Mateusz Kaczmarek (Whalesong)

Wywiady
2011-09-20

Mój znajomy, znany dziennikarz muzyczny, określił niedawno Whalesong jako „polskie Swans”. I faktycznie, na debiutanckiej EP-ce zespołu słychać sporo inspiracji zarówno legendarną kapelą Michaela Giry oraz Godflesh. O dźwiękach grupy rozmawialiśmy z basistą, Mateuszem Kaczmarkiem. Rozmawia: Jacek Walewski Jak poznaliście się z Neithanem?

A to bardzo ciekawa historia. Znam się z Neithanem już dobre kilka lat, pewnie około 4-5, a może i rok dłużej. A poznaliśmy się kiedyś na jednym forum, niestety, nie pamiętam na jakim dokładnie. Później w jakiejś sprawie któryś się odezwał, bodajże ja, następnie parę lat normalny kontakt i dopiero przy okazji koncertu Gojira w Polsce mieliśmy szansę się spotkać face-to-face, co było wielce wesołym i śmiesznym spotkaniem!

Gracie bez perkusisty. Czy nie sądzisz, że może to zubożać Waszą muzykę?

Skądże! Automat, taki specyficzny, jaki nam towarzyszy, dodaje nam wręcz mechanicznego smaku. Dodaje ciekawości, jak i powoduje to, że często ludzie nas o to pytają, więc nie sądzę, że zubaża naszą muzykę, prędzej urozmaica.

Jak odnosisz się do roli basu w muzyce? Uważasz, że Twoim zadaniem w zespole jest współpraca z perkusistą czy tworzenie suwerennych partii?

Jeśli chodzi o moją opinię, co do roli basu, to wiele zależy od tego jaki zespół i jaką muzykę wykonuje, bo są zespoły, gdzie bas grający coś osobnego, innego po prostu psuje wszystko i przeszkadza, ale za to w jakimś np. funku, to bas pięknie wszystko urozmaica i dodaje smaku. Oczywiście zgrywanie się z perkusją to podstawa, bo w końcu jesteśmy sekcją rytmiczną, która trzyma ten cały bajzel w kupie, bo inaczej by się porozjeżdżali. (śmiech)

Czy to co słyszymy na „Filth” jest odzwierciedleniem tej wizji, nad którą pracowaliście od początku Waszej współpracy czy może styl Whalesong ulegał zmianom?

W moim mniemaniu nie jest to jakieś odzwierciedlenie założenia na zasadzie 'O, stary! Robimy album w takim i takim tonie, i nie ma bata!', jest to raczej duży spontan, co na dobre nam wyszło. A jako, że mamy bardzo podobny gust, to nam się to spodobało i już tak pozostało. Wiem, że Neithan miał wcześniej kapelkę Delusion, ale oni szli raczej w innym kierunku, więc dosadnie mówiąc, nie jest to ani kontynuacja innego projektu, ani jakaś specjalnie upatrzona wizja tej EP-ki.

Dlaczego zdecydowaliście się na tytuł „Filth”, który kojarzy się z debiutem Swans? Który z Was na to wpadł?

Były dwie opcje, by nazwać tą EP-kę,. Pierwsza to „Dead Planet”, a druga to właśnie „Filth”, dość długo nad tym wspólnie dyskutowaliśmy, ale na końcu stanęło na tym, co widać, ponieważ zależało nam na krótkim i dosadnym tytule, który będzie pokazywał klimat płyty i dzięki temu mogliśmy również oddać hołd świetnym Łabędziom. A który z nas to wymyślił? Ostatecznie to chyba Neithan, ale, jak wspomniałem, dość długo dyskutowaliśmy nad tą kwestią.

Neithan w wywiadzie ze mną przyznał się do inspiracji ideologią Aleistera Crowleya. Czy sam fascynujesz się tego typu kwestiami?

By być szczerym, to nie za bardzo. Kiedyś czytałem o mistycyzmie, okultyzmie itd. Oczywiście ciekawe to jest, ale jednak pozostaję twardo na ziemi. Moje preferencje uciekają się do innego typu literatury i zagadnień. (śmiech)

Jak wyglądała sesja nagraniowa? Nagrywaliście w domu Neithana…

Sesja była bardzo miła i chyba można powiedzieć, że bardzo szybka, a przy tym mozolna, bo bite dwa dni siedzieliśmy we dwóch w pokoju i męczyliśmy bas, ale była herbata i kanapki, więc wypas! A biorąc pod uwagę, że Neithan ma naprawdę fajne warunki i sprzęt do nagrywania, więc to był luskus w połączeniu z profeską.

No tak, ale materiał zarejestrowany w studiu zabrzmiałby lepiej. Gdzie nagracie „dwójkę”?

To już jest dość dyskusyjna opinia. Bo to, co my tworzymy wyszło, tak jak chcieliśmy, więc myślę, że gdybyśmy nagrywali w wielkim i drogim studio, to i tak dążylibyśmy do czegoś podobnego, co mamy teraz. A 'dwójkę' podejrzewam, że ja będę nagrywał z powrotem w White Scream Studio, a jak będzie z gitarami, to już trzeba pytać Neithana. Ale studio Neithana jest tak wyposażone, że nic więcej nie potrzeba.

Masz już może wizje przyszłych utworów Whalesong?

Myślę, że nowe utwory będą jednak trochę bardziej zróżnicowane od tych, które teraz mamy na Filth. Zresztą te, które już mamy, słychać, ze się inne, można powiedzieć bardziej melodyczne, ale i znajdą się jeszcze 'gorsze' pod względem droneów, czy naprawdę chorych, mechanicznych, poschizowanych arytmów i amelodii.

Jakie inspiracje mają wpływ na Whalesong?

Zdecydowanie kapele typu Swans czy Godflesh, ale też coś z drugiej strony, jak Gojira, wbrew pozorom nawet kapele z nurtu rockowego, czy zespoły grające muzykę rytualną. Ale chyba jednym z największych czynników wpływowych jest dla nas Śląsk, ten klimat, który potrafi przytłoczyć swoją szarością, ten brud kopalniany, zanieczyszczenia etc.

W takim razie dlaczego nie jesteśmy na Śląsku już od długiego czasu zagłębiem kapel industrialnym? Możesz opisać klimat Śląska?

No właśnie, to samo pytanie i mi się nasuwa! Ale może odpowiedzią jest to, że zbyt mało ludzi siedzi w czymś takim i zbyt mało człowieczeństwa interesuje się industrialem. Lub po prostu trochę się boją próbować kroczenia w tym kierunku, bo w Polsce to dość słabo przetarty szlak i jednak ciężko się wybić, a w tych czasach, wiadomo, każdy chciałby jak najszybciej, najwięcej i najlepiej za nic. A co do klimatu śląska, to... Ja pochodzę z Wielkopolski i cały czas w niej przebywam, więc Śląsk znam jako obcy człowiek, ale od zawsze mi się kojarzył, tak jak pisałem wyżej. Pamiętam, jak pierwszy raz z Neithanem pojechałem do Bytomia, po prostu moje myślenie w takich kategoriach o tych miastach się tylko utrwaliło, chociaż wiadomo, byłem też naprawdę miło zaskoczony tym, że i tutaj, na śląsku, może być ładnie. (śmiech) A klimat? Jak dla mnie, przybysza z innych rejonów, można powiedzieć, że jest czarny, jakiś taki smutny, przerażający, a zaraz cholernie ciekawy i inspirujący. Do tego ten historyczny posmak. Gdy wjeżdżasz do tych miast i widzisz, poopuszczane bloki, jakieś stare fabryki, to wszystko musi wywrzeć na tobie jakieś wrażenie. A że ja takie coś lubię, to byłem zachwycony. Ale jeśli miałbym wybierać mieszkanie na śląsku, czy w Wlkp, to jednak pozostanę przy moich rejonach. Trochę chyba pokręciłem, ale opisać klimat, jaki tam panuje nie jest łatwo, więc przepraszam za ten chaos. (śmiech)

Na jakim basie grasz?

Posiadam bas firmy Maison, czterostrunowca, którego bym nie zamienił, bo jest naprawdę bombowym basem! Jest to kopia Precissiona. Bardzo dobrze trzyma strój, pozwala się stroić baaaardzo nisko, co słychać na Filth, a bas na tej EP nie jest przesterowany, choć niektórzy mogą tak twierdzić. Równocześnie mogę bez problemu się nastroić do H i grać z wielkim powodzeniem, bez obawy, że się rozstroi, w mojej macierzystej kapeli.