FENDER Brad Paisley Road Worn Telecaster
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Miesiąc temu Brad Paisley był bohaterem numeru - zyskał uznanie jako piosenkarz, kompozytor i osobowość telewizyjna, za co został wielokrotnie nagrodzony prestiżowymi statuetkami CMA, czyli Country Music Association, i mający na koncie trzy nagrody Grammy.
Oprócz tego ma własną linię obuwia, ubrań i akcesoriów w amerykańskim, sieciowym sklepie Boot Barn, a także sygnowany model, którego charakterystyczny wzór wykończenia ma taką samą nazwę jak nazwisko - chodzi o bogato zdobione, wygięte "łezki" - to wzór wywodzący się z krajów Bliskiego Wschodu, używany w zdobnictwie tkanin najprawdopodobniej już od pierwszych wieków naszej ery.
Brad chciał, by sygnowany jego nazwiskiem Telecaster był instrumentem dostępnym także dla mniej zamożnych muzyków, dlatego jest produkowany w Meksyku. Jego pierwowzorem jest ulubiony instrument Brada z 1963 r. z odnowionym wykończeniem i unikalnym mechanizmem G-Bender dla trzeciej struny (zazwyczaj spotyka się B-bender dla drugiej), którego dźwignię uruchamia się odchylając gitarę w dół, jakby naciągając pasek.
BUDOWA
Korpus tworzą trzy warstwy - z przodu i z tyłu są to płyty ze świerku, środkową część wykonano z drewna paulownia - jest to gatunek wywodzący się z Chin, z nazwą nadaną na cześć Królowej Holandii, Anny Pawłownej Romanow. Jego charakterystyczne cechy to mała gęstość, niewielka waga (ten aspekt docenią muzycy), bardzo duża wytrzymałość mechaniczna w odniesieniu do masy i wyjątkowo szybki przyrost (ten aspekt zapewne docenią producenci). Korpus wykończony nitrocelulozowym lakierem typu "metaliczny brokat" ma przetarcia typu "relic" na krawędziach, największe w miejscu, gdzie spoczywa prawe przedramię.
Przykręcony czterema śrubami jednoczęściowy gryf o profilu tłustego "V" ma podstrunnicę o promieniu 9,5 cala. Pręt do regulacji zamontowano od tyłu, przez środek szyjki biegnie charakterystyczny ciemniejszy pasek (najprawdopodobniej z orzecha). Szyjka ma satynowe, olejowe wykończenie, delikatnie przetarte na powierzchni, idealnie odzwierciedlające charakter instrumentu (Road Worn, czyli "zdarty w trasie"). 21 progów w rozmiarze medium jumbo oznaczono prostymi, tradycyjnymi markerami w formie czarnych kropek, na główce zamontowano klucze typu vintage z charakterystycznymi nacięciami i otworami w kołkach, w których chowa się końcówki strun, z tyłu zakryte ozdobnymi, prostokątnymi puszkami. Obok logotypu Fendera i nazwy modelu na szczycie główki widnieje niewielka grafika przedstawiająca kowbojski kapelusz Stetson - charakterystyczny nie tylko dla Brada, ale wręcz obowiązkowy atrybut amerykańskiego muzyka country, także płci pięknej.
Mostek to również konstrukcja sięgająca początków tej marki - jego podstawę wykonaną z giętej blachy przykręcono czterema śrubami do korpusu, przez który przewleczone są struny. Ma on tylko trzy mosiężne siodełka. Regulacja menzury byłaby więc w pewnym stopniu kompromisem między dwiema sąsiednimi strunami. Na szczęście bloczki mają ruchome części przykręcone od góry małymi śrubami na klucze imbusowe, co pozwala na zwiększenie dokładności strojenia przy zachowaniu klasycznego wyglądu.
Układ elektryczny ma bardzo prostą budowę: dwa pojedyncze przetworniki - Fender Custom-wound ’64 Tele przy mostku i Fender Twisted Tele w niklowanej puszce przy gryfie, trójpozycyjny przełącznik oraz wspólne potencjometry głośności i barwy zamontowane na chromowanej płytce. Gitara jest dostarczana w firmowym pokrowcu typu deluxe.
WRAŻENIA
Biorąc gitarę do ręki z jednej strony nie chce się uszkodzić efektownego wykończenia, z drugiej okazuje się, że właściwie nie ma się czym przejmować, skoro już jest poobcierana w paru miejscach. Relic wygląda naprawdę wiarygodnie i trzeba przyznać, że firma Fender doprowadziła ten proceder do perfekcji. Osobiście bardzo lubię taki "postarzany" sznyt, ale wiem, że nie każdy muzyk chce kupić nowy instrument wyglądający jak używany (podobnie zresztą jest z dżinsami - jedni lubią wytarte, inni prawie wyprasowane nówki). Korpus jest zadziwiająco lekki, co warunkuje opisane wyżej drewno i jest to naprawdę zaskakujące, kiedy bierze się gitarę do ręki po raz pierwszy. Mój redakcyjny kolega, nie wiedząc z czego jest zbudowana, postawił tezę o komorach rezonansowych wydrążonych w korpusie. A tu niespodzianka - instrument ma lity korpus!
Gryf jest dość gruby z łagodnie zaokrąglonym "V". Czuć go wyraźnie w dłoni - obrazowo mówiąc, nie jest to żaden odchudzony nowoczesny hipster "ĘĄ" stołujący się w restauracjach vege, tylko jedzący steki i nieco nieokrzesany "redneck" w kraciastej koszuli. A jednak gryf ten układa się wygodnie w dłoni, a charakterystyczny profil daje mocne podparcie dłoni podczas szerokiego wibrata, czy intensywnego podciągania strun. Gitara na sucho brzmi jakby była pusta w środku - przypomina w tym gitary hollow-body lub Telecastery z komorami rezonansowymi. Zobaczmy, jak "redneck" zareaguje, gdy go potraktujemy prądem…
BRZMIENIE
Singiel przy mostku daje charakterystyczny dla country’owego Telecastera twang, który jednak nie jest nadmiernie ostry - barwa jest jasna, wyraźna i dźwięczna, ale bez zbędnej natarczywości w wyższym środku. Świetnie brzmi, kiedy gramy kostką bliżej mostka. Atak jest szybki, precyzyjny i ma w sobie wyraźny element perkusyjny, który najwyraźniej jest owocem lekkiego drewna użytego na korpus. Dwa przetworniki razem dają dają lekko skonturowany dźwięk, którego nie da się podrobić, a który jest tak charakterystyczny dla tej konstrukcji. Singiel przy gryfie jest wyraźnie ciemniejszy, ale nie brakuje mu "powietrza" - ładnie reaguje na dynamikę gry, otwierając się w górze przy mocniejszym ataku. Pięknie brzmią mocniej szarpane palcami dwudźwięki i wszelkie tego typu zabiegi artykulacyjne, w których struny "strzelają" o progi. Ten element perkusyjny w ataku przenosi się bezpośrednio na barwę przesterowaną.
I tutaj prawdziwa niespodzianka - bo przecież gitarę sygnuje gitarzysta country - więc powinna być predestynowana do czystych barw. Otóż mi osobiście, Paisley najbardziej podoba się na… przesterach! Singiel pod mostkiem to uniwersalna rockowa maszyna, na której dobrze brzmią riffy, palm-muting i tym podobne smaczki. Z kolei przetwornik pod gryfem ma soczysty, gruboziarnisty drive, ozdobiony wyraźnym "growlem". Sprawia to, że mamy ochotę mocno łoić kostką i wyciskać z riffów ostatnie soki, a całość brzmi jakbyśmy mieli o numer grubsze struny i obniżony strój gitary. Jak widać, jakkolwiek nazwisko muzyka country w nazwie modelu dość konkretnie wskazuje podstawowe zastosowanie tego instrumentu, to jednak abstrahując od kwestii nazewnictwa i spraw marketingowych, to dość uniwersalny instrument.
PODSUMOWANIE
Podstawowe atuty testowanego modelu to niska waga korpusu i wyraźne, skonturowane brzmienie o zadziornym charakterze, który ma szansę przekonać nawet muzyków niechętnych w stosunku do gitar typu Telecaster. Za całkiem rozsądną ceną otrzymujemy gitarę, w której nietuzinkowy wygląd idzie w parze ze sporą uniwersalnością brzmieniową, a dodatkowo mamy sygnaturę świetnego muzyka, Brada Paisleya - taki instrument lepiej będzie trzymał wartość. Jednak ograniczanie się wyłącznie do zastosowań typu "country" byłoby zbytnim uproszczeniem, bo gitara sprawdzi się także w bluesie, muzyce pop czy klimatach alternatywnych.
Menzura: 25,5" = 648 mm
Korpus: paulownia+świerk
Gryf: klon
Podstrunnica: klon
Progi: 21 medium jumbo
Klucze: typ Kluson vintage
Mostek: Vintage style tele
Elektronika: Fender Custom-wound ’64 Tele (bridge), Fender Twisted Tele (neck), przełącznik 3-pozycyjny, VOLUME, TONE
Wykończenie: Silver Sparkle