TRAVELER GUITAR Travelcaster Deluxe
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Od czasu założenia firmy w 1992 Traveler Guitar jest w czołówce producentów gitar o standardowej menzurze i radykalnie zmniejszonych gabarytach. Leon Cox zbudował pierwszą gitarę podróżną w garażu używając kompletu kluczy od gitary akustycznej i kawałków drewna, które zostały po domowym majsterkowaniu…
Stetoskop żony Leona, która była pielęgniarką, zainspirował do wykonania instrumentu, na którym można było grać na słuchawkach. Do Leona dołączyli Corey Oliver i Carey Nordstrand – człowiek od Nordstrand Basses i Nordstrand Pickups. W dwie dekady udało się wyjść od garażowego majsterkowania, przez objazd sklepów z instrumentami w dwóch stanach Fordem Bronco wypełnionym instrumentami, dojść do firmy produkującej 85 000 gitar elektrycznych i bezgłówkowych akustycznych sprzedawanych w 30 krajach.
Czy podróżującemu muzykowi jest potrzebna gitara podróżna, skoro i tak przemieszcza się ze swoim instrumentem? O ile w przypadku profesjonalistów posiadanie takiego instrumentu może być traktowane jako gadżet, to w przypadku przeciętnych ludzi grających na gitarach i wybierających się na przykład z rodziną na wakacje kwestie gabarytów mają duże znaczenie. Gdy do załadowanego rodzinnego auta (lub na półkę w samolocie) nie mieści się standardowych wymiarów Stratocaster, dobrym rozwiązaniem okazuje się Travelcaster, który przy takiej samej menzurze wynoszącej 25,5 cala, czyli 648 mm, jest o 14% krótszy. Przy tym także o około 35% lżejszy, choć oczywiście kwestia wagi jest umowna, bo nawet pośród gitar wykonanych z tego samego gatunku drewna są rozbieżności, nie mówiąc o egzemplarzach z innych gatunków.
BUDOWA
Gitara, która oglądana z przodu na pierwszy rzut oka wygląda jak Strat bez deski, z samym tylko gryfem, płytką i mostkiem, nie jest żartem, a pełnowartościowym instrumentem. Wykonany z olchy korpus pokrywa czarny błyszczący lakier, klonowy gryf przykręcony czterema śrubami stabilizuje pięciokątna płytka – ścięcie wierzchołka po stronie strun wiolinowych ułatwia dostęp do najwyższych progów. Przeciwległym dłuższym wkrętem przykręcono kołek do paska, drugi znajduje się również z tyłu, bliżej masywnego bloku mostka z sześcioma siodełkami z giętej blachy. Gitara jest wyposażona w mostek Fulcrum tremolo wzorowany na wibratorze Strata – sprężyny maskuje prostokątna płytka przykręcona sześcioma śrubami. Gniazdo wyjściowe w charakterystycznym łódkowatym uchwycie również zamontowano z tyłu. Palisandrowa podstrunnica mieści 22 progi w rozmiarze medium jumbo oznaczone klasycznymi białymi kropkami. Wąska, lekko asymetryczna główka zaopatrzona jest w klucze olejowe w układzie 3+3 z przełożeniem 14:1.
Układ elektryczny zamontowany na płytce tworzą trzy single z magnesami ceramicznymi (5,5 kΩ przy gryfie, 5,7 kΩ w pozycji środkowej, 6 kΩ przy mostku), ślizgowy przełącznik 5-pozycyjny, regulacja głośności i dwa potencjometry barwy. Instrument jest dostarczany w zgrabnym, czarnym ocieplanym pokrowcu z szelkami na plecy – jego wymiary zewnętrzne go około 90 × 30 × 10 cm.
WRAŻENIA
Gitarę otrzymujemy w dobrej jakości, dopasowanym do niej pokrowcu z logo firmy – to spory plus w sytuacji, gdy standardowe pokrowce są za duże. Gitara zaskakuje lekkością – ręce oczekują większego ciężaru. Model ten prezentuje się naprawdę znakomicie. Ma się wrażenie obcowania ze Stratem, którego korpus jest przeźroczysty. Chwilę trzeba się przyzwyczaić do braku oparcia pod prawą ręką, za to gryf witamy jak starego, dobrze znanego przyjaciela – to popularne i lubiane „współczesne C”. Bez dwóch zdań, gra się na Travelcasterze bardzo wygodnie. Przyznam, że nie tylko w podróży (gdzie jego zalety są dość oczywiste) doceniłbym mniejsze gabaryty: także w moim ulubionym fotelu z oparciami, na krześle z poręczami w redakcji, wszędzie tam, gdzie korpus może o coś zawadzać, kiedy chcemy chwilę pograć, poćwiczyć, czy sprawdzić przed kompem na szybko jakiś lick z sieci. W przypadku tej gitary czujemy różnicę i komfort.
A jak jest z brzmieniem elektrycznym tego instrumentu? Nazwa modelu oraz charakterystyczny układ trzech singli zdradza oczywiste inspiracje – Stratocaster, ikona muzyki gitarowej. Zastosowane tutaj single ceramiczne – można by się spodziewać – z pewnością nie są przetwornikowym Olimpem (wszak cały instrument z pokrowcem kosztuje niewiele więcej niż jeden dobry set singli Seymour Duncan Antiquity). A jednak przystawki radzą sobie naprawdę nieźle i z okrojonego, topolowego korpusu wydobywają dźwięki, które z powodzeniem można wykorzystać nie tylko na próbie i koncercie, ale także przy nagrywaniu. Zaskakująco dobrze brzmią tak zwane międzypozycje, czyli pozycje druga i czwarta przełącznika, gdzie równolegle łączone są skrajne single ze środkowym. Szukacie w drogich customowych gitarach szklaneczki, czy funkowego „kwakania” – tutaj macie to za niewygórowaną cenę w gitarze podróżnej. Paradoks? Nie wiem czy to brak pełnego korpusu, charakterystyka drewna, czy zestrojenie tych ceramicznych singli, ale działa i to jest najważniejsze – mamy ów charakterystyczny, dźwięczny, nieco „wyscoopowany” w średnicy sound. Singiel pod gryfem także radzi sobie świetnie – jedyne czego mi brakuje to ciut więcej środka i siły w przystawce pod mostkiem. Ale jakby się uprzeć, można przecież pokombinować z innymi pickupami.
Osprzęt działa bez zarzutu. Tunery stroją płynnie i bez przeskoków. W przeciwieństwie do innych instrumentów typu „travel” mamy tu prawdziwy mostek tremolo a’la Strato, oparty na dwóch śrubach z siodełkami z giętej blachy, z grubym, masywnym blokiem. I teraz uwaga – nie ogranicza go drewno korpusu, więc można go odstroić nawet mocniej niż w standardowej gitarze. Za to nieco kontrowersyjne jest dla mnie umieszczenie gniazda jack typu „łódka” na tyle korpusu – nie przeszkadza to jakoś bardzo, ale w zależności od sztywności posiadanego kabla (a raczej jego końcówki) możemy zawadzać o ubranie. Nie bardzo też wiem jak ten instrument postawić na standardowym stojaku – ktoś podpowie? Ale cóż – coś za coś.
PODSUMOWANIE
Traveler Guitar Travelcaster Deluxe jest w moim przypadku pierwszym instrumentem podróżnym, który podoba mi się niemal w 100%. Jest lekki, ergonomiczny, ma pełną skalę (często gitary tego typu mają krótsze menzury), porządny osprzęt, wygodny gryf „modern C”, normalny mostek tremolo. Do tego brzmi naprawdę przyzwoicie, nie kosztuje majątku. Na deser dostajemy dopasowany, estetycznie wykonany futerał. Wszystko to sprawia, że Travelcaster jest kuszącą propozycją – i to nie tylko w celu niekłopotliwej podróży. Wszędzie tam gdzie „gabaryt” przeszkadzał, teraz możemy mieć prawdziwą gitarę zawsze ze sobą.
www.w-distribution.de
https://travelerguitar.com/
Korpus: topola
Gryf: klon
Podstrunnica: palisander
Progi: 22 medium jumbo
Mostek: 2-point tremolo
Klucze: olejowe
Układ elektryczny: Ceramic single coil × 3, przełącznik 5-pozycyjny, VOLUME, TONE × 2
Wykończenie: Black Gloss
Wyposażenie: gig-bag Sterling