Wywiady
Mattias IA Eklundh

Utwory instrumentalne potrafią dostarczyć niepowtarzalnych, bardzo sugestywnych doznań muzycznych. W tym miesiącu porozmawiamy na ten temat ze szwedzkim geniuszem odpowiedzialnym za „Freak Guitar”…

2019-09-17

Magazyn Gitarzysta: Co przemawia do ciebie w muzyce instrumentalnej?

Mattias IA Eklundh: Jest tu ogromna wolność, w graniu, komponowaniu i słuchaniu tej muzyki. Uwielbiam dobre utwory z wokalem, ale niewiele rzeczy jest w stanie mnie wciągnąć bardziej niż nieodkryte rejony, kiedy podążasz tam gdzie nie byłeś wcześniej i nie masz pojęcia co spotka cię za rogiem. Tym jest dla mnie muzyka instrumentalna.

Co może zaoferować instrumentalny kawałek, czego nie może dać utwór wokalny?

Powiedziałbym że ludzki głos jest ciężko pobić w muzycznym sensie. Jest naprawdę niewiele rzeczy, które mogą przykuć uwagę słuchaczy tak jak struny głosowe w akcji. Z drugiej strony jednak, jest muzyka instrumentalna, która może dać ci najbardziej zdumiewające wibracje, jeśli tylko się w nią zagłębisz. Komponowanie muzyki instrumentalnej jest w wielu aspektach trudniejsze, przynajmniej dla mnie. Znalezienie odpowiedniego rytmu i balansu zabiera sporo czasu. Jest tysiące rzeczy, które mogą pójść nie tak.

W czym czujesz się dobrze, a czego wolisz unikać w utworze (rytm, harmonia, sposób gry, itp.)?

Nic z tych rzeczy. Próbuje pozwolić naturze utworu poprowadzić mnie we właściwym kierunku. Dosyć często idę w złą stronę i cały zamysł rozwijający całość na początku gdzieś znika. Muszę wtedy ponownie odnaleźć rdzeń tej muzyki, odrzucić pewne pomysły. Oczyścić ją. Cały ten proces kreacji jest dla mnie niezwykle ekscytujący i często dręczę swój pogański umysł pytaniami o to, skąd właściwie bierze się ta muzyka. Staram się nadmiernie nie analizować lecz płynąć z klimatem utworu. Czasem upadasz. Czasem nie. Życie.

Czy jest jakaś typowa, przyjęta struktura dla utworu instrumentalnego?

Nie, z całą pewnością nie. Ale muzyka, nawet jeśli jest totalnie porąbana, musi być ujęta w jakieś ramy, więc ma wewnętrzną strukturę, nieważne jak pokręconą. Czuję, że mnóstwo muzyki (szczególnie gitarowej) po prostu płynie bez żadnego celu. Nie prowadzi do niczego i nie ma większego sensu.

Czy przydatne jest studiowanie wokalowego podejścia przy tworzeniu i graniu gitarowych melodii?

Dobrze jest umieć zanucić sobie melodię. Często to robię. Ale nigdy nie powinieneś pozwolić by ograniczenia ludzkiego głosu zatrzymały cię. Dla przykładu, jeśli kochasz jakąś melodię z najbardziej spektakularnymi interwałami, których nie da się zaśpiewać, nie ma powodu by jej nie zagrać.

Jak zaczynasz komponowanie utworu, masz jakieś wypracowane podejście?

Skuteczna melodia, w moim pojęciu, często powstaje dzięki innym instrumentom. Jestem beznadziejnym pianistą, ale uwielbiam ten instrument. Zabawa klawiszami powoduje, że gram coś czego nie zagrałbym na gitarze, na której często gram automatycznie, bez myślenia o tym. Melodie słyszę wszędzie; w naturze, w korku, kiedy ludzie rozmawiają, w budynkach, czy psującej się windzie. Rzecz w tym żeby szlifować melodię w sobie i jej nie zepsuć.

Wiele utworów z wokalem ma solo, które zaczyna się nisko i wolno, i później kończy wysoko i szybko. Jest to przydatne przy instrumentalnym komponowaniu?

Nie dla mnie. Uważam, że w ten sposób się ograniczasz się. Każdy utwór wymaga szacunku i znalezienia najlepszego podejścia, by naprawdę odkryć jego prawdziwą naturę. Dynamika i zmiany tempa są oczywiście dobre, ale kiedy nie są używane w schematyczny sposób. Utwór potrzebuje tego czego potrzebuje. Problem w tym, by to odnaleźć. Trzeba tu zachować rozwagę.

 

Jakie brzmienie gitary preferujesz przy instrumentalnych kompozycjach?

To również zmienia się w zależności od utworu. Pewne rzeczy które robię są głupawe, ponieważ mam z tego radochę. Raz na jakiś czas moja żona otwiera drzwi do studia i potrząsa tylko głową w niedowierzaniu, słysząc szalone dźwięki. Brzmienie gitary może być najgorszym dźwiękiem znanym człowiekowi, kiedy chcę by właśnie przywaliło ono prosto w twarz tak mocno jak się da. Działa to też w drugą stronę, szkoda gadać. Jednym ze sposobów by nie popaść w beznadziejną rutynę i nudne koleiny jest zawsze zaczynać od zera kiedy nagrywasz. Potrzebny jest reset. Zacznij od niczego. Rzuć sobie wyzwanie.

Ulubione tonacje lub tempa?

Wszystkie.

Molowe czy durowe tonacje są dla ciebie łatwiejsze podczas komponowania?

Po spędzeniu ostatnich 15 lat na zgłębianiu indyjskich rytmów i tonalności, gdzie zarysowałem zaledwie powierzchnię w tym temacie, przyzwyczaiłem się nie myśleć czy to dur czy moll. Wiele rag łączy oba tryby. Jestem też takim bezbożnikiem, że mogę wziąć ragę (skalę) i zacząć na innej nucie niż tonika, odkrywając coś zupełnie nowego. Takie nordyckie zachowanie powoduje, że niektórzy z moich kochanych indyjskich przyjaciół obrażają się od czasu do czasu, ale puszczają mi to płazem.

Ulubione modusy?

Jest ich sporo, głównie indyjskie ragi, jak Pantuvarali, Rasikapriya, Suryakanta i wiele innych.

Modulacje do innych tonacji?

Modulacja jest bardzo dobra, ponieważ często prowadzi do zaskakujących rzeczy, otwiera nowe drzwi, a o to w tym wszystkim chodzi.

 

Czy zespół akompaniujący wokaliście postrzegasz inaczej niż taki, który akompaniuje instrumentaliście?

Nie bardzo, nie. Gramy numery instrumentalne z moim głównym bandem Freak Kitchen, gdzie również śpiewam. Po wielu latach w show-biznesie, występowania i śpiewania z czystej woli – nie jestem prawdziwym wokalistą, po prostu nie lubię wokalistów – zniszczyłem swój głos. Jest skończony. Nie zostało w nim żadnego brzmienia. Nie jest to jakiś wielki problem, jest jak jest. Bardzo chciałbym na koncertach zajmować się jedynie grą na gitarze, ponieważ stanie za mikrofonem zamienia każdy wieczór w rzeźnię pełną krwi.

Jakie masz zdanie o harmonizowaniu melodii?

Uwielbiam to. Piękno gry na mojej ośmiostrunowej gitarze Caparison Apple Horn z progami w systemie True Temperament polega na tym, że mogę zrobić co tylko chcę. Ten instrumentalny potwór to jak posiadanie pod ręką kameralnej orkiestry… i wszystko stroi! Dostaję mocnego kopa kiedy nagrywam, powiedzmy, melodię i dekoruję ją subtelnymi harmoniami i kontrapunktem. Czasem jest to typowe rozwiązanie jak tercja wyżej, czasem trzeba pójść dużo głębiej by uzyskać pożądany efekt.

Możesz wymienić trzy gitarowe utwory instrumentalne, które były dla ciebie inspiracją?

St Etienne Franka Zappy z albumu Jazz From Hell jest prostą, solową improwizacją na gitarze, ale wywołuje we mnie coś głębokiego. Jego sposób podejścia do gitary był wyjątkowy, zupełnie bezkompromisowy. Zappa komponuje tu w czasie gry. Czyste piękno. The Attitude Song Steve’a Vaia powalił mnie, kiedy pierwszy raz go usłyszałem. Wyzwolenie i sześciostrunowa anarchia. Wracam też ciągle do Thieves And Poets Johna McLaughlina (szczególnie Części 1) na nylonowej gitarze. Również Joy z pierwszego albumu Shakti doprowadza mnie do szału i… radości. Czysta energia.