Nie chcesz jej słuchać na okrągło? Kurde, widocznie nie jesteśmy tak zajebiści jak Emmure, For The Fallen Dreams,
Architects czy inny A Day To Remember. Nic to jednak, musimy dźwigać ten swój krzyż i pokornie znosić pewne niedogodności, wynikające z tego, że w pewnym momencie postanowiliśmy pójść drogą, która wiedzie gdzieś przez peryferia hardcore, a coraz częściej prowadzi do lasu i w jakieś ciemne krzaki. Metamorfoza? To chyba trochę zbyt mocne słowo. To, co gramy od zawsze było emanacją tego wszystkiego, co siedzi w naszych trzewiach, myślach, tego jaki mamy stosunek do coraz bardziej zmechanizowanego i krztuszącego się nowoczesnością świata. Ciągle dostrzegam pewien wspólny mianownik z tym, co tworzyliśmy za czasów
"Buried in Between", bo i niekoniecznie się zmieniliśmy jako ludzie, pomimo tego, iż na pewno dojrzeliśmy do kilku podstawowych spraw. W głębokim poważaniu mamy rynek, który to raczej wymusza na zespołach granie nowomodnego gówna, a bynajmniej nie zachęca do tego, by robić to w zgodzie z samym sobą. Równie mocno wiszą nam wszystkie roszczenia niektórych zespołów do prawdziwości. Zmiana składu nie była tu bynajmniej bez znaczenia, lecz
"Slaves to Martyrdom" został w całości skomponowany, zanim do niej doszło.