Fender na ostatnich targach NAMM 2018 zaprezentował zupełnie nową serię stompboxów, która ma być wejściem amerykańskiej marki na profesjonalny rynek pedałów efektowych.
Zaprojektowane w Kalifornii efekty powstały przy czynnym udziale koncertujących i studyjnych muzyków, artystów oraz najlepszych w branży inżynierów. Projektowi przewodził wicedyrektor działu Rozwoju Produktów Fendera Stan Cotey, który od ćwierć wieku działa w obszarze profesjonalnych produktów audio i od 12 lat uczestniczy w tworzeniu brzmienia marki.
Wszystkie efekty w serii są oryginalnymi obwodami zaprojektowanymi przez zespół ekspertów i poza oryginalnymi, funkcjonalnymi rozwiązaniami wyróżniają się bardzo estetycznymi, kolorowymi obudowami ze szczotkowanego, anodyzowanego aluminium. Nowa linia obejmuje pogłos Marine Layer, delay Mirror Image, overdrive Santa Ana, distortion Pugilist, kompresor The Bends oraz Level Set Buffer. Pierwsze cztery umieszczone są w powiększonych, szerszych obudowach, wszystkie efekty mają wbudowane w gałki podświetlane diody znakomicie ułatwiające kontrolę ustawień na ciemnej scenie, umieszczone z przodu magnetyczne klapki komory baterii, oraz wskaźniki włączenia LED w stylu lampek wzmacniaczy Fendera przypominających kamienie szlachetne. W naszym teście gościmy dwa efekty odpowiedzialne za przesterowanie dźwięku – Santa Ana Overdrive oraz Pugilist Distortion.
SANTA ANA OVERDRIVE
Santa Ana Overdrive wyróżnia się efektownym, krwisto-czerwonym kolorem szczotkowanej, aluminiowej obudowy o wymiarach 95,25 x 124,5 x 63,5 mm. Pedał wykorzystuje autorski obwód oparty o technologię FET, oferując całą paletę ciepłego, lampowego w charakterze przesterowania od lekkiego przełamania po nasycony overdrive. Do dyspozycji mamy tu 4-zakresową korekcję BASS, MIDDLE, TREBLE i PRESENCE oraz klasyczne gałki poziomu LEVEL i gainu DRIVE. Każda z gałek ma wbudowaną niebieską diodę informującą o poziomie danego parametru – poza efektownym wyglądem bardzo ułatwia to kontrolę ustawień na ciemnej scenie. Jeśli komuś to przeszkadza lub chce oszczędzać baterię, na przedniej ściance umieszczony jest mini-przełącznik LEDs ON/OFF, którym wyłączamy diody. Gniazda wyjścia i wejścia umieszczono na bokach po przeciwległych stronach, lekko po przekątnej. Mini przełącznik Voice A/B na panelu pozwala wybrać różne charaktery przesterowania – jaśniejszy A oraz ciemniejszy B. Na dole znajdują się dwa przełączniki nożne BYPASS i BOOST, a aktywację efektu sygnalizuje jasna, czerwona lampka na środku.
Na górnej ściance, poza gniazdem zasilania 9V DC IN mamy jeszcze dwa przełączniki: BYPASS (True/Buffered) oraz FS SELECT (Drive/Level). Pierwszy pozwala na zmianą trybu przełączania z transparentnego true bypass do buforowanego, drugi mówi o działaniu przycisku BOOST – w trybie Drive podbijany jest gain, w trybie Level poziom wyjściowy, czyli głośność na solo. Obie opcje w zależności od ustawienia sygnalizowane są przez dedykowane, mniejsze czerwone diody obok gałek LEVEL i DRIVE. Całości dopełnia sprytnie otwierana magnetyczna klapka z przodu – jest to proste i bardzo użyteczne rozwiązanie pozwalające bez żadnego rozkręcania obudowy czy sięgania do jej spodu na szybką wymianę baterii 9V. Dodatkowo malutka dioda wbudowana w klapkę sygnalizuje wyczerpującą się baterię.
Santa Ana Overdrive od pierwszych dźwięków zaskakuje klarownością, naturalnym tłustym tonem i lampową reakcją na mocniejszy atak. Już sam zakres gainu imponuje, rozciągając się od lekkiego przełamania po nasycony, rockowy sound. W ustawieniu Voice A barwa jest jasna i transparentna, pięknie przenosi czyste brzmienie podłączonego w teście Blues Juniora. Dodanie gainu zwiększa harmoniczne oraz wydobywa pełny, bluesowy środek przy jednocześnie dynamicznym basie i responsywnej prezencji. Muszę powiedzieć, że dawno nie spotkałem efektu overdrive tak dobrze zachowującego się w całym obszarze gainu, i to w zakresie od niemal czystego do rockowego soundu.
Dodatkowo mamy tu pełną 3-zakresową korekcję oraz regulator prezencji, którym szybko zmiękczymy barwę lub podbijemy wyższy środek. Przy opcji Voice B brzmienie jest dużo ciemniejsze i sprawdzi się z jasno ustawionym wzmacniaczem, ale przy tłustym niższym środku i stonowanej górze cały czas mamy ładną reakcję na dynamikę, a całość bardzo dobrze wyczyszcza się gałką Volume gitary. A to nie koniec możliwości Santa Ana. Drugim przełącznikiem Boost możemy dopalić barwę i to na dwa sposoby. W ustawieniu Drive podbijamy gain do nasyconego przesterowania, które można porównać do śpiewnej barwy Santany na sterydach (nazwa efektu może też nawiązywać do tego artysty) – mocny, pełny overdrive z tłustym, środkiem przebijający się w miksie i wzorowo oddający dynamikę gry kostką oraz niuanse artykulacji. Fender wykonał tu kawał dobrej roboty. Profesjonalnej całości dopełnia jeszcze efektowny design, funkcjonalne podświetlane gałki czy możliwość pracy w dwóch trybach bypassu – True i Buffered.
PUGILIST DISTORTION
Distortion Pugilist to równie efektowna, anodyzowana, szczotkowana obudowa w złotym kolorze. Tu zaimplementowano dwa niezależne obwody przesterowania, pozwalające na uzyskanie różnorodnej palety barw oraz bardzo szeroki zakres gainu, od lekkiego drive’u po masywną saturację. Dwa układy posiadają niezależną regulację TONE A, GAIN A i TONE B, GAIN B, na panelu znalazły się też dwa mini-przełączniki Blend/ Series oraz Bass Boost. Pierwszy w położeniu Blend łączy równolegle oba obwody pozwalając na płynne miksowanie ich oraz ustawienie balansu pomiędzy sekcjami A i B. Pozycja Series łączy układy szeregowo, jak w klasycznym pedalboardzie, gdzie jeden z efektów wysterowuje drugi. Zapewnia to dodatkową saturację oraz wyjątkową możliwość wpływu na końcową barwę. Bass Boost dodaje jeszcze niższego dołu do barwy. Panel uzupełnia potencjometr poziomu końcowego LEVEL, a wszystkie gałki wyposażone są, podobnie jak Santa Ana, w niebieskie diody, które można też wyłączyć przełącznikiem na górnej ściance, uzupełnianej gniazdem wejściowym zasilania 9V DC. Włączenie efektu sygnalizuje bursztynowa lampka na środku a całości dopełnia zamykana na magnes, plastikowa czarna klapka komory baterii 9V z przodu obudowy.
Po nazwie distortion spodziewać się można często mocnego, przesterowanego brzmienia o zwiększonej kompresji, które niekoniecznie dobrze wypada na małym gainie. Pugilist jednak już po chwili zabawy zaskakuje zarówno możliwościami uzyskania wielu kolorów barwy jak i użytecznym poziomem gainu. Mamy tu dwa niezależne obwody z możliwością pracy szeregowej oraz równoległej. W tej drugiej opcji korzystamy z pokrętła Blend, dzięki któremu płynnie możemy miksować obwody ze sobą uzyskując wyjątkowo szerokie spektrum barw znakomicie oddających niuanse przesterowania przy grze akordowej. Sekcja A jest nieco bardziej stonowana jeśli chodzi o gain i wyższe tony, sekcja B to bardziej wyraziste przesterowanie o zwiększonej kompresji i aż żal, że nie mamy pod nogą drugiego przełącznika do wyboru oddzielnie obu obwodów.
Pugilist zaskakuje czystym, naturalnym brzmieniem typu overdrive przy skręceniu gałki DRIVE – barwa jest nawet bardziej „transparentna” i klarowna w porównaniu do Santa Ana, choć nie mamy tu tak plastycznego, śpiewnego i ciepłego środka. Niemniej ustawienia w obu układach A i B z powodzeniem sprawdzą się przy nowoczesnym bluesie i blues-rocku, tym bardziej że do dyspozycji mamy łączenie obu obwodów szeregowo bądź równolegle. Poszerzone pasmo sprawdza się za to lepiej przy uzyskaniu nasyconych, rockowych barw o dynamicznym palm-mutingu, i nie ma tu mowy o jakimś zapiaszczeniu góry. Nawet przy maksymalnym gainie obwodu B czuć dynamiczną odpowiedź na artykulację, efekt nie szumi a kilka prostych ruchów potencjometrów pozwala ustawić zarówno crunche’owe, klarowne powerchordy, miękkie barwy solowe o długim wybrzmieniu, jak i zwarte riffy ocierające się o nawet metalowy hi-gain – tu można jeszcze podbić dół pasma przełącznikiem Bass Boost. Biorąc pod uwagę atrakcyjną cenę efektu, możliwości ustawień i samą jakość przesterowania, Pugilist jest moim zdaniem jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym efektem distortion dostępnym obecnie na rynku w tej półce cenowej.
PODSUMOWANIE
Nowa seria efektów podłogowych Fendera zapowiada się bardzo ciekawie i może namieszać trochę na rynku stompboxów gitarowych. Testowany overdrive Santa Ana oraz distortion Pugilist prezentują się znakomicie zarówno wizualnie, jak i od strony brzmienia, oferując dodatkowo szerokie możliwości kształtowania barw oraz funkcjonalne, praktyczne rozwiązania znacznie ułatwiające obsługę. Test obu stompboxów zaostrzył tylko nasz apetyt na sprawdzenie pozostałych kostek, które czekają już na naszym redakcyjnym biurku.
Obudowa: Anodyzowane, szczotkowane aluminium, czerwone wykończenie
Regulatory: Bass, Middle, Treble, Presence, Level
Przełączniki: Bypass, Boost, Voice (A/B), FS Select (Drive/Boost), Bypass (True/Buffered), LEDs On/Off
Przyłącza: INPUT, OUTPUT, 9V DC
Zasilanie: bateria 9V lub zasilacz 9 V DC
Pobór prądu: 120 mA
Wymiary: 95,25 x 124,5 x 63,5 mm
Waga: 0,54 kg
Pugilist Distortion
Obudowa: Anodyzowane, szczotkowane aluminium, złote wykończenie
Regulatory: Tone A, Drive A, Tone B, Drive B, Blend (A/B),
Przełączniki: On/Off, Blend/Series, Bass Boost, LEDs On/Off
Przyłącza: INPUT, OUTPUT, 9V DC
Zasilanie: bateria 9V lub zasilacz 9 V DC
Pobór prądu: 22 mA
Wymiary: 95,25 x 124,5 x 63,5 mm
Waga: 0,54 kg