IBANEZ RG3XXV
Rodzaj sprzętu: Gitara elektryczna
Zacznijmy może nietypowo, jak na test, twierdzeniem, że Ibanez to jedna z tych firm, bez której muzyka jaką znamy dzisiaj, nie byłaby taka sama. Wystarczy rzucić okiem na rozmowę z Artystą, który gości na okładce tego numeru Gitarzysty. Ale czy coś jeszcze? Zobaczmy
Przede wszystkim to Ibanez jest w dużej mierze odpowiedzialny za aferę z podróbkami znanych modeli gitar - aferę, bo okazało się, że w wielu przypadkach tańsze kopie są wyższej jakości niż drogie oryginały i ludzie zaczynają je zbyt masowo kupować - w przeciwnym razie nigdy nie byłoby słynnych procesów jakie Japończykom wytoczyli "giganci". Tak więc Ibanez zmienił rynek na korzyść konsumentów (muzyków), zmuszając inne firmy do obniżenia cen i bardziej skrupulatnej kontroli jakości swoich produktów.
Po drugie, to potomkowie samurajów wprowadzili do obiegu obowiązującą dziś definicję "Super Strata" - model RG (w oparciu o Jema, czyli sygnaturę dla Steve'a Vaia) - a zaraz potem, Universe, siedmiostrunowego elektryka, który rozpoczął całe to szaleństwo z obniżonymi strojami, które skończyło się na ośmiostrunowych potworach, obłaskawianych przez muzyków kapel takich jak Animals As Leaders, czy Meshuggah. W tym roku obchodzimy XXV rocznicę wprowadzenia na rynek serii RG (skrót od Roadstar Guitar), którą Hoshino świętuje powołując do życia trzecią odsłonę jubileuszowych modeli: RG3XXV. Właśnie taką gitarę teraz dla Was oglądam. Pamiętacie katalog Ibaneza na rok 1991? W nim właśnie zadebiutował model RG565, dostępny wówczas w czterech kolorach - RG3XXV wygląda jak klon tamtej gitary...
Budowa
Korpus, jak przystało na serię RG, wykonany jest z lipy. Pokryto go niebieskim, lekko brokatowym lakierem, oznaczonym w katalogu jako Laser Blue (druga opcja to czerwony - Candy Apple). Główka w tym modelu jest odwrócona, a klucze umieszczone w jednej linii od dołu. Klonowy, trzyczęściowy gryf, z klonową podstrunnicą ozdobioną błękitnymi markerami, mocowany jest czterema śrubami, osadzonymi w specjalnym frezowaniu. Profil gryfu to Wizard III - klasyczna szerokość przy siodełku to 43, a przy ostatnim progu 58 milimetrów. Grubość przy pierwszym progu wynosi 19, a przy dwunastym, 21 milimetrów. Radius, nieco bardziej okrągły niż w oryginalnej konstrukcji: 400mm. Pełne dwie oktawy na każdej strunie zapewniają 24 progi rozmiaru jumbo.
W RG3XXV zamontowano dwa przetworniki, bez użycia maskownicy: pickup pod mostkiem to DiMarzio DP220 D Activator (na ramce), a pod gryfem DiMarzio DP180 Air Norton-S, zamontowany bezpośrednio w korpusie. D Activator jest pickupem opartym o magnes ceramiczny, z rezystancją 11,4 kOhm i wysokim sygnałem wyjściowym - 470 mV (został zaprojektowany jako pasywna alternatywa dla pickupów aktywnych). Z kolei Air Norton-S, jakkolwiek również zbudowany na magnesie ceramicznym i z podobną rezystancją (11,2 kOhm), ma już o wiele niższy sygnał - 280mV. Jest to wersja rozmiaru singla (z dwoma ostrzami) popularnego humbuckera Air Norton. Pełną kontrolę nad przystawkami zapewnia pięciopozycyjny switch i dwa potencjometry: VOLUME i TONE. Oprócz standardowych opcji połączeń pickupów, oferowanych zwykle w gitarach z układem HH (czyli mostek, mostek+gryf i gryf), mamy tutaj wewnętrzne cewki obu humbuckerów (pozycja II) oraz równolegle połączone cewki humbuckera pod gryfem (pozycja IV). Mostek w tym rocznicowym RG to Edge Zero II z systemem ZPS3Fe (Zero Point System). Dostęp do niego mamy od tyłu, przez otwory wycięte w płytce maskującej sprężyny. Specjalnym pokrętłem ustawić można twardość/reakcję sprężyn. Jeśli ktokolwiek miałby ochotę pozbyć się stabilizującego systemu, wystarczy zdjąć blokadę i już można się cieszyć tradycyjnie funkcjonującym floyd-rosem, z całym dobrem inwentarza, jak flutter czy odstrajanie się gitary podczas podciągania.
Wrażenia
RG3XXV przybywa do nas w kartonie - to trochę słabo jak na model rocznicowy oznaczony "25th Anniversary". Na szczęście dystrybutor - firma Meinl - zadbał o firmowy pokrowiec Ibaneza i pasek, dorzucone gratis do instrumentu. Na główce zawieszka informująca o przeprowadzonej kontroli jakości. Gitara wychodzi obronną ręką z pierwszych oględzin - wykonana jest profesjonalnie, wszystkie elementy i osprzęt spasowane są bez zarzutu, lekko brokatowy lakier położony jest jak należy, a metalizowane logo na główce robi pozytywne wrażenie. Od tej strony nie ma się do czego przyczepić. Trochę gorzej jest z "czuciem" tego instrumentu - od razu czuć, że to nówka sztuka, nierozegrana surowizna prosto z fabryki. A więc na sucho bez rewelacji. Sprawdźmy zatem gitarę pod względem manualnym. Korpus to już klasyka - wygodnie wkomponowuje się w grającego, dostęp do wysokich pozycji lepszy niż trzeba - pod względem ergonomii rewelacja, ale to już znamy z serii RG, do tego przywykliśmy i umówmy się, że nie robi to na nas wrażenia. Gryf jest poprawny, nie jest może tak wygodny jak oryginalny Wizard, ale na tle innych marek wyróżnia się na pewno. Wykończenie koron progów mogłoby być bardziej precyzyjne - tu i ówdzie czuć pod palcami szorstkie krawędzie. A jak instrument sprawuje się pod prądem?
Po włączeniu Ibaneza RG3XXV do wzmacniacza pierwsze (przyznam średnie) wrażenie zaczyna się rozwiewać jak poranna mgła. Niektóre instrumenty grają na sucho lepiej niż elektrycznie. Tutaj jest odwrotnie - wiosło nagle łapie wiatr w żagle i wyraźnie chce się bawić. W dużej części jest to zapewne zasługą markowej elektroniki (przystawki DiMarzio), ale widać też, że gitara jest po prostu nierozegrana i potrzebuje trochę czasu, by się odpowiednio odzywać. Przetwornik pod mostkiem - D Activator - jest bardzo plastyczny, ładnie reaguje na gałkę VOLUME, a na przesterze przesycony jest harmonicznymi, przez co sztuczne flażolety wyskakują nam bezproblemowo, jak spod palców Dimebaga, czy Zakka. Pickup pod gryfem - Air Norton-S - jest kleisty, a jego charakter określiłbym jako pośredni pomiędzy humbuckerem, a singlem. Po tym pierwszym dziedziczy spory sygnał i pełne pasmo, a po drugim podatność na artykulację, charakterystyczną dla przystawek zbierających sygnał ze strun tzw. wąskim polem. Niestety gorzej czyści się przy skręcaniu gałki VOLUME - barwa staje się stłumiona i nieco matowa. Dość interesująca jest IV pozycja przełącznika, czyli cewki humbuckera gryfowego połączone równolegle. Fajnie gra się na tym zarówno podkłady jak i wymagające wyczyszczenia z drive'u riffy na przesterze.
Podsumowanie
Ibanez RG3XXV wywołuje we mnie ambiwalentne odczucia. Z jednej strony pozytywne skojarzenia i nostalgię za kultowym RG565 z początku lat 90. oraz dość dobre brzmienie (szczególnie to przesterowane). Z drugiej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że firmę stać na więcej i w przypadku modeli jubileuszowych moglibyśmy oczekiwać czegoś więcej. Pomijając fakt, że testowany egzemplarz ewidentnie potrzebował rozegrania, perspektywa zdobycia rasowego, rockowego wiosła z dobrej klasy, markowym osprzętem, za niecałe trzy tysiące PLN, wydaje mi się dość kusząca.
gryf: klon
podstrunnica: klon
progi: 24, jumbo
przystawki: DiMarzio D Activator (mostek), DiMarzio Air Norton-S (gryf)
potencjometry: VOLUME, TONE
przełącznik: pięciopozycyjny
mostek: Edge Zero II + system ZPS3Fe
w zestawie: pokrowiec i pasek Ibanez
kraj pochodzenia: Indonezja
Krzysztof Inglik