"Na nowej płycie dajemy wyraz tego, co jest dla nas najważniejsze, czyli melodia i emocje. Osoby, które myślą o nas jako o zespole grającym w stylu Dream Theater, mam nadzieję, że po tej płycie w końcu odpuszczą" - z liderem Riverside, Mariuszem Dudą, z okazji premiery "Love, Fear and the Time Machine" rozmawiamy o okolicznościach powstawania albumu, jego piosenkowości oraz przesłaniu.








Piosenki popowo-rockowe graliśmy od samego początku, to jeden z charakterystycznych stylów naszego zespołu, ale jak wspomniałem, przyszedł czas na płytę z ich przewagą. Utwory o takim, a nie innym charakterze pasują do konceptu nowego albumu. Nie miałem potrzeby być złym i krzyczeć na tej płycie. Nie miałem też potrzeby tworzenia muzyki, gdzie przez pięć minut będzie solo klawiszowe, czy partia saksofonu. Wydaje mi się, że dzięki tym zabiegom płyta przynosi powiew świeżości. Myślę, że niektórzy słuchacze zawsze chcieli, abyśmy taki album nagrali. Piosenkowy, bez nie wiadomo jakich wycieczek w stronę 15-minutowych eksperymentów, czy tzw. "progresywnego grania".






















Rozmawiał: Wojciech Margula
