„Talk is Cheap” to późny debiut. Wystarczy wspomnieć, że Rolling Stones byli już po świętowaniu ćwierćwiecza, gdy Keith Richards podpisał wyłącznie własnym nazwiskiem pierwszy długogrający krążek. Z okazji 30 lecia ukazało się jego wznowienie.
Jest to zresztą materiał, który po prawdzie zrodził się z waśni pomiędzy Richardsem i Mickiem Jaggerem. Waśń to może za duże słowo, ale bez wątpienia napięta sytuacja na linii wokalisty i gitarzysty Stonesów popchnęła Keitha, by wejść do studia. Mick Jagger mocno zabrał się za rozpędzanie solowej kariery – w 1985 wydał „She’s the Boss”, a dwa lata później „Primitive Cool”. W międzyczasie ukazał się już pod banderą Rolling Stones krążek „Dirty Work” (1986). Wtedy też wybuchła kłótnia o kierunek w jakim ma zmierzać zespół. Jagger chciał blichtru i sławy, podążać za panującymi trendami, Richards natomiast stawiał na korzenie i naturalność, nie miał zamiaru na siłę zdobywać list przebojów. Pomiędzy ojcami Stonesów zapanowały ciche dni, więc Keith wykorzystywał je na pracę nad solową płytą. Na przestrzeni sierpnia 1987, aż do maja 1988 wymykał się do studia, by szlifować materiał, który ostatecznie ukazał się w październiku 1988 roku pod tytułem „Talk is Cheap”.
Album ma dwóch twórców. Są nimi Keith Richards i Steve Jordan, którego gitarzysta spotkał podczas prac nad „Dirty Work”. Po latach na jaw wyszło, że Jordan i Anton Fig zastępowali za zestawem perkusyjnym podczas sesji nagraniowej płyty uzależnionego od alkoholu i heroiny Charliego Wattsa. Richards chciał grubą kreską odciąć się od świata Rolling Stones – że wydawcą został Virgin (Stonesi byli wtedy pod egidą Sony), a spośród muzyków Stonesów na krążku pojawił się wyłącznie Mick Taylor (w utworze „I Could Have Stood You Up”).
Album zaczyna się od funkowego groove’u w „Big Enough” (podobny klimat wróci jeszcze przy okazji „Whit it Up” i zamykającego płytę „It Means A Lot”) podkolorowanego saksofonem Maceo Parkera, by po chwili przejść w „Take It So Hard”, numer, który spokojnie mógłby znaleźć się na płycie Rolling Stones. Świetny, zachrypły wokal Richardsa i nośny refren robią kapitalne wrażenie. Zresztą charakterystyczny głos Richardsa i jego brudnawa gitara to silne strony tego materiału. Idealnie wyszedł duet z Sarah Dash w przesiąkniętym soulem „Make No Mistake” gdzie zderza się półszept zardzewiałego gardła Richardsa z delikatną barwą Dash. „You Don't Move Me” to kolejny mocny punkt „Talk is Cheap” – dużo bluesa, niezłe gitary, angażujący śpiew Richardsa, a i sam kawałek opowiada o aktualnych niesnaskach pomiędzy gitarzystą i Mickiem Jaggerem. Rozleniwi i rozkołysze balladowy „Locked Away”, w którym pojawią się skrzypce (gościnnie Michael Doucet) i akordeon Stanleya "Buckwheat" Durala.
Wydanie na 30 lecie „Talk is Cheap” uzupełnia drugi krążek z wcześniej niepublikowanymi nagraniami z sesji. Między innymi covery „My Babe” Williego Dixona i „Big Town Playboy” Little Johnny Jonesa, improwizowany instrumental „Blues Jam” czy ponad dziesięciominutowy, rozimpromizowany „Slim” ze świetnymi partiami pianina Johnnie Johnsona. Łącznie trochę ponad 30 minut fajnego materiału, który zdecydowanie nie powinien marnować się w zapomnianej przez świat szufladzie. Brzmienie odświeżył Steve Jordan, odpowiedzialny również za produkcję taśm z epoki.