IBANEZ FRIX6FEAH
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Stworzona z myślą o nieco cięższym, gitarowym brzmieniu seria Iron Label Ibaneza z każdym rokiem rośnie w siłę powiększając się o nowe, bardzo ciekawe modele.
Autor testu: Piotr Szarna
Przekrój stylistyczny, ilość wykończeń oraz klasowy osprzęt jest w stanie sprostać chyba najwybredniejszym gustom miłośników przesterowanych, rockowych i metalowych brzmień. Ostatnią nowością w tej rodzinie jest obecny w naszym teście Ibanez FRIX6FEAH-CSF, jako pierwszy z instrumentów nawiązującej do kształtów Tele linii FR dołączający do serii Iron Label.
BUDOWA
Ibanez FRIX6FEAH-CSF posiada mahoniowy korpus, na który naklejono cienki top z jesionu wykończony matowym lakierem Charcoal Stained Flat, czyli w czarno-szarym odcieniu dobrze oddającym "węglowy" kolor i bardzo ładnie podkreślającym fakturę drewna. Całość stylowo zdobi jeszcze szeroki, biały binding, który biegnie też dokoła całego gryfu o profilu Nitro Wizard. 3-częściową szyjkę złożoną z 2 zewnętrznych części klonu i środkowego paska bubingi przykręcono do korpusu czterema śrubami i zaopatrzono w hebanową, 24 progową podstrunnicę o płaskim promieniu 400 mm. Miejsce łączenia mocno wyprofilowano co w połączeniu z aksamitną powierzchnią całego tyłu instrumentu skutkuje znakomitą wygodą gry w wyższych pozycjach.
Szyjka ma grubość 19 i 21 mm przy pierwszym i dwunastym progu, a na główce ozdobionej klasycznym logo Ibaneza zamontowano w jednym rzędzie sześć blokowanych kluczy Gotoh Magnum Lock. Powierzchnia główki nawiązuje do wzoru i koloru topu, jednak tu już nie wyczuwamy pod palcami zmian głębokości faktury zastosowanego forniru. Czarny, stały mostek to sprawdzona konstrukcja Gibraltar Standard II z regulacją wysokości i menzury każdego z siodełek oraz strunami przechodzącymi przez korpus.
Układ elektryczny jest klasyką metalowych brzmień w postaci duetu aktywnych, ceramicznych humbuckerów EMG - pod mostkiem znalazł się model EMG 81, a przy gryfie EMG 60. Komora baterii 9V zasilającej układ znajduje się na spodzie w tylnej części korpusu. Maksymalnie uproszczone sterowanie obejmuje potencjometr głośności, 3-pozycyjny przełącznik konfiguracji pickupów oraz dodatkowy przełącznik "Kill switch", będący częstym gościem instrumentów serii Iron Label. Gitara oferuje klasyczną menzurę 25,5 cala i fabrycznie wyposażona jest w struny o grubości 10-46 strojone do standardowego E.
WRAŻENIA
Seria Iron Label przyzwyczaiła nas do bardziej drapieżnych, nowoczesnych kształtów przez co Ibanez FRIX6FEAH poprzez swój design nawiązujący do bardziej klasycznych modeli może czuć się wyobcowany, jednak dzięki ciemno-szaremu wykończeniu i czarnej podstrunnicy oraz białemu bindingowi bardzo dobrze wpasowuje się w obraz instrumentu stworzonego do ciężkiego grania. Bardzo ładnie podkreślona przez satynowy lakier faktura jesionu przywołuje na myśl wykończenie z otwartymi porami drewna a całości dopełniają dwa pickupy EMG i przełącznik "kill switch", mówiące wiele o przeznaczeniu gitary. Standardowo dla instrumentów Ibaneza gryf Nitro Wizard w połączeniu z niską akcją strun nie sprawi żadnych problemów przy nawet zaawansowanych wirtuozerskich wyczynach, a stały mostek zapewnia pewne i stabilne zachowanie strun przy dynamicznych riffach.
Gitara jest lekka i bardzo przyjemna w dotyku, na co wpływ ma matowe, satynowe wykończenie całości. Uwadze przy konstrukcji hard-tail nie mogą ujść też blokowane klucze Gotoha - obok stabilności stroju oferują szybką i wygodną zmianę struny w razie zerwania. Przy wyższej klasy instrumentach, a do takich można już zaliczyć serię Premium Ibaneza, przydałby się jeszcze do kompletu pokrowiec, ale przy tym osprzęcie, wykonaniu i cenie FRIX6FEAH, nie ma chyba na co narzekać.
BRZMIENIE
Bez podłączenia gitara odzywa się dynamicznie i sprężyście na strunach basowych, wyższe dźwięki ładnie wybrzmiewają i nie giną w całości, możemy więc przejść do sprawdzenia FRIX6 na wzmacniaczu. Z pewnością jest to instrument stworzony do mocniejszego grania, jednak włączamy najpierw kanał czysty.
Aktywne pickupy nie są idealnym partnerem dla pięknych, naturalnych cleanów, ale umówmy się, że przeznaczone są do innych celów. Przy okazji konstrukcje EMG często bardzo dobrze sprawdzają się przy pokładowych barwach rozłożonych akordów, szczególnie podczas zastosowania przestrzennych efektów jak chorus, pogłos czy delay. Nie inaczej jest w przypadku testowanego Ibaneza - barwa wydaje się mieć poszerzone w górze pasmo przy pracujących obu pickupach, a dzięki nieco ciemniejszemu brzmieniu mahoniu całość jest ładnie zbalansowana zachowując dobrą klarowność. Jednocześnie barwy nie można nazwać sterylną czy suchą, ma swój charakter i jak najbardziej inspiruje przy klimatycznych akordowych zagrywkach. Pickup przy gryfie wprowadza więcej dołu i nie traci też prezencji, barwa jest bardziej okrągła i również użyteczna przy akordach.
Mając taki instrument w rękach nie można się jednak doczekać, jak zabrzmi na mocnym przesterze. Po drodze włączamy jeszcze klasyczny, rockowy crunch. EMG to oczywiście większy poziom sygnału, więc wchodzimy tu już w rejon dosyć nasyconego rocka - bardzo ładnie wypadają pełne, grane w funkowy sposób akordy i riffy, które mają więcej drapieżności w górze w porównaniu do pasywnych humbuckerów. Przy zachowaniu dynamicznego dołu mamy tu mocną prezencję i kontur, który będzie idealnym dopełnieniem niskiego basu w sekcji.
Podkręcamy gain i przenosimy się do krainy metalu. EMG 81 przy mostku to klasyka mocnego grania - w testowanym Ibanezie nie potrzeba nic więcej. Tłuste i szybkie w odpowiedzi brzmienie niskich strun dopełnione jest agresywną, ale nie zapiaszczoną górą. Dynamiczny palm-muting skłania do myślenia o obniżonych strojach, tym bardziej że przy stroju E całość jest wyjątkowo klarowna, nawet przy szerszych, kilkuskładnikowych akordach. Na szybko zmieniamy strój na drop D i tu jest jeszcze lepiej. Środek jest nieco schowany, po włączeniu na solówce lekkiego podbicia środka wkraczamy w obszary nasyconego brzmienia o długim sustainie pojedynczych nut. Legato wychodzi wręcz "samo", a o aktywnych przetwornikach przypomina tylko nieco bardziej perkusyjny i wybijający się klik kostki. Pickup gryfowy jest dobrze zbalansowany - zostaje cały sustain i nasycenie, pojedyncze dźwięki ładnie ciągną i nie są zbasowane.
Przy riffach czuć już nieco większy dół, ale do tego celu mamy EMG 81 oraz bardziej konturowe połączenie obu humbuckerów. Dobrze działa też gałka głośności - po skręceniu o 2-3 działki (skali nie ma na potencjometrze, ale każdy sobie z tym na pewno poradzi) lekko zmniejszamy gain uzyskując jeszcze bardziej klarowny wariant przesteru. Ciepłego, czystego brzmienia tu nie uzyskamy, ale w razie potrzeby mamy kanał czysty wzmacniacza. W odwodzie czeka jeszcze kill-switch dla miłośników przerywanego, przesterowanego efektu "strobo", który jest chyba znacznie lepszą opcją niż sporadycznie, lub bardzo sporadycznie w przypadku ciężkich barw dotykany potencjometr tonów.
PODSUMOWANIE
Ibanez FRIX6FEAH to bardzo ciekawa propozycja dla gitarzystów rozglądających się za rasowym instrumentem do metalu, który jednocześnie wyróżniałby się wyglądem od wielu nowoczesnych, ale przyznajmy, bardzo podobnych do siebie gitar. Nowy przedstawiciel serii Iron Label łączy nawiązujący do tradycyjnych konstrukcji kształt z oryginalnym, stylowym wykończeniem, które w zestawieniu z brzmieniem oferowanym przez pickupy EMG idealnie wpasowuje się w nowe trendy metalowej sceny.
Top: jesion
Gryf: 3-częściowy klon/bubinga/klon,
Nitro Wizard
Podstrunnica: heban
Radius: 400 mm
Progi: 24 Jumbo
Klucze: Gotoh SG381 MG-T blokowane
Pickupy: EMG 81 (mostek), EMG 60 (gryf)
Układ elektryczny: 1 x VOLUME, przełącznik
3-pozycyjny, kill-switch
Mostek: Gibraltar Standard II
Wykończenie: matowe Charcoal
Stained Flat, biały binding