O koncertach i życiu w trasie rozmawiamy z Alem Di Meolą.
Jaki był Twój pierwszy koncert i jak Ci poszedł?
Pierwszy gig miałem w siedzibie Veterans Of Foreign Wars, w New Jersey, gdzie dorastałem. Musiałem mieć wtedy 10 czy 11 lat. Właściwie nie był to "gig" w prawdziwym tego słowa znaczeniu - po prostu mój pierwszy publiczny występ przed ludźmi z mojego rodzinnego miasta. Mój pierwszy profesjonalny koncert zagrałem w Carnegie Hall kiedy miałem 19 lat w składzie Chick Corea Return To Forever. To dość niezwykłe rozpoczynać karierę od sali Carnegie Hall. Byłem wtedy 2 tygodnie po opuszczeniu Berklee, powiedziałem rodzicom, że za kilka dni będę grał w Carnegie Hall, a oni myśleli, że robię sobie żarty.
Co jest w Twoim riderze?
Dietetyczna herbata mrożona, kurczak, łosoś, kawa, kanapki, chleb, białe wino, woda, owoce… Kiedy gramy koncert akustyczny, potrzebuję krzesła. Jeśli elektryczny, niekoniecznie. Gram zwykle w dwóch formatach. W Europie zazwyczaj jest to duet, trio lub kwartet akustyczny. W USA pozwalam sobie na powrót do moich elektrycznych korzeni, by przeżyć to wszystko na nowo. To już inna bajka, bo tam potrzebny jest backline, którego w Europie, na akustycznym gigu, nie potrzebuję.
Opisz swój aktualny arsenał sceniczny…
Do grania elektrycznego mam dość złożony multi-pedalboard, który wpinam do wzmacniacza Fuchs. Akustycznie, używam mikrofonu i sygnału bezpośrednio z gitary, wykorzystując przetwornik RMC oraz sterowanie moim Rolandem VG-88. Mogę mieszać te trzy sygnały za pomocą stopy, tam gdzie to jest niezbędne. Wykorzystuję głównie emulacje 12-strunówki, basu oraz Les Paula - wszystko to mogę zagrać na moim nylonie. Jeśli chodzi o wzmacniacz do tego kontekstu, jest to mały AER. Gitara to Conde Hermanos - firma wyprodukowała teraz model Al Di Meola Signature, z cutawayem. Używam strun nylonowych o naciągu ‘extra hard’ firmy D’Addario.
Jaki jest najlepszy sposób na uzyskanie dobrego brzmienia na żywo?
O ile to możliwe rozstawiaj się na podłodze z twardego drewna. Skieruj głośniki do tyłu i módl się, aby sala miała dobrą akustykę, w której nie zginie krucha równowaga pomiędzy dźwiękiem ze sceny i z systemów PA. Jeśli masz odpowiedni ambient, dźwięk instrumentu wydaje się 10 razy większy niż w rzeczywistości, bo sala go wchłania, a potem oddaje z powrotem. Zazwyczaj sale mają ściany z materiału, który odbija fale dźwiękowe. Twarde drewno jest zawsze najlepsze. Dywany na scenie to prawdziwy koszmar. Raz na 20 koncertów trafiam na jakiegoś wariata w teatrze, który upiera się, że dywan to świetna sprawa.
Bez jakiego przedmiotu nie związanego z muzyką nie możesz żyć w trasie?
Nie ma przedmiotu, bez którego nie mógłbym żyć. Używam specyficznej pasty do zębów. Uwielbiam mieć ze sobą najnowszą wersję wody kolońskiej Giorgio Armani. Muszę mieć swoje białe koszulki bez kołnierzyków i kamizelki - to stało się czymś w rodzaju trademarku na scenie. Potrzebny jest mi też jeden czarny garnitur Armaniego, na wypadek jakiejś imprezy, czy innej okazji. Jeśli coś wypadnie - jestem przygotowany.
Czy masz jakieś sposoby, dzięki którym kupujesz publiczność?
Najlepsza metoda to mieć ciekawe kompozycje, które utrzymają uwagę słuchaczy na dłużej. Z biegiem lat nauczyłem się też, że warto czasem pogadać, opowiedzieć jakąś historię pomiędzy utworami, jeśli jesteś dobry i wystarczająco wyluzowany. To wciąga publiczność bliżej artysty i powoduje zaangażowanie. Jeśli jesteś nerwowy, ludzie zamykają się w sobie. Na początku kariery, po prostu grałem swoje kawałki jeden po drugim, nie mówiąc zbyt wiele. Ale dobrze zyskać pewność siebie i poczuć się lepiej na scenie, wtedy można opowiedzieć o okolicznościach, w jakich powstał utwór, gdzie go napisałeś i czy coś dla kogoś znaczy… Publiczność uwielbia takie historie.
Jakie jest najlepsze miejsce, w którym grałeś i dlaczego?
Mam dwa takie miejsca: Royal Albert Hall w Londynie oraz Hammersmith Apollo. Oba mają świetną akustykę. W Barcelonie: Palau de Música. W Nowym Jorku: Carnegie Hall. Te miejsca mają wyjątkową akustykę, jeśli chodzi o gitarę, głównie za sprawą genialnego zaprojektowania i unikalnego, naturalnego pogłosu.
Jakie linie lotnicze preferujesz jako podróżujący muzyk?
Lufthansa! Świetny serwis i najlepiej zorganizowane linie lotnicze jakie znam. Inne są daleko w tyle. Takie są fakty.
Jaki jest Twój ulubiony album koncertowy?
"Live At Leeds" zespołu The Who, wydany w roku 1970. Miałem wówczas 16 lat i byłem ich wielkim fanem. Teraz znam Pete, rozmawiamy dość często, głównie przez e-mail oraz telefon. Pamiętam, kiedy ta płyta się ukazała, jak wielkie wrażenie na mnie zrobiła. Ale lubię też inne - świetny jest Astor Piazzolla "The Central Park Concert". Sam wydałem też album koncertowy, który - jak myślę - jest bardzo dobry. Co ciekawe, wtedy myślałem, że graliśmy lepsze koncerty. Minęło 10 lat, posłuchałem go świeżym uchem i pomyślałem: "Boże, to było świetne!"