SIRE Larry Carlton L7
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Po sukcesie gitar basowych sygnowanych przez Marcusa Millera, firma Sire nawiązała współpracę z koleją ikoną – tym razem ikoną gitary – wprowadzając do oferty atrakcyjnie wyglądające modele, które można by podzielić na trzy ogólne kategorie: superstrat, solidbody-singlecut i hollow-body w stylu spopularyzowanym przez „pewną firmę z Nashville”....
Larry Carlton rozpoczął naukę gitary w wieku 6 lat i bardzo wcześnie zaczął grać w kalifornijskich klubach wyrabiając sobie renomę muzyka, który zagra wszystko. Już około dwudziestki zaczął więc regularnie pracować jako muzyk sesyjny – pop, jazz pop, rock, blues, soul, country – nic nie stanowiło dla niego problemu. Oprócz dorobku solowego, w swoim CV zgromadził artystów takich jak Steely Dan, Joni Mitchell, Michael Jackson, Quincy Jones czy Dolly Parton. Ten wszechstronny, kilkukrotnie nagrodzony Grammy gitarzysta używał oczywiście wielu różnych instrumentów, ale wśród ulubionych miał Telecastera z 1951 r., Stratocastera z 1964 r., Les Paula z 1955 r. oraz ES-335 z roku 1969.
Po latach koncertowania, nagrywania i nauczania nawiązał współpracę z firmą Sire, by wykorzystać swe doświadczenia i stworzyć linię sygnowanych przez siebie instrumentów, łączących jakość, skuteczne rozwiązania i wygląd z niewygórowaną ceną. Brzmi jak slogan, ale muszę szczerze przyznać, że przy gitarach basowych Marcusa Millera wyszło to zaskakująco dobrze. Z tym większą ciekawością przyjąłem od kuriera paczkę z łódzkiego Guitar Center z modelem Sire Larry Carlton L7…
BUDOWA
Korpus wykonano z mahoniu z nakładką z twardego klonu – testowany egzemplarz ma także fornir z klonu płomienistego jakości 5A (!) polakierowany na niebiesko-turkusowy burst. Całość otoczona jest bindingiem w kolorze kości słoniowej i podwójnym ożyłkowaniem.
Jak przystało na tego typu konstrukcję mostek to Tune-O-matic a strunociąg Stop-Tail, które wykonano z aluminium. Dźwięk ze strun zbierają dwa humbuckery z magnesami Alnico 5 ukryte w chromowanych puszkach, a do korpusu przytwierdzone kremowymi ramkami. Również kremowy jest pickguard oraz główka przełącznika 3-pozycyjnego umiejscowionego tradycyjnie w górnej części korpusu.
Standardowy dla tej konstrukcji układ potencjometrów z ponadstandardowymi walorami estetycznymi.
Wykonany z mahoniu gryf o profilu „C” wklejony jest w korpus, a miejsce połączenia ergonomicznie wyprofilowane. Na hebanowej podstrunnicy o radiusie 12” znajdziemy 22 progi Medium Jumbo (2,7 mm ) oraz markery pozycji w kształcie trapezów. Szerokość siodełka przy główce wynosi 43 mm a całość podstrunnicy otoczona została bindingiem w kolorze kości słoniowej. Na główce zamontowane zostały klucze blokowane Sire Premium w układzie 3+3. Przez jej środek biegnie srebrny podpis „Larry Carlton”, nie pozostawiający złudzeń kto czuwał nad tym projektem.
Główka ze srebrnym podpisem Larry Carlton – bardzo czysty i elegancki design.
WRAŻENIA
Jeśli już mamy mówić o wrażeniach, to estetyka tego modelu (może tego egzemplarza?) zatyka dech w piersiach. Jak to się ‘szpecom’ z Sire udało – osiągnąć taką jakość wykonania i zbudować tak ładny instrument w tym przedziale cenowym? Pokazywaliśmy kilku osobom testowany egzemplarz i każda z nich zgadując cenę strzelała przynajmniej 2x za wysoko. Manualnie – „jaki koń jest każdy widzi” – jeśli chodzi o konstrukcję tego typu to nie ma tu żadnych niespodzianek. Gitara po prostu bardzo dobrze leży w rękach.
Zaskoczeniem jest natomiast sprężysty atak na sucho – szczególnie na strunach basowych. Przyznam, że rzadko spotykam gitary typu LP odbijające tak sprężyście przy mocniejszym ataku. Zobaczmy jak wiosło sprawuje się pod prądem… Pickup pod gryfem ma jedwabiste, nieco przydymione brzmienie, z dość dynamicznym środkiem, czytelnym basem i zaokrągloną górą. Często w tańszych instrumentach pickup ten albo skupiony jest zbytnio w niskim paśmie (dudniący) albo wręcz przeciwnie, gra „druciano” i brakuje w nim „drewna”. W Sire L7 żaden z tych problemów nie występuje. Nie jest to może hi-end w stylu Custom Shop, ale na pewno bardzo przyzwoity poziom.
Tradycja, czyli Tune-O-matic na pokładzie…
To samo tyczy się przystawki pod mostkiem, która jest odpowiednio zbalansowana i nie straszy skrajnościami. Oba pickupy są odpowiednio zestrojone i grają dobrze zarówno na czystych, jak i przesterowanych barwach. To sprawa subiektywna, ale dla mnie dużym plusem jest zastosowanie przetworników z magnesami Alnico5 – czuję, że są one najbardziej czytelne i mają pewien niezastąpiony „rockowy” pazur. Również na wzmacniaczu słychać ową sprężystość w ataku, która jest tu już na sucho. Gitara gra żywo, dynamicznie i nie jest przesadzona w żadną stronę. Czego chcieć więcej?
Struny zaczepiamy w strunociągu Stop Tail wykonanym z aluminium.
PODSUMOWANIE
Sire Larry Carlton to będzie – muszę to powiedzieć głośno – „game changer”. Inne marki będą się musiały dwoić i troić, aby w tym przedziale cenowym nie pozostawać w tyle (dzięki czemu będziemy dostawać lepsze instrumenty za mniejsze pieniądze!). Było to jednak do przewidzenia po tym co zrobili z basówkami sygnowanymi przez Marcusa Millera. Wejście Sire w segment gitarowy było tylko kwestią czasu. Czy te instrumenty będą się dobrze sprzedawać? Wystarczy zobaczyć na stronie https://sire-usa. com, gdzie właściwie cała pierwsza partia modeli sygnowanych przez Larry’ego Carltona jest już wyprzedana. W naszym łódzkim Guitar Center też pewnie długo nie poleżą. I szczerze mówiąc, wcale się nie dziwię.
Blokowane klucze poprawiają stabilność stroju i ułatwiają wymianę strun.
Perłowe markery w kształcie trapezów prezentują się naprawdę dobrze.
Przełącznik 3-pozycyjny dokładnie w tym miejscu, w którym w tym modelu być powinien
Korpus: mahoń, top klon, fornir klon płomienisty 5A
Gryf: mahoń
Podstrunnica: heban, binding
Menzura: 24,7”
Radius: 12”
Progi: 22 Medium Jumbo
Mostek: Tune-O-matic + Aluminium Stop Tail
Klucze: blokowane Sire Premium
Osprzęt: chrom/nikiel
Układ elektryczny: 2x Sire Larry Carlton Humbucker (Alnico5), 2x VOLUME, 2x TONE, przełącznik 3-poz.