PIGTRONIX Philosopher’s Tone, Disnortion, Mothership

Rodzaj sprzętu: Efekty

Pozostałe testy marki PIGTRONIX
Testy
2010-07-06
PIGTRONIX - Philosopher’s Tone, Disnortion, Mothership

Tym razem na początek bajka o trzech świnkach... Dawno temu, w zamorskim kraju, gdzie po wyginięciu dinozaurów wymyślono rock and rolla, przyszedł na świat chłopiec, który w wieku młodzieńczym zaczął grać na gitarze i majstrować w gitarowej elektronice, aż stał się z tego znany wśród lokalnych muzykantów

W czasach, gdy większości Czytelników naszego magazynu nie było jeszcze na świecie, jego nazwisko było prawie tak samo sławne jak efekty, które tworzył, pracując w firmie Electro- -Harmonix. Pochodzące sprzed ery płyty kompaktowej urządzenia o miłych dla ucha nazwach: Blaster, Clone Theory, Deluxe Big Muff, Polyphase i wiele innych, a także specjalne wynalazki dla zespołu Pink Floyd - to wszystko jest dziełem tego właśnie człowieka, Howarda Davisa. Howard to pasjonat, który - jak mało kto w USA - jest prawdziwie wierny idei rockowej wolności ze wszystkimi jej zewnętrznymi oznakami, i to bez względu na wiek - niezmiennie są to długie włosy i czarna skóra (oczywiście jako podstawa garderoby codziennej i odświętnej). Ale to jeszcze nie koniec opowieści, bowiem Howard od 2005 roku współpracuje z firmą Pigtronix, której założycielem jest gitarzysta David Koltai. Połączenie pasji tych dwóch wyjątkowych osobowości zaowocowało stworzeniem serii wyjątkowych efektów, spośród których prezentujemy w tym miesiącu trzy "świnki" (graficznym symbolem firmy jest postać sympatycznego prosiaczka w zielonych okularach).

Przy pierwszych oględzinach uwagę zwracają charakterystyczne cechy, takie jak: zaskakujące nazwy, interesujące wzornictwo i wykończenie graficzne oraz niejednolite rozmieszczenie gniazd, które w pierwszej chwili wydaje się być kompletnym bezsensem, bo niby jak te pudełka poukładać w pedalboardzie? Takie ustawienie może mieć jednak pewne plusy - przecież nie wszyscy producenci budują efekty w identycznych rozmiarach, które można łączyć sztywnymi konektorami (jak np. serie efektów Boss, EBS czy Ibanez). Urządzenia mogą się wpasować wszędzie tam, gdzie nie będzie miejsca na nic innego. Mankamentem jest jednak konieczność stosowania zasilaczy odbiegających od 9-woltowego standardu, na szczęście są one w grubo wyściełanych gąbką pudełkach. Efekty są w dużej części budowane ręcznie, o czym świadczą minimalnie nierówno nawiercone otwory do montażu potencjometrów czy autograf człowieka malującego wyjątkowo solidne obudowy.

PHILOSOPHER'S TONE


"Ton Filozofa" daje możliwość dotknięcia problemów egzystencji dźwięku chordofonu szarpanego poddanego amplifikacji w otaczającym je środowisku dźwiękowo-przestrzennym, poprzez wpływ na zmysłowe postrzeganie przez słuchacza tego, co jako byt falowy, będący następstwem myśli, zostaje przeobrażone w czasie w przestrzeni barwy oraz chwilowego ciśnienia akustycznego. Prościej: kompresor/sustainer i przester typu distortion w jednym pudełku. Jedno i drugie nadzwyczaj proste w obsłudze dzięki pięciu potencjometrom: GRIT (przester), SUSTAIN (wybrzmienie), BLEND (natężenie kompresji), TREBLE (filtr obcinający górę pasma) i VOLUME (głośność). Efekt spisuje się znakomicie, nie psuje brzmienia i ma duże możliwości - od lekko skompresowanych czystych dźwięków (dzięki czemu dobrze słychać gitarę, a nie działanie kompresora) przez typową pompkę, po ekstremalnie długie dźwięki od czystych do metalowego rzężenia z jednakową głośnością w każdym momencie.

Philosopher’s Tone
to świetny efekt zarówno dla metafizyków, bluesowych egzystencjalistów, punkowych nihilistów, jak i metalowych ateistów. Cechą najlepszych efektów jest to, że po jednym włączeniu nie chce się ich wyłączać, tylko grać - tak też jest i w tym przypadku. Nawet jeśli go wyłączymy, ze ścieżki sygnału przeniesie się on w niebyt, co powoduje true bypass. Jedyny mankament to niekompatybilność napięcia zasilania z 9-woltowym standardem, bowiem by pofilozofować, potrzebne jest napięcie od 12 do 18V (w komplecie zasilacz 15V).

DISNORTION


Rozbudowany przester zawiera w sobie trzy niezależne efekty o wdzięcznych nazwach: Touch Sensitive Tube Sound Overdrive (overdrive), Searing Hot Fuzz (fuzz), Frequency Doubling Octava Up (octawer), a ponadto wyjście CLEAN, które umożliwia wykorzystanie efektu jako rozdzielacza sygnału. Overdrive, jak sama nazwa wskazuje, skierowany jest przede wszystkim do wielbicieli lekko przesterowanych brzmień, i trzeba przyznać, że jest wyjątkowo czuły na artykulację i brzmi bardzo lampowo jak na efekt oparty na półprzewodnikach, szczególnie gdy filtr barwy przekręcimy w lewą stronę. Fuzz daje aż sześć różnych brzmień: Full Range, F.A.T. (Mid Boosted), Smooth, Treble, Mid Scoop i Bass. Operując pokrętłami wyboru filtra i czułości, możemy uzyskać brzmienia od dość ciepłych, wręcz tłustych, przesterów do tzw. spawarki niczym z tranzystorowych piecyków produkcji NRD-owskiej lub radzieckiej, a nawet ekstremalny fuzz z obciętym dołem przypominający samoróbkę wykonaną z kilku przypadkowych części. Octava (oktawa w górę od dźwięku podstawowego) przypomina jedno z charakterystycznych brzmień Jimiego Hendriksa - efekt na tyle oryginalny brzmieniowo, że przydatny jest tylko do specyficznych zastosowań. Wymaga od muzyka dyscypliny i dokładnej artykulacji. Jest znakomitym dodatkiem do dwóch poprzednich.

Podobnie jak "filozoficzny" kompresor, Disnortion prezentuje bardzo korzystną relację jakości do ceny, ponieważ kupując go, nabywamy trzy znakomicie brzmiące efekty w jednym pudełku, i w tej konfiguracji nawet zasilacz 15V przestaje być koszmarem.
Jeśli ktoś chciałby zgłębić temat ewolucji brzmień przesterowanych w historii muzyki rozrywkowej ostatnich 60 lat, Disnortion z powodzeniem zastąpi kilkanaście, często dość drogich i trudno osiągalnych kostek. Po kilku eksperymentach z przynajmniej dwiema gitarami i przy dobrym opanowaniu korekcji we wzmacniaczu można z niego wycisnąć większość charakterystycznych brzmień używanych przez kilkunastu najbardziej rozpoznawalnych gitarzystów świata.

MOTHERSHIP


Dla gitarzysty syntezator jest trudny do opanowania zarówno pod względem obsługi, jak i techniki wydobywania dźwięków. Jeśli ktoś nigdy nie miał do czynienia z klasycznymi syntezatorami, na początku nic nie będzie jasne, a pierwsze dźwięki będą wprawiać w osłupienie tak muzyka, jak i najbliższe otoczenie. Z kolei dla doświadczonego klawiszowca jest to urządzenie wręcz banalnie proste. Na pokładzie Mothership (statku-matki) działa jeden oscylator generujący przebiegi prostokątne (typu fuzz box) i trójkątne (o łagodniejszym brzmieniu) z podwójnym strojeniem - potencjometrem głównym i precyzerem (tak jak klucz i mikrostrojnik w gitarze). Wysokość dźwięku ustala się w zakresie od dwóch oktaw poniżej do dwóch oktaw powyżej dźwięku podstawowego. Całość wzbogaca funkcja glide, którą najprościej można określić jako syntetyczny slide (można go wyłączać standardowym przełącznikiem nożnym, a bez niego - przekręcając potencjometr skrajnie w lewo).

Dźwięki syntetyczne można mieszać z czystym brzmieniem gitary. Dźwięk z oktawera możemy wypuścić oddzielnym wyjściem do innego efektu bądź wzmacniacza. Całość wzbogaca możliwość podłączenia pedału ekspresji, który będzie działał jako Whammy. Nie podejmuję się pisać nic więcej na temat brzmienia oprócz tego, że dzięki temu urządzeniu dźwięk gitary można zamienić w brzmienie przypominające klasyczny syntezator (np. minimoog). Jedna uwaga techniczna: aby wydobyć dźwięki przypominające muzykę (a nie kosmiczny hałas), należy mocno uderzać pojedyncze dźwięki, tłumiąc dokładnie pozostałe struny. Nic nie stoi na przeszkodzie, by syntezatora działającego na napięciu 40V używać z innymi instrumentami niż gitara czy nawet z wokalem, co zapewni niezapomniane wrażenia.

PODSUMOWANIE


Tak niecodzienne i nowatorskie efekty nie powstałyby, gdyby ich twórcy byli ludźmi opętanymi chęcią zysku ze sprzedaży uniwersalnej masówki (choć wiadomo, że i takie towary też są potrzebne). Prezentowane urządzenia charakteryzują się oryginalnością konstrukcji, brzmienia oraz wykończenia. Są to produkty niszowe dla muzyków o ściśle określonych potrzebach. Z drugiej strony - mają szansę zyskać popularność dzięki swoim możliwościom, ponieważ każde z tych urządzeń zawiera od dwóch do trzech efektów i kilka przydatnych funkcji dodatkowych.

Pigtronix Philosopher’s Tone:
regulatory: GIRT, SUSTAIN, BLEND, TREBLE, VOLUME
trye bypass: tak
zasilanie: zasilacz 15V DC
wymiary: 112×61×40mm (S×W×G)

Pigtronix Disnortion
efekty: 3
regulatory: LEVEL (3), GAIN (2), FILTER (1), SHAPE (1), TONE (1)
trye bypass: tak
zasilanie: zasilacz 15V DC
wymiary: 188×117×38mm (S×W×G)

Pigtronix Mothership
regulatory: RING MOD LEVEL, RING MOD TUNE, VCO LEVEL, VCO TUNE, VCO FINE, WHAMMY RANGE, CLEAN SIGNAL LEVEL, SUB OCTAVE LEVEL, GLIDE, MASTER VOLUME
funkcje dodatkowe: Whammy, Remote Glide
trye bypass: tak
zasilanie: zasilacz 40V DC
wymiary: 188×117×38mm (S×W×G)


Wojciech Wytrążek

Wynik testu
Funkcjonalność:
5
Wykonanie:
4
Brzmienie:
6
Jakość / Cena:
5
Posłuchaj Testowany sprzęt
Posłuchaj Testowany sprzęt
Posłuchaj Testowany sprzęt