Jake Pelzl (Defiler)
Wywiady
2010-12-30
A co Wy robiliście jak mieliście 17 lat? - można zapytać czytając rozmowę z wokalistą metalcore'owej grupy Defiler z USA. Zapraszamy do czytania!
Hej Jake! Jak się masz? Stary, wiesz o tym, że w Polsce mamy prawie wtorkową północ.. a teraz w Kalifornii, nie wiem, jest bodajże trzecia po południu w środę? Niesamowite (śmiech). Cały trzepię się z zimna z powodu ostrych mrozów, ale hej! To przecież czas świąt. Nie mogę się doczekać wybornych potraw na stole oraz czasu, który spędzę na totalnym lenistwie przed telewizorem. A jak z twoimi planami na święta?
Również kocham okres świąteczny! Czas, kiedy siedzę z rodziną przy kominku lub też gdy oglądamy jakieś głupoty w telewizji (śmiech). Jednakże z racji na to, że mam areszt domowy, nie pozostaje mi nic innego do roboty (śmiech).
Areszt domowy? (śmiech). To ile ty masz lat? Poniżej 18-stu? Wiesz... no, to trochę głupie (śmiech). W Polsce w czasie wigilii, a dokładniej pasterki - czasu od dwunastej w nocy, dzieją się różnej maści imprezy w klubach. Dla mnie osobiście to trochę dziwne, pomimo tego, że jestem zadeklarowanym ateistą. Uważam, że ten szczególny czas w roku powinien być spędzany właśnie z rodziną. Bez względu na wszystko. Zgadzasz się?
Oczywiście! (Jake trochę posmutniał) Mam siedemnaście lat. Niestety. Zgadzam się z tobą w pełni, mamy cały rok na to by imprezować, nieważne jakiego jesteś wyznania, okres świąt jest wyłącznie dla rodziny. Basta! (śmiech).
Dobre podejście. Mam nadzieję, że w ciągu następnych lat się nie zmieni. Wracając do spraw muzyki - niedawno wydaliście świeżutką epkę i to w dodatku tuż po wypuszczeniu na świat longa o tytule ''Pangea''. Debiut ma niesamowite przyjęcie w moim kraju... domyślam się, że nigdy w życiu byś się tego nie spodziewał.
Stary, absolutnie nie! Nigdy nie przypuszczałem, że przyjęcie tego albumu będzie tak zajebiste. I tu już nie chodzi o samą Polskę, a o świat ogólnie. Przewyższa mnie to. Serio (śmiech). Co się tyczy epki - nagraliśmy ją by dać ludziom, naszym fanom jak i haterom taki przedsmak tego jak będzie wyglądał następca ''Pangea''.
Pozostając przy temacie albumu. Jak długo nagrywaliście ''Pangea'', kto był producentem... i dlaczego ''Cryomancer'' to taki hicior!? (śmiech). Stary, szczerze mówiąc w środowisku fanów metalcore'a to niemalże hymn narodowy. Żartuję (śmiech). Ale faktem jest, że to właśnie od tego utworu zaczęła się cała zajawka na Defiler. ''Pangea'' zawiera niezwykle intensywny i piekielnie łatwy do zagrania materiał. Niemalże tak fajny jak łojenie pokroju Emmure/The Acacia Strain z tą jednak różnicą, że bez tak monotonnego grania na pustych strunach (śmiech). ''Pangea'' kopie dupę w każdym możliwym aspekcie - od muzyki przez teksty, a w tych ostro wyżywasz się na … dziwkach. Co takiego ci zrobiły (śmiech)?
Szczerze to niezbyt długo się do tego przygotowywaliśmy. Ja i Nate poznaliśmy się w lutym, a we wrześniu już nagrywaliśmy album. Mój przyjaciel Bob Swanson zajął się miksem i masteringiem tutaj w Kalifornii. Wiesz, uwielbiam rzeczy proste do zagrania. Ma to swój urok, a poza tym jakoś więcej da się z tego wszystkiego zapamiętać. Teraz wszyscy chcą grać szybko i technicznie - dlatego zdecydowaliśmy się pójść w kompletnie przeciwną stronę. A co do dziwek, dosłownie każda kobieta z którą się umawiałem wystawiała mnie do wiatru, oszukiwała, zdradzała - nazywaj to jak chcesz, w każdym razie wątpię by znalazła się taka, która zaskoczyłaby mnie czymś nowym. Lubię myśleć o sobie jako o przyzwoitym kolesiu, naprawdę (śmiech). ''Cryomancer'' to taki swoisty testament, odezwa do wszystkich kobiet na świecie, które nie doceniają mężczyzn, którzy chcą dla nich być.
Zgodzę się z tobą w stu procentach. Co z tego, że starszy - masz rację. ''Cryomancer'' wybija się na tle reszty albumu. Ma większy groove no i zdecydowanie od razu wali po mordzie. Początkowa fraza ''I wanna see you cry bitch'' wwierca się w czerep i nie chce z niego wychodzić. Czysta zajebistość (śmiech). Włącznie z gorącą blondie w klipie. Wiesz, że wyglądasz na takiego młodego mizantropa? Mam na myśli to, że twój wyraz twarzy pełen jest samych negatywnych emocji. To poza do klipu, czy rzeczywiście stan duszy i umysłu w postaci werbalnej ekspresji?
Masz rację, blondyna była niesamowita. A co do tego co widzisz na klipie - wszystko jest szczere i prosto z serca. No taki jestem po prostu (śmiech). Poza tym, kiedy śpiewam, niezależnie czy na żywo czy w studio, daję upust swojemu wkurwieniu. Co zresztą widać w tekstach.
Serio chciałbyś by świat się skończył? Czy to raczej metafora, która kryje w sobie zło, i wszystkie możliwe odmiany patologii towarzyszące nam na co dzień? Nie mam bladego pojęcia jak to rzeczywiście jest żyć w Stanach, ale pomimo ciągłych imprez, niesamowitych koncertów i przepięknych kobiet, odbieram twój kraj, raczej za niezbyt przyjazny do życia. Mieszkasz w Kalifornii, stanie, gdzie zawsze świeci słońce, gdzie jest błękitny ocean... Co więcej? Jakieś szczególne problemy z którymi musisz się borykać? Chodzi mi o to, że skądś musi się brać ta frustracja i nienawiść do świata.
Całe to szczęśliwe życie w blasku słońca, laski i alkohol towarzyszący młodzieży to wszystko jest na pokaz. Jedna wielka ściema. Tyle w temacie. Ludzkość (aktualnie) to jedna wielka porażka, życie ludzkie jest ciągiem przyczynowo skutkowym niestety mającym wyłącznie złe zakończenia. Czasem odnoszę wrażenie, że gdyby tak wyplenić 3 ludzkości, i zaczęlibyśmy od nowa, mielibyśmy szansę na budowę lepszego jutra. I to z sukcesem. Na ten moment, i na tą chwilę mojego życia, naprawdę nie mam ochoty być częścią czegoś co nazywamy światem.
Odważne wnioski. Ale masz dopiero siedemnaście lat. Zatem ciekaw jestem co będziesz myślał gdy dorośniesz. Kiedy będziesz musiał zmierzyć się z prozą życia codziennego - ale dorosłych. Płacenie podatków, praca od dziewiątej do piątej, dzieci.. życie według określonej rutyny. Chociaż to jeden z lepszych scenariuszy, w najgorszym możesz brać udział w wojnie gangów i dostać kulkę - wtedy rzeczywiście nie będziesz już częścią tego świata. Wojny gangów to problem w Kalifornii? Różnice kulturowe pomiędzy przedstawicielami poszczególnych ras są aż tak widoczne?
Cóż, nie ukrywam, że mój osąd towarzyszy mi już od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że się to jednak zmieni. Co do starć pomiędzy gangami... kiedy byłem młodszy, miałem niestety okazję być częścią takiego ugrupowania. Byłem piekielnie głupi, ale na szczęście zrozumiałem, że nie mam zamiaru spędzić reszty życia za kratkami. Mimo wszystko, gangi są OGROMNYM problemem tutaj. Stary, mieszkam 10 kilometrów od jednego z najbardziej niebezpiecznych miast w całych Stanach. Podkreślam w CAŁYCH.
Wow, trochę przykre, że miałeś do czynienia z takim środowiskiem. Ale z tych doświadczeń płynie nauka, i wiesz już jakimi prawami rządzi się młodociany, przestępczy świat. Wiesz też, jak go unikać. Prócz wspominanych już imprez i lansowania się jak się da i gdzie się da, zauważam, że młodzi ludzie pozbawieni są moralności. Jakichkolwiek zasad, i to niekoniecznie religijnych, którym mogliby się podporządkować. Nie chce prawić morałów, nie jest to moją intencją, ale wkurza mnie to. Wracając do muzyki, biorąc pod uwagę twoją agresywną postawę pewnie nigdy nie braknie ci tematów na teksty.
Stary, nie ma takiej opcji. Na dzień dzisiejszy mam ponad 80 napisanych piosenek, które gdzieś tam pisały się na przestrzeni ostatnich lat. Z niektórych w ogóle nie mam zamiaru korzystać. Piszę bez przerwy, daje mi to w pewnym sensie ukojenie. Wtedy właśnie czuję się wolny. Kocham to.
Cieszę się, że jest coś, co kochasz. Domyślam się, że w 2011 roku czeka was trasa, ale konkurencja jest ogromna. Nie czujecie żadnej presji? Kiedyś usłyszałem od Jordana Cullena (wokalisty Few Words For Comfort), że za granie supportów trzeba płacić. To prawda?
Dokładnie. Wszystko, co jest związane z koncertowaniem na dłuższą metę wymaga niesamowitych nakładów finansowych. Musimy za wszystko wykładać z własnej kieszeni. Żaden z nas nie jest bogaty. Ani trochę. Dlatego też granie w zespole jest piekielnie trudne. Często sami musimy organizować sobie koncerty, montować kapele, miejscówki, jedzenie, miejsce do spania, a czasem nawet nikt nam nie zapłaci, mimo że przejechaliśmy kawał drogi. Niektóre rzeczy czasem są po prostu niedorzecznie, ale co z tym zrobisz? No nic. Jednego jestem jednak pewien - chcemy jak najszybciej ruszyć w trasę!
Nie było żadnego odzewu ze strony wytwórni lub agencji koncertowych? Wszystko spoczywa na waszych barkach? Przecież ''Pangea'' z miejsca powinna pozwolić się wam wybić. Nie wiem, może w Artery znalazłoby się miejsce. Dziwi mnie to, że tyle wspaniałych zespołów w Stanach jest bez kontraktów, a co ciekawe, bez przerwy grają koncerty i robią nowy merchandise. Dobrym przykładem, jeszcze przed podpisaniem kontraktu, była deathcore'owa załoga Chelsea Grin. Nawet jeśli ich muzyka nie była zbyt dobra, a już z całą pewnością, nie tak jak sami sądzili - sporo zwiedzili i zagrali bez kontraktu.
Niestety, smutne to, ale prawdziwe. Wszystko robimy sami. Bardzo chcielibyśmy mieć możliwość zagrania w innych krajach niż tylko Ameryka. Wszak przecież mamy teraz znajomych na całym świecie!
Być może kiedyś uda się wam trafić i do Polski. Jakieś szczególne plany odnośnie nowego roku? Nowy album, zdanie do następnej klasy w liceum - a może nawet, biorąc pod uwagę facebookowe żarty - ożenek? (śmiech). Dawaj mów.
Polska jest zdecydowanie brana pod uwagę. Przyszły rok będzie niesamowity. Jeżeli wszystko się uda, na wiosnę nagramy nowy album i teledysk, po czym ruszymy w kilka tras z innymi formacjami, niestety tylko przez kilka stanów, a na lata chcemy już sami zwiedzić całą Amerykę Północną. A potem... sam nie wiem. Na ślub jeszcze jest czas (śmiech).
Jakiś czas temu na serwisie youtube prowadzona była bardzo żarliwa i negatywna dyskusja odnośnie twoich wokali. Szczerze przyznam ci się, że za pierwszym razem kiedy usłyszałem twój zespół, byłem zdziwiony, że można się tak drzeć zupełnie naturalnie.
(śmiech). Drę się już od całkiem długiego czasu. Zaczynałem po prostu krzyczeć głośno, a jak sam widzisz, mój głos robi się coraz głębszy. To boli, ale uwielbiam to!
No obyś to robił do końca rzeczonego końca świata. Zbliżamy się do końca tego roku, to czas podsumowań. Masz pewnie swoje typy na albumy roku. Wymień pięć.
Ulubiona piątka? Hmm... (chwilę milczy) Więc tak: Miejsce pierwsze; Stone Sour - Audio Secrecy, 2 Parkway Drive - Deep Blue, 3 - The Acacia Strain - Wormwood, 4 - A Day to Remember - What Separates Me from You, 5 - The Ghost Inside - Returners. Ta piątka to zdecydowanie najlepsze albumy tego roku, i każdy kto lubi dobrą muzykę powinien się w nie zaopatrzyć.
A najlepszy debiut? Oczywiście prócz waszego (śmiech). Silence z Florydy? Elitist? Równie dobrze, możesz wymienić metalowy zespół.
Prawdopodobnie debiut Upon A Burning Body. Są po prostu niesamowici.
Masz rację. Na tą chwilę chyba najciekawszy deathcore w Stanach. A Suffokate?
O tak! Suffokate jest z tego niebezpiecznego miasta o którym mówiłem wcześniej. Postaram się namówić Rick'yego (wokalistę Suffokate) by nagrał ze mną jakiś utwór na album. Kto wie!
Ricky zabija. Dosłownie i w przenośni (śmiech). I w dodatku jest straight edge. A ty? Nie jesteś, prawda?
Ma się rozumieć! (śmiech). Kopcę jak lokomotywa i chleję jak ryba (śmiech). Prawda jest taka, że lubię co nieco pokorzystać z życia.
No, ma się rozumieć. Ja nie palę, ale uwielbiam pić. Kiedy przyjedziecie do Polski posmakujecie naszej wódki. Oj, popamiętasz, albo nie (śmiech). Potężny kac gwarantowany!
Nie ma opcji! Będziemy pić aż nasze wątroby przestaną funkcjonować. Nie mogę się doczekać przyjazdu do Polski, by poznać wszystkich naszych fanów i spędzić z nimi iście szalony czas.
Koniecznie. Dobra stary, dzięki za rozmowę, ostatnie słowa dla ciebie.
To ja dziękuję! Polacy - kocham Was, i naprawdę nie mogę się doczekać momentu w którym się poznamy. Sprawdźcie nasz album, kupcie go z iTunes, czekajcie na newsy. Warto! Jeszcze raz dzięki stary!
Grzegorz "Chain" Pindor