniowy, który zapewni rasową barwę, ale i spory headroom kanału czystego. Ten wzmacniacz z pewnością będzie dla tych muzyków doskonałym hostem i solidną podstawą, a nazwisko Michaela Landaua gwarancją na jakość oferowanego brzmienia.

 

Moc: 60 W
Lampy: 3 × 12AX7, 2 × 6L6
Głośniki: 2 × Celestion G12V-70
Regulacje: VOLUME 1, VOLUME 2,
TREBLE, BASS, MIDDLE, REVERB,
PRESENCE
Przełączniki: VOLUME SELECT,
BOOST, NORMAL BRIGHT
Przyłącza: INPUT 1 i 2, PREAMP
OUT, POWER AMP IN, FOOT
SWITCH
Wyposażenie: pogłos sprężynowy,
podwójny przełącznik nożny,
pokrowiec
Wymiary: 616 × 533 × 273 mm
Masa: 24,5 kg


Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5