FENDER Tom Delonge Starcaster
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Drugi sygnowany model DeLonge'a w ciągu roku przybiera formę offsetowego, półakustycznego klasyka Fendera.
Minęło 25 lat, odkąd Blink-182 osiągnął globalny sukces dzięki trzeciemu albumowi Enema Of The State. Gdzieś pomiędzy ich żartami, zwariowanymi wywodami i uporczywym ekshibicjonizmem w klipach Tom DeLonge zdołał również wytyczyć ścieżkę jako niezwykle wpływowy bohater gitary dla swojego pokolenia. Jak to często bywa, kluczem do jego sukcesu jest prostota – chwytliwe riffy, pełne melodii i harmonii. W zeszłym roku Fender ponownie wydał poszukiwanego Stratocastera DeLonge'a: wersję Strata z jednym przetwornikiem wykończoną w kolorach retro. Ale żeby w pełni zrozumieć jego najnowszy model, musimy cofnąć się o kilka dekad do jego „dorosłego” przejścia na Gibsona ES-335. Następnie wydana jako wersja Epiphone w 2008 roku, zanim wycofana pięć lat temu. Scena jest teraz gotowa na najnowszą gitarę sygnowaną przez DeLonge'a – Fender Tom DeLonge Starcaster.
Starcaster była odpowiedzią Fendera na półakustyczne gitary o większym korpusie, po raz pierwszy wprowadzona w połowie lat 70. i znajdująca uznanie u wielu muzyków, od Leo Nocentellego z nowoorleańskiego The Meters po Martina Gore'a z Depeche Mode. Johnny Greenwood z Radiohead podtrzymywał Starcaster przy życiu w latach 90., a ostatnio gitara z jedną z najbardziej nieporęcznych główek w rocku była najczęściej przypisywana Dave'owi Keuningowi z The Killers. Fender wypuścił Modern Player Starcaster w 2013 roku, a następnie wersje Classic Vibe i Contemporary marki Squier w kolejnych latach.
Co sprowadza nas do chwili obecnej. Wersja Starcaster autorstwa DeLonge’a pochodzi z Indonezji i kosztuje niewiele mniej niż jego meksykański Strat. Zachowuje znajomy, przesunięty, półpusty korpus, ale prawie wszystko inne zostało zmienione. Zaczynając od główki. Zniknął falisty, przewijany, ścięty kształt; na jego miejscu jest znacznie bardziej stonowana kolba Strata. I dobrze, ponieważ gryf w kształcie litery C to coś pięknego: ciemny, palony klon pod warstwą błyszczącego lakieru, który nie wyglądałby nie na miejscu na desce rozdzielczej Jaguara twojego dziadka. Ale tutaj jego głęboki, orzechowy klimat spotyka się z palisandrową podstrunnicą, która pięknie kontrastuje z matowym wykończeniem Surf Green naszego testowanego modelu. Z tyłu znajduje się zestaw blokowanych kluczy Fendera do szybkiej zmiany strun i (miejmy nadzieję) solidnego naciągu strojenia, podczas gdy na drugim końcu znajduje się mostek i strunnik Fender Adjusto-Matic.
GITARA ROCKOWA ZAPROJEKTOWANA DO ENERGETYCZNEJ GRY
Biorąc pod uwagę poprzednią formę DeLonge’a, nie powinno dziwić, że ta gitara jest wyposażona w pojedynczy przetwornik humbucker w pozycji mostka – Seymour Duncan SH-5, znany ze swojej średniej mocy wyjściowej, wszechstronnej wydajności do wszystkiego, od bluesa po hard rock i metal. Dalej jest podłączona do samotnego regulatora głośności, który jest również wyposażony w obwód treble-bleed, aby zachować wysokie tony, gdy pokrętło głośności jest ściśnięte. Elektronicznie to wszystko; nie ma kontroli tonu, przełączania (ponieważ nie ma alternatywnej pozycji do wyboru), a humbucker pozostaje w pełnym stanie dwucewkowym.
Na papierze jest to spore odejście od dziwacznej gitary z lat 70., ale jako model sygnowany, uważamy to za dobrą rzecz. Jeśli chodzi o wykończenie, wygląda świetnie, oszczędzając kilka lekko niechlujnych kawałków farby wokół gryfu i nieoprawionych otworów f. Ustawienie jest niskie, ale zaskakująco bez brzęczenia, a progi są wysoko wypolerowane, aby zapewnić jedwabisty ślizg podczas podciągania strun. Jest to dodatkowo wzmocnione faktem, że gryf ma promień 12”, zapobiegający zadławieniu się naszych nut. To wszystko daje bardzo „Stratowe” uczucie, a nie naśladowanie klasycznego półakustycznego gryfu.
Tonalnie, jest to coś, co warto zobaczyć. Mając tylko jeden przetwornik, spodziewaliśmy się, że będzie to gitara o wąskiej użyteczności, i chociaż nie możemy powiedzieć, że zrobi wszystko, ma zaskakująco dużo przebiegu. To w dużej mierze dzięki obwodowi treble-bleed. Grając czysto, otrzymujemy solidne szarpnięcie z naszych nut, a podczas gdy zmniejszenie głośności nieco to zmiękcza, klarowność jest nadal obecna dzięki temu, że wysokie częstotliwości nie są filtrowane. Pod wzmocnieniem gitara ma pazur. Powerchordy wychodzą z agresją, po której następuje mięsisty kawałek, a charakterystyczne dla Toma arpeggiowane riffy wyraźnie przebijają się z lekkim chrupnięciem.
Zawsze istnieje zagadka związana z modelami sygnowanymi, ponieważ muszą one odzwierciedlać artystę, którego imię noszą, i w tym sensie nie można ich krytykować za bycie „niszowymi”. Ten model spełnia wymagania i robi to z doskonałą jakością dźwięku. To nie jest model do wszystkiego, jak DG-335 firmy Epiphone, ani też nie twierdzi, że jest. To prosta gitara rockowa zaprojektowana do energicznej gry, a jeśli jesteś ze szkoły „podłącz, podkręć”, nie przejmując się zbytnio kontrolkami, pokochasz ją.
DANE:
Korpus: laminowany klon
Gryf: palony klon, lakierowany
Rozmiar: 25,5”
Podstrunnica: palisander
Progi: 22
Przetworniki: Seymour Duncan SH-5 (ceramiczne)
Regulacja: Głośność (z obwodem treble-bleed)
Osprzęt: blokowane klucze Fender, mostek adjusto-matic, chrom
Wykończenie: Surf Green (na zdjęciu), Shoreline Gold, Olympic White, Shell Pink
SPRÓBUJ RÓWNIEŻ...
STRATOCASTER TOM DELONGE
Jeśli chcesz podobnego doświadczenia z pojedynczym przetwornikiem, ale w gitarze z pełnym korpusem, sprawdź Seymour Duncan Invader Equipped Signature Strat firmy DeLonge. Jest dostępny w czterech wykończeniach retro za cenę podobną do Starcaster.
DAVE GROHL DG-335
OK, to model sygnowany przez innego rockmana, ale Epiphone DG kosztuje 500 złotych więcej niż DeLonge, z dodatkową zaletą pozycji gryfu Gibson USA Burstbucker.
SQUIER CONTEMPORARY ACTIVE STARCASTER
Masz ograniczony budżet? Starcaster Squiera oferuje gryf z palonego klonu i prosty obwód sterowania, z parą humbuckerów Squier SQR Active Ceramic. Jest półpusty, ale nie ma otworów f.