Gary Moore
Gary Moore, jeden z najbardziej cenionych współczesnych gitarzystów, ma powody do radości. Jego ostatnia płyta zatytułowana "Bad For You Baby" została przyjęta przez fanów i krytyków niezwykle ciepło, a sam artysta nie musi już nikomu niczego udowadniać.
Gary Moore wita nas szerokim uśmiechem. Spotykamy się w jego ulubionym studiu nagraniowym, niedaleko londyńskiego Tower Bridge. Zaczynamy od krótkiej sesji fotograficznej, po czym przechodzimy do sedna sprawy, czyli do pytań. Moore jest w dobrym humorze, żartuje i ku ogólnemu zachwytowi wszystkich obecnych pobrzdąkuje na gitarze. Gra na gitarze Gibson Les Paul podpiętej do małego wzmacniacza Cornell Plexi. Po chwili muzyk przerzuca się na sprzęt, który został specjalnie ustawiony na nasze przyjście, i - podpinając się do wzmacniacza Orange Tiny Terror - gra na różnych gitarach, czyli tych, których używał przy nagrywaniu swojej najnowszej płyty zatytułowanej "Bad For You Baby". Co ciekawe, Gary nie przestał grać na swoim Gibsonie ES-335 nawet wtedy, gdy podczas wykonywania pewnego niesamowitego, 12-taktowego bluesa nagle włączył się alarm przeciwpożarowy!
Gołym okiem widać, że Mistrz jest zadowolony ze swojego najnowszego dzieła "Bad For You Baby". Na płycie znalazło się kilka rzeczywiście wspaniałych utworów okraszonych genialnymi wręcz partiami gitarowymi. Nie zabrakło na niej także momentów zaskakujących, a pewne partie mogą okazać się trudne do rozpoznania nawet dla fanów, którzy znają bardziej ogniste i agresywne solówki artysty. Nic więc dziwnego, że czasem można zadać sobie pytanie: czy to naprawdę gra Gary Moore?
Na "Bad For You Baby" znalazło się jedenaście kompozycji (dwanaście, jeśli policzymy "Picture On The Wall" Lightnin’ Hopkinsa znajdujący się na japońskiej wersji płyty). Moore jest autorem siedmiu kompozycji, a dwie napisał Muddy Waters; jest też utwór J.B. Lenoira i nastrojowa ballada Ala Koopera "I Love You More Than You’ll Ever Know".
W ciągu ostatnich lat Gary powrócił do bluesa, wycofał się z grania metalu i rocka, które w latach 80. stały się jego domeną. Okazało się jednak, że powrót do bluesa nie ograniczył go stylistycznie, a wręcz przeciwnie. Gary może teraz swobodnie eksperymentować z gatunkiem, w którym czuje się najlepiej. Styl slide muzyk opanował do perfekcji, czego doskonałym przykładem jest "Mojo Boogie" J.B. Lenoira. Ten melodyjny slide wychodzi na pierwszy plan w wielu utworach, przede wszystkim w "I Love You More Than You’ll Ever Know". Na płycie znalazła się nawet szczypta country - mowa tu o utworze "Down The Line". Moore jest mistrzem bluesa w różnych jego odmianach. Rzadziej uchyla kapelusza przed legendami w rodzaju Erica Claptona czy Ala Greena, natomiast częściej poszukuje nowych brzmień, przekraczając granice tego gatunku i cały czas doskonaląc swój własny styl oraz oryginalny sposób improwizacji.
Jeśli chodzi o sprzęt, album ten powstał w dużej części z wykorzystaniem zestawu Gibson - Marshall. Moore grał na gitarach marki Gibson, a konkretnie - reedycjach Les Paula z 1959 roku, z których jedna miała przetworniki połączone w przeciwfazie, modelu Goldtop i BFG. Wśród gitar w studiu znalazły się też dwa inne modele Gibsona - Firebird i ES-335 z 1963 roku. Ze wzmacniaczy Marshalla muzyk używał 10-watowego egzemplarza z 1959 roku i 50-watowego JCM800 (oba wykonane ręcznie). W kolekcji Moore’a ważne miejsce zajmuje również Fender. Telecastera z 1968 roku możemy usłyszeć w kilku utworach w połączeniu ze wzmacniaczem Fender Vibroverb czy z głową Fender Dual Showman. Gary opowiedział nam historię powstawania albumu "Bad For You Baby". Nie pominął przy tym żadnego utworu i nie zapomniał o żadnej gitarze...
Gary Moore "Bad For You Baby"
Artysta opowiada o poszczególnych utworach z płyty "Bad For You Baby" i o gitarach, które posłużyły mu do ich nagrania...
1. "Bad For You Baby"
Utwór tytułowy został nagrany na Telecasterze z 1968 roku ze zmienionym gryfem. Użyłem tu efektu Roger Mayer Stone Fuzz, który nadał całości nieco hendriksowski klimat. Solówka jest oparta na dwudźwiękach, podobnie jak utwór "Highway Chile". Ostatnio odłożyłem na bok Stratocastera i sięgnąłem po Telecastera - grałem na nim techniką slide w utworze "Moving On" i "Still Got The Blues". Szklaną tulejkę do gry slide odkryłem na nowo i muszę przyznać, że gra z jej pomocą sprawia mi wielką przyjemność.
2. "Down The Line"
To utwór w stylu country, choć nie brzmi typowo po amerykańsku. Jest bardziej kanciasty i mniej dopieszczony - w stylu starych utworów Jamesa Burtona. Ten styl już dawno odszedł w zapomnienie i teraz wszystko obrabiane jest aż do bólu na systemach typu Pro Tools. Utwór, o którym mowa, również nagrałem na Telecasterze. Solówka nie jest wykonana ściśle w stylu country, ponieważ jest wciąż 12-taktowa, ale chciałem nadać jej coś z tego stylu i dlatego zastosowałem charakterystyczne frazowanie country.
3. "Umbrella Man"
Tę kompozycję nagrałem na Les Paulu Goldtop podpiętym do 50-watowego Marshalla JCM800. Utwór ma dość mocne brzmienie i muszę powiedzieć, że gitara spisała się świetnie, tym bardziej że nie wybierałem jej zbyt skrupulatnie. Po prostu wszedłem do sklepu i ją kupiłem. Ma bardzo dobry sustain - brzmi zawsze tak samo i nieważne, czy jest podpięta, czy nie.
4. "Holding On"
Riff do tego utworu napisałem dużo wcześniej. Kupiłem w Helsinkach Gibsona Firebird i na drugi dzień miałem już gotową solówkę. W studiu grałem na Gibsonie ES-335, bo piosenka wymagała cieplejszego brzmienia. To gitara Johnny’ego Feana z Horslips - piękny instrument z 1963 roku. Gdy ją kupowałem, przetworniki miały zdjęte obudowy. Tak jak mówiłem, "Holding On" ma bardzo ciepłe brzmienie, a ES-335 jest trochę staroświecki, szczególnie przy wykorzystaniu przetwornika znajdującego się przy gryfie.
5. "Walkin’ Thru The Park"
Jest to kolejny utwór, który nagrałem na Telecasterze. To nie jest łatwa gitara. Problem polega na tym, że nie daje zbyt dużo od siebie. Twarda z niej sztuka i trzeba się naprawdę postarać, żeby odsłoniła swoje walory. Z drugiej strony podoba mi się jej brzmienie. Poza tym, grając na niej, nie można się spieszyć, a to poprawia frazowanie. Na tym Telecasterze gram na koncertach utwór "Too Tired" (zagrany po raz pierwszy z Albertem Collinsem). Utwór "Walkin’ Thru The Park" jest więc kontynuacją pewnych tendencji w mojej grze - ma podobne zagrywki, podobne tempo i też jest zagrany w A.
6. "I Love You More Than You’ll Ever Know"
Ta kompozycja została nagrana na gitarze Gibson Les Paul Goldtop podłączonej do wzmacniacza Fender Vibroverb. Korzystałem z efektu Alesis MidiVerb. Jestem wielkim fanem tego urządzenia - jest tani, ale bardzo dobry. Gitara też ma bardzo wdzięczne brzmienie. Autorem piosenki jest Al Kooper, a najbardziej znaną jej wersję wykonał Donny Hathaway, choć śpiewała ją też Amy Winehouse. Żeby utwór bardziej przysposobić, dopisałem partię melodyczną i motyw na gitarę. Myślę, że to dobry pomysł na covery, trzeba im tylko dodać trochę własnego charakteru. Wybierając ten utwór, czułem, że świetnie nadaje się do solówek, bo ma bardzo ładne akordy. Dlatego nagrałem tak rozbudowane solo.
7. "Mojo Boogie"
Piosenka została nagrana z użyciem techniki slide. Jej autorem jest J.B. Lenoir. Nagrałem ją na Gibsonie BFG wyposażonym w BurstBuckera i P-90. Teraz robią też BurstBuckery 2 i 3 - bardzo podoba mi się ich brzmienie. Jeśli chodzi o sprzęt, użyłem wzmacniacza Fender Dual Showman.
8. "Someday Baby"
Gram tu na Les Paulu, którego skonstruował Ashley Pangbourne, kiedy pracował w Hamburgu w Custom Shopie. Gitara musi pochodzić z połowy lat 90. i jest reedycją instrumentu z roku 1959. Nie ma oryginalnych przetworników - jest wyposażona w modele Bare Knuckle PG Blues. Nie gram na niej zbyt często, ale muszę powiedzieć, że podłączona do wzmacniacza Fendera brzmi wspaniale. Ma bardzo oldskulowe brzmienie.
9. "Did You Ever Feel Lonely?"
To klasyczny wolny blues w tonacji B-dur. Tutaj znowu zagrałem na ES-335 podłączonej do mocno rozkręconego Marshalla. Chciałem uzyskać wybuchowe brzmienie.
10. "Preacher Man Blues"
Nie mam teraz ze sobą gitary, którą wykorzystałem do nagrania tego utworu. To był Gibson Firebird. W "Preacher Man Blues" miał zagrać Mark Feltham na harfie, ale w końcu zagrałem ja. To jeden z tych utworów, przy którym za każdym razem lubię improwizować.
11. "Trouble Ain’t Far Behind"
W tym kawałku grałem na gitarze Goldtop. Chciałem napisać piosenkę nastrojową i taka właśnie wyszła - opowiada o utraconej miłości. Swym ciepłym klimatem utwór ten przypomina nieco wczesne piosenki B.B. Kinga, kiedy jeszcze grał na Gibsonie ES-5. To standardowa sekwencja akordów, z jednym wyjątkiem - ma akord Fis-dur podobnie jak w "Someday After A While". Znowu jest tu sporo akordów idealnych do solówek!
Neville Marten