Jeśli chodzi o melodyjny hardcore, nie wydaje mi się, abym w tym roku (a jeszcze się on nie skończył) wystawił ocenę większą niż osiem, a może nawet dziewięć. Zastanawiam się czy "Let Go" to mocne przedostatnie oczko w naszej skali czy już maksimum. Dyszek w Gitarzyście nie było wiele, tak więc taka nota powinna być mimo wszystko odzwierciedleniem geniuszu danego krążka.
A to z mojej perspektywy, nie dotyczy jedynie kwestii muzycznych, ale również, na co szczególnie zwracam uwagę, przekazu tekstowego. Hundredth z założenia powinno spełnić oba te warunki, gdyby jednak rozłożyć "Let Go" na czynniki pierwsze, okaże się, że jest to materiał miejscami niespójny, bo tak różny stylistycznie, że ciężko nazwać go jeszcze hardcorem. Dodajmy do tego aspekt chrześcijański i pojawia się kłopot.
Jednakże, "Let Go" traktuję jako zamkniętą całość, wielowątkową i barwną, bogatą w skrajne emocje, solidną dawkę pozytywnej energii ("Remain & Sustain", najlepszy na płycie - "Humane") oraz spore pokłady swoistego piękna (melodie na początku "Hurt"). We wszystkich trzynastu kompozycjach czuć pasję, serce włożone w nagranie albumu, a przede wszystkim, brak niepotrzebnego "wstrzelenia się" w trend(y) na scenie. W materii samego brzmienia jest selektywnie, ale brudno, co w dobie w pełni cyfrowych produkcji (zwłaszcza jeżeli chodzi o hardcore/metalcore) jest czymś rzadko spotykanym. Zwróćcie uwagę na bas w trakcie breakdownów, to właśnie za to lubię hardcore.
Katalog Mediaskare Records powiększył się o kolejną, bardzo wartościową pozycję. Rise Records czy Black Heart Group z zazdrością spoglądają na kolejne płyty na sklepowych półkach z logo Mediaskare, i dobrze, bo gdy skupia się takich artystów, rynek należy do nich.
Grzegorz "Chain" Pindor