FENDER Standard Stratocaster

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
2006-02-01

Fender Stratocaster to chyba najbardziej rozpoznawalna gitara na świecie. Pomimo upływu czasu, rozwoju kosmicznych technologii i nowatorskich konstrukcji, Stratocaster niezmiennie od ponad 50 lat wyznacza standardy brzmieniowe. Począwszy od bluesa, a skończywszy na heavy metalu, niemal wszędzie usłyszeć można ten charakterystyczny sound, którego nie da się z niczym innym pomylić

W czym tkwi sekret tak wielkiego sukcesu? Podczas pracy Leo Fender konsultował z muzykami nawet najdrobniejsze szczegóły konstrukcji. W rezultacie otrzymał instrument, który nie narzucał gitarzystom swojego charakteru, lecz, spełniając ich oczekiwania, inspirował do poszukiwania własnej definicji brzmienia. Tak dzieje się do dziś. Fender Stratocaster jest żywą legendą - żywą, ponieważ coraz to nowa rzesza fanów nie pozwala o nim zapomnieć. Wygląda na to, że będzie się tak działo przez jeszcze długi czas...

Do testu otrzymałem dwa instrumenty: American Stratocaster i Standard Stratocaster. Różni je przede wszystkim kraj pochodzenia i, co za tym idzie, cena. Jak obydwa modele wypadną w konfrontacji ze sobą?

FENDER STANDARD STRATOCASTER

Fender Standard Stratocaster to młodszy brat amerykańskiego Stratocastera. Wykonany został w Meksyku, dzięki czemu jest o wiele tańszy od wersji amerykańskiej, co skutkuje lepszą dostępnością dla mniej zamożnych muzyków. Olchowy korpus pokryto czarnym lakierem. Estetycznie położony, nie budzi zastrzeżeń. Mostek to najprostszy model Fendera Synchronized Tremolo. Oparty na sześciu wkrętach, jak na klasyczną konstrukcję przystało, pracuje poprawnie, choć bez rewelacji. Do białej, trójwarstwowej płyty maskującej zamontowano trzy przetworniki single coil, zbudowane w oparciu o magnesy ceramiczne. Klonowy, jednoczęściowy gryf przykręcony jest za pomocą czterech śrub. Nie znajdziemy tutaj mechanizmu pozwalającego regulować kąt, pod jakim gryf łączy się z korpusem. Zważywszy na to, że rozwiązanie to jest dość często krytykowane ze względu na awaryjność i niekorzystny wpływ na sustain, może to i dobrze... Klonowa podstrunnica, jak informuje producent, zaopatrzona jest w 21 progów typu medium. Są one dość niskie i wąskie, co ułatwia grę akordową. O ile omawiając gitarę American Stratocaster zachwycałem się nabiciem i ogólnym wykonaniem progów, o tyle w przypadku Fendera Standard Strat nie jest już tak różowo. Nabicie jest w miarę równe, ale bardzo słabe wypolerowanie sprawia, że podciągając strunę wyczuwa się i, co gorsza, słyszy efekt tarcia. Utrudnia to grę i niekorzystnie wpływa na jakość dźwięku. Końce progów także pozostawiają wiele do życzenia. Są ostro zakończone, w niektórych miejscach nieznacznie wystają spoza podstrunnicy, co jest wyczuwalne podczas zmiany pozycji dłoni. Oczywiście, te mankamenty można łatwo zniwelować, jeśli posiadamy kawałek papieru ściernego i odrobinę ślusarskiej smykałki. Świadczy to jednak o klasie instrumentu, chociaż wydaje mi się, że tak poważna firma, jaką jest Fender, nie powinna sobie pozwalać na takie niedociągnięcia nawet w tańszych modelach.

Podstrunnica, jak na klon przystało, jest bardzo jasna, a zatem podatna na przebarwienia i zabrudzenia. Niestety, nie została polakierowana, ciężko więc będzie zadbać o jej czystość.

Ostatnim elementem gitary, który opiszę, są klucze. Zastosowano tu sprawdzone, zamknięte stroiki olejowe Fender Cast. Pracują płynnie, bez niespodzianek. Przed podłączeniem instrument wymagał tylko dokonania niewielkich korekt. Operacje te przebiegły sprawnie i bez ofiar.

Fakt zastosowania do budowy przetworników magnesów ceramicznych sprawia, że Standard Strat oferuje mocną, szeroką barwę. Dźwięk jest ostrzejszy, z większą ilością góry niż w przypadku wersji amerykańskiej. Mocny atak i wyeksponowane wysokie częstotliwości mogą być skutkiem zastosowania klonowej podstrunnicy. Trochę brakuje tu sustainu, dźwięk mógłby trwać nieco dłużej, aczkolwiek mieści się to w normach przyjętych dla instrumentów tej klasy. Przetwornik przy gryfie jest bardzo selektywny. Po przesterowaniu ukazuje bardzo ładną głębię, z odpowiednio zarysowaną górą. Sprawdza się doskonale zarówno przy grze akordowej, jak i solowej. Łącząc przetworniki NECK i MIDDLE oraz MIDDLE i BRIDGE osiągniemy doskonałe, dzwoniące brzmienie - absolutnie klasyczne i, w przypadku omawianego instrumentu, bardzo dobre. Przetwornik przy mostku jest mocny, szeroki brzmieniowo, doskonale się przesterowuje. Oferuje dużo miękkiego środka, który świetnie przebija się podczas gry solowej.

Przetworniki zdecydowanie są mocną stroną tego modelu. Świetnie dobrane do instrumentu, nadają mu nieco rockowy charakter. Gryf posiada wygodny profil C i doskonale leży w dłoni. Gitara jest dobrze wyważona, ergonomiczny korpus nie przeszkadza w grze. Akcję strun można ustawić dostatecznie nisko, żeby gra była przyjemnością, a nie walką z materią.

Ogólnie rzecz biorąc, na Fenderze Standard Stratocaster gra się przyjemnie i z łatwością. Taki stan rzeczy może popsuć tylko jedno - siodełko. Rowki na struny są dość niedokładnie ponacinane, co skutkuje w dwojaki sposób. Po pierwsze, wysokość wiolinowych strun nad pierwszym progiem jest za duża. Oprócz niewygody gry, jaką to niesie za sobą, w znaczący sposób wpływa to niekorzystnie na strojenie instrumentu w pierwszych pozycjach. Drugi problem to blokowanie się strun przy podciąganiu. Gitara rozstrajała się po paru dźwiękach, nawet bez podciągania. Czasem doprowadzało mnie to do frustracji. Ten problem można rozwiązać właściwie w kilka minut, pod warunkiem, że umiemy się posługiwać nożykiem i pilniczkiem do paznokci. Jest to jednak kolejna rzecz, jaką musimy poprawiać, chcąc być pewnym długiej i bezawaryjnej pracy instrumentu. Są to oczywiście mniej lub bardziej istotne niuanse i nie można zapominać, że najważniejsze jest brzmienie. To zaś, w przypadku testowanego egzemplarza, jest naprawdę dobre.

KONFRONTACJA

Egzemplarz amerykański jest bezsprzecznie wykonany lepiej. Nie znajdziemy tu żadnych niedoróbek, niczego nie trzeba samemu poprawiać. No, może oprócz siodełka, które, z racji materiału, z jakiego zostało wykonane, jest najsłabszym elementem obydwu instrumentów. Myślę, że jego wymiana na rolkowe lub grafitowe podniosłaby walory użytkowe obydwu omawianych gitar. Konstrukcyjnie meksykańskiemu modelowi nie można niczego zarzucić. Po dokonaniu kilku drobnych poprawek otrzymamy solidny instrument, który będzie nam służył latami. O ile można zauważyć wyraźne różnice w jakości wykonania obydwu egzemplarzy, o tyle sprawa brzmienia nie jest już taka oczywista. Gitara gra albo dobrze, albo źle.

Moim zdaniem, te instrumenty reprezentują podobną klasę brzmieniową. Oczywiście, każdy z nich ma indywidualny charakter, wynikający chociażby z zastosowania różnych przetworników. Niemniej jednak, nie można tutaj mówić o jakimś wielkim kontraście jakościowym. Grają po prostu inaczej.

Pozwoliłem sobie na mały eksperyment. Używając tego samego wzmacniacza na tych samych ustawieniach dokonałem tzw. ślepego testu. Adresatami byli znajomi, zawodowi muzycy, którzy mieli odpowiedzieć na pytanie: który instrument odzywa się lepiej. Po wysłuchaniu próbek nikt nie był w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi... Wnioski zostawiam Wam, drodzy Czytelnicy. Żeby nie być gołosłownym, na płycie dołączonej do tego wydania miesięcznika Gitarzysta znajdziecie utwór, nagrany za pomocą obydwu instrumentów. Celowo nie podaję informacji, w którym momencie gra który egzemplarz - po to, aby każdy mógł spróbować samemu doszukać się różnic brzmieniowych.

PODSUMOWANIE

Obydwa instrumenty wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Mimo to, że różni je cena, meksykańskiemu egzemplarzowi nie można w zasadzie niczego zarzucić, oprócz nieco słabszej jakości wykonania. Czas obalić mity mówiące, że brzmienie gitary zależy w głównej mierze od kraju, w którym została wykonana.

Testowanie tak klasycznych konstrukcji przypomina trochę próbę opowiadania historii świata na nowo. Właściwie przez tyle lat powiedziano i napisano o Stratocasterze tyle, że ciężko oczekiwać jakichś niespodzianek. Pomimo to, na uznanie zasługuje fakt, że firma, która bazuje na wypracowanej legendzie, w dalszym ciągu produkuje dobrej klasy instrumenty. Myślę, że najlepszym testem dla tej konstrukcji są tysiące nagranych płyt, zaufanie wielu topowych muzyków oraz kolejne pokolenia gitarzystów. To właśnie oni przyczyniają się do tego, że, mimo ogromnej konkurencji na rynku instrumentów, Stratocastery są w dalszym ciągu gitarami najczęściej wykorzystywanymi we wszystkich stylach muzycznych.

Krzysztof Błaś

Korpus: olcha; Gryf: klon (profil C), przykręcany; Podstrunnica: klon;
Progi: 21 medium; Klucze: Fender Standard Cast;
Mostek: Fender Synchronized Tremolo; Przetworniki: 3 single (magnesy
ceramiczne); Wykończenie: czarny lakier o wysokim połysku;
Kraj produkcji: Meksyk


Wynik testu
Wykonanie:
4
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5
Wygoda:
4