FENDER American Special Stratocaster

Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna

Pozostałe testy marki FENDER
Testy
2014-03-03
FENDER - American Special Stratocaster

Przez długi czas pozycję "najtańszej" w katalogu Fendera serii produkowanej w USA zajmowały modele American Standard. W niższym przedziale cenowym, muzyk marzący o logo Fendera mógł kupić tylko instrument meksykański..

Zmieniło się to przed laty wraz z nadejściem serii Highway 1, która łączyła przystępną cenę, amerykański rodowód oraz specyfikację hot-rod. Wprowadzona kilka lat temu na rynek linia American Special plasuje się pomiędzy Highway 1 (której jest ideowym następcą), a słynnym "amerykańskim standardem", który zgodnie z nazwą rzeczywiście stał się synonimem słowa "Stratocaster" na całym świecie. Seria ta reklamowana jest hasłem: "Dla ludzi, przez ludzi" ("For the People, by the People").

Parę instrumentów z serii American Special (Strata i Tele) mieliśmy już w naszej redakcji 2-3 lata temu. Jednakże zachęceni popularnością tego modelu postanowiliśmy przyjrzeć mu się ponownie, tym bardziej, że dzięki uprzejmości polskiego przedstawiciela marki - Sebastiana Posłusznego - do siedziby redakcji dotarł egzemplarz w niezwykłym, oldschoolowym kolorze: Surf Green. Lakier taki wykorzystywany był pierwotnie przez Fendera w latach sześćdziesiątych - dokładnie od 1960 do 1965 roku. Co ciekawe, wiele z tych słynnych kolorów, takich jak Surf Green czy Lake Placid Blue, pochodziło wprost z amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego. Przykładowo, pierwszy z nich zobaczycie na zachowanych egzemplarzach Chevroleta z 1957 roku, a drugi na Cadillacach z tego samego rocznika. Co więcej, były to w tamtych latach dokładnie te same lakiery, wytwarzane przez firmę Du Pont. Co poza wspaniałym lakierem kryje ten instrument? Zajrzyjmy pod maskę...

BUDOWA


Korpus gitary Fender American Special Stratocaster wykonany został z olchy, która obok jesionu jest najpopularniejszym drewnem używanym do budowy tego typu instrumentów. Cała elektrownia zamontowana jest tradycyjnie na białej, trójwarstwowej maskownicy. Podstawę układu stanowią trzy przetworniki Fender Texas Special, opracowane niegdyś z myślą o teksańskim, bluesowym tornado o nazwie Stevie Ray Vaughan. Przystawki współpracują z pięciopozycyjnym przełącznikiem oraz trójcą potencjometrów: VOLUME (master), TONE 1 i TONE 2. W przypadku potów tonów zastosowano układ Greasebucket, dzięki któremu można skręcać górę pasma nie dodając jednocześnie basów.

Środkowy single-coil nawinięty jest z odwrotną polaryzacją, przez co pozycje druga i czwarta przełącznika (czyli skrajne pickupy połączone ze środkowym) są bezszumowe. Mostek to firmowe Vintage-Style Synchronized Tremolo, czyli tradycyjne tremolo przymocowane do korpusu sześcioma wkrętami, z siodełkami z giętej blachy - na każdym z nich wybite są napisy "Fender". Zamontowane na topie korpusu gniazdo typu "jack" to już trademark Fendera - swoim kształtem także nawiązuje do motoryzacyjnych trendów designerskich lat pięćdziesiątych. Z tyłu korpusu znajdziemy kolejną maskownicę - tym razem skrywającą system sprężyn mostka tremolo.

Klonowy gryf o profilu "Modern C" przykręcony jest czterema wkrętami. Na klonowej podstrunnicy znajdziemy 22 progi Jumbo oraz markery w postaci czarnych kropek. Zarówno tył gryfu jak i podstrunnica wykończone są satynowo. Radius podstrunnicy wynosi 241 milimetrów (czyli 9,5 cala). Siodełko na jej szczycie wykonane zostało z syntetycznej kości.

Główka tego modelu nawiązuje do lat siedemdziesiątych w historii firmy Fender. Wówczas to, pod rządami koncernu CBS (który kupił markę od Leo Fendera) wprowadzono jej nowy kształt - większy, bardziej wyrazisty, jakby przerysowany. Design ten ma do dziś swoich wiernych fanów (także wśród znanych muzyków, czego przykładem jest Yngwie Malmsteen), ale i zagorzałych przeciwników, którzy twierdzą, że główka jest karykaturą oryginalnego designe'u Leo Fendera. Ale przecież - De gustibus non est disputandum - czyż nie? Na główce przykręcone są dwa drzewka podtrzymujące pary strun 1-2 oraz 3-4. Od tej strony mamy także dostęp do pręta regulującego relief gryfu. Sześć zamkniętych kluczy olejowych zamocowanych w jednym rzędzie to konstrukcja znana już z innych modeli Fendera. Wszystko już obejrzeliśmy? Chyba tak - czas więc włożyć kluczyki do stacyjki tego zielonego Chevy.

GRAMY


Wykończony satynowo gryf to jest coś co bardzo lubię - jest miły w dotyku i dłoń się na nim nie blokuje nawet po dłuższym graniu. Fenderowski profil "Modern C" stał się już w zasadzie standardem - nie za gruby, nie za cienki - ten design był dopracowywany latami i dla większości osób powinien być wygodny. Cenię sobie także nieco bardziej płaski radius niż w modelach vintage - podstrunnica oczywiście nie jest płaska, nadal jest lekko zaokrąglona, ale struny wiolinowe nie blokują się już na wysokich progach przy podciąganiu. Kolejnym odstępstwem od tradycji są progi jumbo - wygodniej się na nich podciąga (palce nie ocierają się tak bardzo o podstrunnicę) i łatwiej gra się legato.

Zobaczmy jak brzmi ten Strat. Przetworniki Texas Special mają dość charakterystyczny kontur i nawet w piątej pozycji przełącznika (sam pickup pod gryfem) mniej jest tu takiego vintage- 'owego powietrza w barwie, a więcej szklanki - wyraźnie podkreślony jest wyższy środek. Wyczuwalna jest także nieco mocniejsza kompresja - przystawki grają dość dynamicznie i z pazurem, nawet na fabrycznie założonych "dziewiątkach", które na vintage'owych singlach mogłyby brzmieć zbyt słabo. Zaryzykowałbym nawet tezę, że ten Strat na dziewiątkach brzmi jak na dziesiątkach. Barwa jest mocno zarysowana i dobrze przebija się przez tło. W czwartej pozycji (gryf + środek) mamy charakterystyczne dzwoneczki, które nabierają bardziej agresywnego charakteru w pozycji drugiej (środek + mostek). Tutaj także świetnie brzmią wszelkiej maści funkowe riffy, a tłumione, szczypane uderzenia kostką, na przemian w struny basowe i wiolinowe, świetnie symulują efekt wah. Dodanie do tego wszystkiego odrobiny overdrive'u powoduje jeszcze lepsze rezultaty.

Gitara bardzo ładnie kontroluje zakres przesterowania gałką VOLUME. Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowany tu w potencjometrach TONE układ Greasebucket. Dzięki niemu barwa po skręceniu tonów nie jest przesadnie zamulona. Przydaje się to szczególnie w przypadku przystawki pod mostkiem, która może być zbyt jasna w riffach i lekkie wycofanie tonów ratuje sytuację.

PODSUMOWANIE


Moje zdanie co do modelu American Special nie zmieniło się przez te wszystkie lata. Świetne wykonanie, podrasowana specyfikacja (pickupy, progi, poty TONE), rasowe brzmienie, wygoda gry i tak pożądany przez większość napis z tyłu główki: MADE IN U.S.A. Jeśli szukasz Stratocastera, a nie stać Cię jeszcze na Custom Shop, to Fender American Special będzie dobrym wyborem. W tej gitarze nie ma w zasadzie nic, czego można by żałować, a wręcz przeciwnie. No, może poza brakiem twardego futerału w zestawie. Ale coś za coś...


korpus: olcha
gryf: klon
podstrunnica: klon
progi: 22 jumbo
profil gryfu: "C"
promień podstrunnicy: 9,5" (241 mm)
menzura: 25,5"
układ elektryczny: przetworniki Texas
Special (3), przełącznik 5-pozycyjny,
potencjometry VOLUME (1) i TONE
(2), układ Greasebucket
klucze: Fender Standard Cast/Sealed
Tuning Machines
mostek: Vintage Style Synchronized Tremolo
wykończenie: Surf Green
w zestawie: pokrowiec, akcesoria
kraj pochodzenia: USA


Krzysztof Inglik

Wynik testu
Wykonanie:
6
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
6
Wygoda:
6
Posłuchaj Testowany sprzęt